Dyrektorka poszła na protest. Kurator pisze w jej sprawie do ministra

Dyrektorka szkoły w Dobiegniewie (woj. lubuskie) wzięła udział w jednym z protestów zorganizowanych w ramach Strajku Kobiet. Efekt? Donos do kuratorki, która w jej sprawie postanowiła napisać do… ministra edukacji

To jedno z najbardziej kuriozalnych pism, jakie można zobaczyć w ostatnich tygodniach w mediach społecznościowych. Anita Kucharska-Dziedzic opublikowała korespondencję Ewy Rawy, lubuskiej kurator, do ministra edukacji Przemysława Czarnka. Posłanka dotarła do niej w trakcie kontroli poselskiej przeprowadzonej w kuratorium.

Czarnek w ostatnich dniach wielokrotnie groził konsekwencjami nauczycielom biorącym udział w ulicznych protestach po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Ministerstwo edukacji rozesłało natomiast do kuratorów pismo z żądaniem monitorowania zaangażowania nauczycieli podczas setek manifestacji organizowanych w całym kraju. Protesty uderzały bowiem w rząd, a prym w nich wiedli młodzi ludzie – studenci i uczniowie.

Rzeczniczka MEN znów grozi: Jeśli nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach, poniosą tego konsekwencje

Do czego prowadzą tego typu pomysły i urzędnicza nadgorliwość, można się przekonać z pisma kurator Rawy do ministra Czarnka.

Kurator poinformowała Czarnka, że na dyrektorkę szkoły w Dobiegniewie doniosła burmistrz tej miejscowości Sylwia Łaźniewska, która 27 października 2020 r. ok. godz. 8.00 miała telefonicznie przekazać wiadomość „dotyczącą manifestacji, która miała miejsce w Dobiegniewie wczoraj, ok. godz. 17.30”.

„Według relacji pani Burmistrz, udział w tej manifestacji wzięła pani (…) dyrektor (…) w Dobiegniewie. Na moją prośbę, pani Burmistrz przeprowadziła rozmowę z panią (…) na temat jej udziału w demonstracji. Pani Dyrektor potwierdziła w rozmowie swój udział w demonstracji oraz przyznała, że w jej trakcie wykorzystywane były transparenty zawierające wulgaryzmy, skandowane były wulgarne hasła. Podkreśliła przy tym, że nie była organizatorem, tylko odpowiedziała na apel o uczestnictwo, a manifestacja odbywała się po godzinach pracy” – czytamy w piśmie.

Jak wynika z relacji kurator, dyrektorka nie zamierzała się wycofywać z tego, co zrobiła. „Pani (…) stwierdziła jednocześnie, że jako obywatel i kobieta ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Dodała, że w proteście brała udział świadomie, licząc się z ewentualnymi konsekwencjami” – poinformowała Czarnka autorka pisma.

Na tym sprawa się nie zakończyła. Kurator postanowiła bowiem pójść ze sprawą wyżej. Nie, to nie żart. Ewa Rawa poinformowała o wszystkim wojewodę lubuskiego. A także zadzwoniła do dyrektorki. Podczas rozmowy „zażądałam, aby w formie pisemnej wyjaśniła okoliczności swojego udziału w manifestacji”.

„W złożonych wyjaśnieniach pani Dyrektor podkreśliła, że nie miała ze sobą żadnych transparentów z wulgaryzmami, ani hasłami przeciwko rządzącym, nie wykrzykiwała żadnych haseł, nie agitowała do udziału ani nauczycieli, ani uczniów. Dodała, że w proteście brała udział >>jako (…) obywatel, kobieta, która ma prawo do wyrażania własnych poglądów<<„.

Sprawa miała swój dalszy ciąg, ponieważ kurator „podjęła czynności wyjaśniające” przeprowadzając „szereg rozmów telefonicznych” m.in. z lokalnymi samorządowcami. W ramach „czynności” postanowiła też „zweryfikować wpisy i materiały filmowe umieszczone na portalach społecznościach (tak w oryginale – przyp.red.), dotyczących demonstracji, w której uczestniczyła pani (…).

Efekt tego śledztwa? „Pozyskane przeze mnie informacje nie pozwalają na udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy pani Dyrektor podczas manifestacji zachowywała się w sposób wulgarny lub agresywny” – czytamy w piśmie.

