MEN: Większość wniosków do sanepidu o zmianę formy nauki z pozytywną opinią. „Dzwoniłam bezskutecznie 270 razy”

Na 3627 wniosków dyrektorów, które wpłynęły do sanepidu i dotyczyły zmiany formuły kształcenia 2979 otrzymało pozytywną opinię – podaje  na Twitterze MEN powołując się na dane GIS. A jak sytuacja wygląda w praktyce? Włodarze szkół skarżą się, że do sanepidu nie można się dodzwonić, zwracają uwagę na wszechobecny chaos i sami podejmują decyzje w sprawie przechodzenia na pozastacjonarny tryb nauczania.

Z danych udostępnionych przez MEN wynika, że wnioski dyrektorów o zmianę formuły nauki, które trafiają do sanepidu są najczęściej załatwiane pozytywnie. Mają o tym świadczyć najnowsze statystyki (z 13 października)

Tymczasem do ZNP coraz częściej docierają sygnały od zdenerwowanych dyrektorów, którzy  samowolnie decydują się na zawieszenie zajęć albo przejście na nauczanie hybrydowe. Powodów jest kilka: od braku nauczycieli, którzy trafiają na kwarantannę przez odmienne spojrzenie na sytuację epidemiczną po niemożność skontaktowania się z sanepidem.

Jak podała „Gazeta Wyborcza” dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie bezskutecznie dzwoniła do sanepidu… 270 razy w ciągu jednego dnia. By wybrnąć z decyzyjnego pata dyrektorzy zarządzają najczęściej tzw. dni dyrektorskie z uwagi na rosnące zagrożenie epidemiologiczne.

Przypomnijmy, że ZNP wystąpił do ministerstwa edukacji oraz zdrowia o poszerzenie kompetencji dyrektorów tak, by dyrektor mógł zadecydować o wprowadzeniu zdalnej lub hybrydowej edukacji bez konieczności uzyskania opinii sanepidu w tej sprawie.

Tymczasem rzecznik rządu Piotr Mueller potwierdził dziś w TVN24, że gdyby dyrektorom przyznano większą swobodę, to szkół i placówek, które zrezygnowałyby ze stacjonarnego kształcenia byłoby dużo więcej. – Zakładam, że gdyby taka możliwość była, że to samodzielnie dyrektor szkoły decyduje o tym, to byśmy dzisiaj mówili o co najmniej kilkudziesięciu procentach zamkniętych placówek – ocenił Mueller.

Według najnowszych danych hybrydowo lub zdalnie kształci 1085 proc. placówek spośród 43 tys. wszystkich.

(JK, GN)

Rzecznik rządu przyznał: Gdyby to dyrektorzy decydowali, zamkniętych byłoby kilkadziesiąt procent szkół

Koronowirus: Dramatyczny skok liczby zakażeń