Szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej – powiedziała na antenie TVP Info minister edukacji narodowej Barbara Nowacka. Przyznała, że jest zwolenniczką zredukowania lekcji religii do jednej godziny w tygodniu.
Nowacka zadeklarowała też, że stawia sobie zadanie przekonania koalicjantów do tego, że zredukowanie liczby lekcji religii to „rozwiązanie najlepsze, najbardziej efektywne i wyczekiwane społecznie”.
Ministra potwierdziła też, że w kolejnym roku szkolnym oceny z religii i etyki nie będą wliczane do średniej ocen. Będzie też możliwość łączenia grup na lekcje z tych przedmiotów.
Teraz szkoła ma obowiązek wpisać w plan lekcje religii lub etyki, jeśli w danej klasie zgłosi się na nie więcej niż siedem osób. Po zmianach będzie można te mniejsze grupy połączyć w jedną większą. – Ułatwi to tworzenie planów zajęć i pozwoli nam walczyć z dwuzmianowością – powiedziała szefowa MEN.
Obecnie nauka religii w szkołach publicznych odbywa się w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. Jeśli np. szkoła chce, aby liczba godzin była mniejsza, zgodę musi wyrazić biskup diecezjalny.
Minister edukacji może zmienić liczbę godzin nauczania religii w drodze rozporządzenia. Nie ogranicza go w tym zakresie ani konkordat, ani ustawa.
Minister Nowacka była też pytana w TVP m.in. o lektury, których znajomość jest konieczna na tegoroczną maturę. Jak wyjaśniła, odchudzenie podstawy programowej od września 2024 r. o 20 proc. nie przełoży się „z wiadomych powodów” na trwające egzaminy maturalne.
💬 "Odchudzamy podstawę programową o 20 proc. Duża reforma w tym aspekcie wejdzie w życie od 2026 roku. Teraz jest to jedynie kosmetyka, ale jest ona niezbędna, ponieważ nasi poprzednicy reformą edukacji i zamknięciem gimnazjów spowodowali potworne przeciążenie uczniów podstawą…
— Ministerstwo Edukacji Narodowej (@MEN_GOVPL) May 9, 2024
– A naprawdę duża reforma wejdzie od 2026 roku. Teraz jest to po prostu kosmetyka, ale jest niezbędna, ponieważ nasi poprzednicy, reformą edukacji i zamknięciem gimnazjów, spowodowali potworne przeciążenie uczniów podstawą programową – wyjaśniła.
Jak docelowo ma wyglądać nauka języka polskiego. – Miałaby polegać na tym, i to proponują nauczyciele poloniści, żebyśmy odeszli od tak zwanego literaturoznawstwa, a bardziej uczyli języka polskiego z rozumieniem kontekstów, ale niekoniecznie z taką liczbą odwołań i kontekstów do rozumienia samej literatury, w sensie przebiegu historii, opowieści, a więcej kojarzenia – zapowiedziała szefowa MEN.
(GN)