Sukces „Pozytywnej uwagi”. Dyrektor Ewa Gałązka: będziemy tak pracować przez cały rok

Oceny krytyczne i pozytywne powinny być zrównoważone. Chodzi o to by odwrócić relacje w klasach, żeby je budować na pozytywnych komunikatach, a nie na tych negatywnych.

Z Ewą Gałązką, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 52 im. Macieja Aleksego Dawidowskiego „Alka” w Warszawie, rozmawia Jarosław Karpiński

Pomysł na akcję „Pozytywną uwaga” narodził się w szkole na warszawskim Targówku, którą Pani kieruje. Akcja zrobiła furorę – przyłączyły się do niej inne szkoły, było na ten temat głośno w mediach. Gratulujemy!

– Moi nauczyciele mówią, że zawsze chwalą swoich uczniów (śmiech). Jednak zwykle były to pochwały ustne. Śledząc dziennik elektroniczny zauważyłam, że te pozytywne uwagi nie znajdują odzwierciedlenia we wpisach do e-dziennika. Dlatego pomysł z „Pozytywna uwaga” bardzo mi się spodobał. To jest ważna informacja zwrotna, wzmocnienie komunikatu, który trafia też do rodzica, że dziecko w szkole zrobiło coś ważnego i pozytywnego. Chodzi o to, żeby dostrzec w dziecku coś pozytywnego, co zwróciło naszą uwagę i podbudowuje jego osobowość. Albo jakiś talent, pasję, coś, co może być zaczątkiem jego przyszłej kariery zawodowej. Co daje motywację do tego, żeby dziecko chciało się uczyć akurat w tej dziedzinie. Gdy zaczynaliśmy akcję 14 października br. była jedna pozytywna uwaga w dzienniku, a negatywnych ponad 800. Można było wiec nauczycielom pokazać czarno na białym, że ten komunikat jest być może niewystarczający, że dzieci potrzebują większego „wzmocnienia”. Tym bardziej, że można odnieść wrażenie, że dzisiaj dzieci są mniej odporne psychicznie.

Mniej odporne na krytykę?

– Tak. One potrzebują naszej uwagi, tego żebyśmy dostrzegali to, że robią coś lepiej, bardziej twórczo, żeby je po prostu zauważać. Dlatego myślę, że „Pozytywna uwaga” ma także ten walor, że my dorośli poświęcamy dzieciom więcej uwagi. My jesteśmy szkołą na wysokim poziomie edukacyjnym, dzieci muszą się uczyć, ale wyniki to nie wszystko, dlatego chcemy dzieci wspierać w różny sposób. Prowadzimy też akcję „Praca domowa”. Zadajemy prace domowe, ale nie stawiamy za ich brak jedynek, nie stawiamy też dwójek. Wpisujemy ocenę „brak zadania”. Chcemy zdopingować dzieci do nauki, do poszukiwania wiedzy także na zewnątrz, poza klasą. To ważne, jeśli chce się dostać do dobrych szkół średnich. Oczywiście nasze wymagania nie zawsze pokrywają się z motywacją dzieci do tego żeby się uczyć. Chodzi jednak także o to by je zaciekawić pozytywnym komunikatem także np. takim, że ktoś stanął w obronie kolegi, czy koleżanki podczas przerwy. Wszyscy potrzebujemy jakiejś „marchewki”, gratyfikacji. „Pozytywna uwaga” nie ma być formą gratyfikacji, ale zwróceniem uwagi na ucznia czy uczennicę w szczególny sposób.

Wprawdzie „poligon doświadczalny” akcji „Pozytywna uwaga” znajduje się w Pani szkole na warszawskim Targówku, ale cała akcja szybko stała się akcją ogólnopolską. Co Pani może podpowiedzieć dyrektorom i nauczycielom z całej Polski?

– W mojej szkole uczy się 887 uczniów i uczennic i jeśli chodzi o uwagi, to w dziennikach nie ma jeszcze „pół na pół”, czyli równowagi między uwagami pozytywnymi i negatywnymi. Ale w tym kierunku zmierzamy i wydaje mi się, że to dobrze. Oceny krytyczne i pozytywne powinny być zrównoważone. Naszym nauczycielom mówię, żeby zwracali pozytywną uwagę szczególnie na te dzieci, którym zbyt często wpisywali uwagi negatywne, żeby u tych dzieci dostrzec dobre strony. Chodzi o to by odwrócić relacje w klasach, żeby je budować na pozytywnych komunikatach, a nie na tych negatywnych. Wydaje mi się, że gdybyśmy na pozytywach budowali nasze życie społeczne, to bylibyśmy z siebie bardziej zadowoleni, bylibyśmy być może szczęśliwszym społeczeństwem.

Akcja została zaplanowana na listopad, ale co dalej? Może powinna trwać przez cały rok szkolny?

– My będziemy w ten sposób pracować cały rok. Natomiast staramy się nie tylko zwracać uwagę dzieci na ich mocne strony, ale mówimy im też co powinny poprawić. A nie odwrotnie. Przekazywanie dziecku i rodzicom informacji zwrotnej nie powinno polegać tylko na chwaleniu za wszelką cenę.

Ma Pani generalną wniosek wynikający z „Pozytywnej uwagi”?

– Moim zdaniem bardzo istotne jest to, żeby rodzice mieli przestrzeń do tego, by mogli konstruktywnie włączać się w życie szkoły. Tak jest w przypadku naszej akcji. Wartością dodaną jest to, że rodzice się angażują, że chce im się pozyskiwać zwolenników dla swoich pomysłów w gronie rady rodziców, a potem rozmawiać o tym ze mną czy z nauczycielami. Inicjowanie różnych działań pochłania czas, ale miłe jest to, że akcja i szkoła budzą takie zainteresowanie. Cieszę się także z tego, że jako szkoła robimy coś pozytywnego i coś co jest ponad podstawę programową.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. sp52.pl

Trwa akcja “Pozytywna uwaga”. Anna Zapał: najbardziej zależy nam na wzmacniających, pozytywnych uwagach

Akcja dla nauczycieli, rodziców i uczniów. Listopad z pozytywną uwagą w dzienniczku