Prawie 80 proc. nauczycieli wykorzystuje do zdalnej edukacji swój prywatny sprzęt, a na pracę z uczniami poświęca wiele godzin. Duża część pedagogów nie wierzy w skuteczność edukacji on-line. Nic dziwnego, że większość nie chce już wracać do zdalnego nauczania. Uczniowie mają podobne odczucia. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego
Marlena Plebańska, Aleksandra Szyller i Małgorzata Sieńczewska z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego są autorkami obszernego raportu pt. „Edukacja zdalna w czasach COVID-19” stworzonego na podstawie obszernego badania przeprowadzonego na próbie prawie 3 tys. nauczycieli i ponad 1,2 tys. uczniów.
Badaczki postanowiły sprawdzić sposób kształcenia milionów polskich uczniów w okresie pandemii i lockdownu. Przypomnijmy – w połowie marca br. rząd podjął decyzję o zamknięciu szkół, które przeszły na edukację zdalną. Wszystko odbyło się w ekspresowym tempie – w ciągu kilku dni pojawiły się rozporządzenia zmuszające nauczycieli do realizacji podstawy programowej zdalnie. Organizację całego zadania zrzucono na barki dyrektorów i nauczycieli, bez zapewnienia jakiegokolwiek wsparcia i pomocy.
„Szeroka gama narzędzi cyfrowych przeznaczonych do prowadzenia zajęć online, platform e-learningowych, cyfrowych zasobów edukacyjnych, wydawała się stwarzać ogromne możliwości dla przebiegu edukacji zdalnej, w tym trudnym dla świata okresie. Jednak już pierwsze dni, a potem tygodnie, pokazały, że sytuacja jest o wiele bardziej złożona, niż pierwotnie wszystkim się wydawało. Technologiczne wyposażenie placówek, dostępność sprzętu oraz sieci Internet w domach, poziom kompetencji cyfrowych nauczycieli i uczniów, dostępność cyfrowych materiałów dydaktycznych, metodyka nauczania online, a przede wszystkim szereg kwestii społecznych, związanych z edukacją na odległość sprawiły, iż edukacja zdalna stała się bardzo dużym wyzwaniem zarówno dla samych placówek, jak również – przede wszystkim dla nauczycieli i uczniów” – zauważyły autorki badania.
Badaczki z UW oceniły, że nauczyciele w tych ekstremalnych warunkach poradzili sobie całkiem dobrze. „Pomimo poczucia braku przygotowania i braku zorganizowanego wsparcia administracyjnego, nauczyciele poradzili sobie z zachowaniem ciągłości nauczania na miarę dostępnych możliwości, przenosząc edukację do świata cyfrowego. Pomimo początkowych problemów, dzięki własnemu zaangażowaniu, pomocy innych nauczycieli, oraz materiałom udostępnionym przez organizacje, wydawnictwa, ekspertów i centra kompetencyjne, coraz więcej zajęć, z coraz lepszym efektem, prowadzonych jest cyfrowo. Jednocześnie nauczyciele zdają sobie sprawę z obszarów, które przy zapewnieniu lepszej organizacji oraz wsparcia, mogłyby być lepiej realizowane” – czytamy w raporcie.
Jak wygląda zdalne kształcenie w praktyce? 31 proc. ankietowanych prowadzi zajęcia przy wykorzystaniu platform umożliwiających
komunikację synchroniczną (np. MS Teams, Zoom, Google Hangouts i inne), 27 proc. wysyła uczniom zajęcia w formie e-materiałów
do samodzielnej realizacji przez uczniów, 19 proc. nauczycieli wysyła uczniom zadania do wykonania w zwykłych książkach, 13 proc. prowadzi zajęcia wykorzystując różnego typu portale edukacyjne. Większość respondentów korzysta z kilku sposobów prowadzenia zajęć on-line, w zależności od potrzeb uczniów.
W ogromnej większości przypadków nauczyciele sami finansują pomysły ministerstwa edukacji na e-kształcenie. „77 proc. badanych do zapewnienia uczniom edukacji on-line wykorzystuje prywatny sprzęt komputerowy, a wykorzystanie szkolnego sprzętu zadeklarowało jedynie 15 proc. uczestników ankiety. Jednocześnie 8 proc. wskazuje równoczesne wykorzystanie i prywatnego, i służbowego sprzętu komputerowego.” – czytamy w raporcie.
Jeszcze gorzej jest z internetem – aż 93 proc. ankietowanych wykorzystuje w e-nauczaniu swoje prywatne pakiety od dostawców internetu, a tylko 4 proc. może korzystać z sieci szkolnej. 3 proc. używa zarówno swojej sieci jak i sieci placówki.
Podobnie z materiałami edukacyjnymi. 37 proc. wykorzystuje własne materiały edukacyjne, 32 proc. – gotowe materiały (z innego źródła), a 30 proc. – zarówno własne jak i gotowe.
Na problem ze sprzętem wskazują też uczniowie. Wprawdzie 78 proc. przebadanych uczniów miała do dyspozycji urządzenie do pracy zdalnej, ale aż 22 proc. młodych ludzi takim urządzeniem nie dysponowała. Co więcej, tylko 69 proc. młodych ludzi wykorzystywała zapewniający komfort w pracy komputer. 25 proc. musiała zadowolić się telefonem.