„Zapewniam Pana Ministra, że w ramach przysługujących mi uprawnień wynikających ze sprawowanego nadzoru pedagogicznego, mam zamiar reagować szybko i stanowczo na wszelkie sygnały świadczące o niewłaściwych zachowaniach nauczycieli” – obiecała na koniec autorka pisma.

W ten sposób sprawa dotycząca tego, czy dyrektorka szkoły w Dobiegniewie była, czy nie była na demonstracji oraz jakie hasła w jej trakcie ewentualnie skandowała, dotarła do ministra edukacji. W czasie pandemii, gdy szkoły i placówki oświatowe w całym kraju stanęły w obliczu najgroźniejszego po II wojnie światowej kryzysu, a ministerstwo edukacji robi niewiele, by realnie pomóc setkom tysięcy nauczycieli i pracowników oświaty. A to wszystko na żądanie samego ministra!

Głos w sprawie zabrała też wymieniona w piśmie burmistrz Dobiegniewa. Sylwia Łaźniewska zaprzeczyła, jakoby to ona miała donieść do kuratorium na dyrektorkę szkołę. Z jej relacji wynika, że to kuratorium skontaktowało się z nią w sprawie manifestacji, a donos mieli złożyć mieszkańcy gminy.

„Szanowni Państwo, nawiązując do wypowiedzi Pani Poseł Anity Kucharskiej – Dziedzic zamieszczonej w mediach społecznościowych dot. „donosu” do Lubuskiego Kuratora Oświaty na dyrektora szkoły informuję, że na prośbę Pani Kurator składałam wyjaśnienia dotyczące udziału Dyrektora Gminnego Zespołu Szkół w manifestacji dnia 26.10.2020 r. O udziale tym Kuratorium powiadomione zostało przez mieszkańców Dobiegniewa prawdopodobnie bezpośrednio po manifestacji, gdyż o wyjaśnienia Pani Kurator poprosiła mnie rano dnia następnego. Informacje do Kuratorium przedłożyłam po wcześniejszej rozmowie z Dyrektorem Panią (…). Zwracam się jednocześnie do wszystkich komentujących na portalu FB o wcześniejsze sprawdzanie wiarygodności informacji. W dniu jutrzejszym wystąpię do Pani Poseł o sprostowanie wypowiedzi zamieszczonej przez Nią na portalach społecznościowych” – napisała burmistrz na swoim profilu na Facebooku.

– W związku z otrzymanymi przeze mnie skargami od lubuskich nauczycieli i dyrektorów szkół dotyczącymi łamania ich konstytucyjnego prawa do prywatności, wolności przekonań oraz ich wyrażania podczas pokojowych manifestacji w czasie wolnym od pracy, zdecydowałam się przeprowadzić kontrolę w Lubuskim Kuratorium Oświaty. Chcę zbadać, jaką korespondencję prowadziło kuratorium z ministerstwem edukacji oraz ze wszystkimi dyrektorami szkół – tak posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic tłumaczyła swoją inicjatywę. – Muszę sprawdzić, czy w przypadku tej korespondencji nie nastąpiło po pierwsze: przekroczenie uprawnień, a po drugie: nawoływanie do przeprowadzenia czynności niezgodnych z prawem – dodała.

Posłanka ostrzegła też: – Pan minister Czarnek ma immunitet poselski, więc póki co nie może być pociągnięty do odpowiedzialności. Natomiast pracownicy kuratorium i ministerstwa poprzez nawoływanie do przestępstwa muszą być pociągnięci do odpowiedzialności.

W trakcie kontroli poselskiej Anita Kucharska-Dziedzic dowiedziała się, że tylko jeden dyrektor szkoły w woj. lubuskim doniósł na swoich uczniów, którzy wzięli udział w demonstracjach.

Związek Nauczycielstwa Polskiego wystąpił do Przemysława Czarnka o udostępnienie urzędowej korespondencji, z której miałoby wynikać, że nauczyciele namawiali uczniów do udziału w manifestacjach ulicznych oraz sami brali udział w takich zgromadzeniach. Związek zwrócił się o to na podstawie art. 14. ust 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej.

MEN oskarżyło nauczycieli. ZNP domaga się ujawnienia korespondencji w tej sprawie. „Minister nie jest organem, który ma prawo nakładać kary dyscyplinarne”.

(PS, GN)