Nie widzę nic złego w obecności religii w szkole. Dla mnie to jest rzecz dobra – ogłosił metropolita łódzki kard. Grzegorz Ryś na antenie radia TOK FM. Jego zdaniem, polscy biskupi byli zaskoczeni propozycją minister edukacji Barbary Nowackiej dotyczącej ograniczenia religii w szkołach z 2 do 1 godziny tygodniowo.
Gdy minister Nowacka obejmowała swój urząd 13 grudnia br., poinformowała o planowanych zmianach m.in. dotyczących organizacji zajęć z religii. W jej opinii, liczbę zajęć należy zredukować z 2 do 1, przy czym szkoły mogłyby w porozumieniu z rodzicami organizować dodatkową jedną godzinę religii, tyle że odpłatnie.
– Moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, to będzie to ich decyzja, w tym decyzja finansowa – wyjaśniła.
Metropolita łódzki skrytykował szefową MEN za formę, w jakiej ogłosiła swoje plany oraz za brak ich konsultacji z episkopatem.
– Byłoby dobrze, gdyby takie pomysły były ogłaszane po konsultacjach ze stroną kościelną, tzn. one nie muszą mieć formy konfliktu, bo nikt go nie prowokuje po stronie kościelnej i to nie jest nikomu potrzebne – ocenił kard. Ryś w rozmowie z TOK FM.
Jak Polacy oceniają pomysł ograniczenia liczby lekcji religii? Jest sondaż w tej sprawie
Jego zdaniem, jeśli chodzi o religię w szkołach, to „sytuacje w Polsce są bardzo różne”, a już obecne przepisy pozwalają na ograniczenie liczby zajęć z religii, tyle że po uzyskaniu przez dyrektora zgody biskupa. – W Łodzi jest bardzo wiele szkół, gdzie jest jedna godzina religii. Takie możliwości były od dawna. Wystarczyło, że dyrektor szkoły zwracał się z taką prośbą do biskupa, a biskup z reguły dawał na to zgodę – podkreślił metropolita łódzki.
Hierarcha nie zgodził się z opinią, że religię należy wyprowadzić ze szkół, ponieważ jest to sprzeczne z zasadą państwa świeckiego. W jego ocenie, „w naszej konstytucji nie ma zapisanego wprost świeckiego charakteru państwa, a w konstytucji i konkordacie jest mowa o współpracy autonomicznych podmiotów”.
Według kard. Rysia, w Polsce jest wiele miejsc, gdzie w szkołach podstawowych na religię chodzi 99 proc. dzieci. Z drugiej strony, w wielu szkołach coraz więcej dzieci i młodzieży rezygnuje z religii, a na zajęcia te uczęszcza 20-30 proc. uczniów.
– Potrzeba tu jakiejś woli rozmowy z ludźmi, których to bezpośrednio dotyczy – stwierdził hierarcha. – Dla mnie problemem nigdy nie była religia w szkole. Dobrze, że jest. Natomiast dla mnie o wiele większym tematem jest to, jak zapraszać młodzież do funkcjonowania przy kościele i to, co nie jest wprost nauką religii, ale prawdziwą katechezą i inicjacją młodzieży do wiary. Tego nie robi się w szkole, to musi być robione przy parafii – dodał.
Kardynał przyznał, że Kościół jest dla młodych ludzi „nieatrakcyjny”.
– Nie widzę nic złego w obecności religii w szkole. Dla mnie to jest rzecz dobra – oznajmił mimo to metropolita łódzki.
Podobne podejście towarzyszy problemowi obecności krzyża w takich miejscach, jak szkoła. – Jeśli wspólnota ma polegać na tym, że każdy wyrzeka się tego, co jest dla niego największą wartością i buduje jego tożsamość, to boję się, że to jest żadna wspólnota. O wiele bardziej widzę sens budowania wspólnoty, gdzie każdy może być sobą, bez lęku, ukrywania, ale też żadnej agresji – tłumaczył.
Unikał jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy obok krzyża powinny wisieć symbole i emblematy innych religii oraz związków wyznaniowych.
Jego zdaniem, „krzyż nie jest żadną agresją i nikogo nie atakuje”, aczkolwiek decyzję, czy w danej klasie powinien wisieć, czy nie, należy pozostawić rodzicom i dyrektorowi.
(PS, GN)