48 proc. nauczycieli komunikuje się z uczniami w sprawach merytorycznych, 34 proc. – w celach wychowawczych, a 16 proc. – by po prostu porozmawiać z nimi „o życiu”. 28 proc. nauczycieli komunikuje się z uczniami pięć razy w tygodniu, a 17 proc. – częściej niż 5 razy w tygodniu.
Wbrew opiniom niektórych, zdalna edukacja to wyjątkowo czasochłonne zajęcie. 41 proc. nauczycieli na edukację zdalną tylko jednej klasy poświęca 5 godzin w tygodniu, 29 proc. – do 10 godzin w tygodniu, 10 proc. – do 15 godzin, 5 proc. – do 20 godzin, a 10 proc. – ponad 20 godzin.
Nauczyciele mogli też ocenić stopień motywacji uczniów (na skali pięciostopniowej). 16 proc. nauczycieli oszacowało motywację podopiecznych na najniższym poziomie – 1, 27 proc. – na 2, 38 proc. – na 3, 15 proc. – na 4, a tylko 4 proc. – na 5.
Nauczyciele niestety nie mają dobrej opinii o efektywności zdalnego kształcenia. Na najniższym poziomie (1 i 2) oceniło ją – odpowiednio – 18 i 28 proc. respondentów. To w sumie 46 proc. pedagogów! Efektywność zdalnej edukacji na 3 oceniło 38 proc. ankietowanych, a na 4 i 5 – odpowiednio – jedynie 13 i 3 proc. nauczycieli.
Nic dziwnego, że 55 proc. badanych chce korzystać z edukacji on-line tylko w wyjątkowych sytuacjach (np. niedyspozycji czy choroby nauczyciela). 35 proc. widzi w e-nauczaniu sposób na uzupełnienie zajęć tradycyjnych (np. poprzez prowadzenie portalu edukacyjnego szkoły), a jedynie 10 proc. widzi w nauczaniu on-line alternatywę dla edukacji tradycyjnej. Za największe zagrożenie dla edukacji on-line nauczyciele wskazywali brak możliwości kontroli pracy uczniów, weryfikacji samodzielności tej pracy oraz trudności w aktywizowaniu podopiecznych. Za największy atut edukacji on-line nauczyciele uważają to, że tylko taka forma kształcenia jest możliwa w okresie pandemii.
Badaczki postawiły też ankietowanym następujące pytanie: „Czy chciałbyś korzystać z edukacji online w przyszłości?”. Aż 59 proc. z nich oświadczyło, że nie chce w przyszłości korzystać z edukacji on-line. „Takie wyniki świadczą o tym, że nauczyciele nie są jeszcze do końca przygotowani do edukacji online, ale mimo wskazanych trudności nie zrazili się do niej na tyle, by całkowicie ją odrzucić ją w przyszłości” – czytamy w raporcie.
W efektywność zdalnego kształcenia nie wierzą też uczniowie. W części badania przeznaczonej właśnie dla nich tylko 9,9 proc. uczniów stwierdziło, że edukacja zdalna jest efektywna. Prawie 40 proc. wystawiło jej najniższą ocenę – 1. Jedynie ok. 10 proc. uczniów wierzy w motywacyjną funkcję e-nauczania, ponad 30 proc. nie widzi w niej nic motywującego. Nic dziwnego, że aż 53 proc. ankietowanych uczniów nie chciałoby się w ten sposób uczyć w przyszłości.
Okazuje się bowiem, że zdalna nauka jest niezwykle czasochłonna nie tylko dla nauczycieli, ale też dla ich uczniów. „Ponad 24 proc. badanych uczniów poświęca do 30 godzin tygodniowo ucząc się online, a prawie 1/3 badanych spędza przy komputerze do 40 godzin, a nawet powyżej tej liczby czasu. Brak ruchu, zmiennej aktywności, mało atrakcyjne zadania i poczucie osamotnienia mogą oddziaływać demobilizująco na uczestników zajęć. Czują się oni często przemęczeni i przeciążeni nadmiarem nauki i zadań do wykonania. Martwią się także o konsekwencje zdrowotne nadmiernego przebywania przed ekranem komputera” – czytamy w raporcie.
Ogólnopolskie badanie przeprowadzone zostało wśród 4178 respondentów w tym 2961 nauczycieli i dyrektorów szkół oraz 1217 uczniów. Badanie prowadzone było w dniach 4-15 czerwca 2020 za pośrednictwem Portalu LIBRUS. Spośród ankietowanych, 33 proc. pracuje w szkołach wiejskich, 31 proc. w szkołach zlokalizowanych w małych miastach, 22 proc. osób biorących udział w ankiecie zatrudnionych jest w szkołach ulokowanych w miastach wojewódzkich, a 15 proc. ankietowanych to pracownicy szkół w dużych miastach. Większość ankietowanych to pracownicy szkół podstawowych (85 proc.), natomiast w szkole ponadpodstawowej zatrudnionych jest 25 proc. respondentów. 17 proc. ankietowanych pracuje jednocześnie w szkole podstawowej i ponadpodstawowej. 5 proc. biorących udział w badaniu to nauczyciele szkół dla dorosłych i przedszkoli.
Czas edukacji online i co dalej? Dr Maciej Jakubowski: Pomyślmy o tym, czego zabrakło
(PS, GN)