„Szkodliwy dokument”. Aleksandra Janicka, Nauczyciel Jutr@ 2023: Profilowi absolwenta mówię nie

Już sama formuła profilu absolwenta jest dyskusyjna. (…) My wiemy, jak uczyć i potrafimy świetnie to robić. Nie trzeba nam niczego nakazywać. Jesteśmy profesjonalistami, którzy systematycznie się dokształcają. Ten dokument stawia nas w złym świetle przed rodzicami, bo używa się w nim języka, z jakim zgodzić się nie mogę. (…) Dokument wprowadza zamęt, także w sformułowaniach dotyczących nauczycieli. Powiem więcej, jest szkodliwy. Mówię: NIE!

Z Aleksandrą Janicką, Nauczycielem Jutr@ 2023, nauczycielką i wicedyrektorką Przedszkola Publicznego im. Misia Uszatka w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Strzyżowicach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

IBE-PIB opublikował wyniki ankiet i konsultacji z nauczycielami wychowania przedszkolnego. Nauczyciele rekomendują m.in. zmniejszenie liczebności grup, odejście od powszechnego stosowania gotowych pakietów edukacyjnych. Czy te rekomendacje pokrywają się z oczekiwaniami środowiska nauczycielek przedszkoli, w którym Pani aktywnie działa?

– Zmniejszenie liczebności grup i zwiększenie liczby nauczycieli, którzy sprawują pieczę nad grupą przedszkolaków to priorytet. Dopiero jak to zostanie zrealizowane, można będzie myśleć o przyszłościowym kierunku w edukacji. Co do pakietów edukacyjnych, to należy ich bezwzględnie zakazać, wycofać je z edukacji. Sadzanie dzieci przed kartą pracy i ograniczanie ich rozwoju do wypełnienia kartki jest wielkim nieporozumieniem.

Dzieci powinny nabywać umiejętności podczas zabawy, w bezpośrednim doświadczaniu, badaniu, eksplorowaniu, a nie poprzez wypełnianie opracowań, które zawierają mnóstwo błędów metodycznych. Nie ma możliwości, żeby taki pakiet odpowiadał na potrzeby wszystkich dzieci.

Od jak dawna pakiety edukacyjne są w przedszkolach?

– Odkąd zaczęłam pracę, a było to 16 lat temu, pakiety edukacyjne były obecne w przedszkolach. Ja też na nich pracowałam. Nie wyobrażałyśmy sobie, żeby mogło być inaczej. Co roku tylko zmieniałyśmy wydawnictwo aż w końcu zrozumiałyśmy, że te pakiety tylko w pracy przeszkadzają.

Nie są obligatoryjne, a jednak powszechne. Do tego od lat słychać krytykę. Na czym polega fenomen tych pakietów?

– Pakiety były modne, także wśród rodziców, i bardzo często to oni nadawali ton pracy w przedszkolach. Musieliśmy realizować kartę po karcie, bo jak powiedzieć rodzicowi, który płaci tak drogo za pakiet edukacyjny, że on nie jest wypełniany. Rodzice byli bardzo do tych kart pracy przywiązani i przypuszczam, że nadal tak jest, dlatego tak wiele przedszkoli je stosuje. U nas też tak było. W końcu wyrzuciłyśmy to całkowicie. Rezygnacja z pakietów dała wszystkim dużo satysfakcji. Tylko dwoje rodziców wyrażało swoje wątpliwości. Chcieli do tego wrócić, ale dzieci nie chciały.

Co zmieniło się w pracy z dziećmi?

– Otworzyło to głowy dzieciom, ale też nauczycielom. Mamy mnóstwo doświadczania i zabaw w terenie. Jak robimy zajęcia kulinarne, to sporządzamy listę produktów, które trzeba kupić. Idziemy do sklepu z określoną sumą pieniędzy i tak robimy zakupy, żeby nie przepłacić. W przedszkolu wszystko ważymy, mierzymy, porównujemy produkty. Następnie zapisujemy wszystko na monitorze interaktywnym. Jedno wyjście do sklepu, a tyle działań aktywizujących. Planowanie, matematyka, liczenie, kreatywne myślenie.

Potem dajemy instrukcję dzieciom, jak zrobić sok, jeśli kupiliśmy pomarańcze. Dzieci robią go same, bo w przedszkolu mamy tarki i wyciskarki. Stawiamy na samodzielność. Z niej dzieci czerpią radość, otwierają się na nowe pomysły.

Przybywa przedszkoli, które sięgają po plan daltoński, metodę Montessori itp. Wejście w inne metody pracy pozwala poszerzyć wachlarz pomysłów?

– Korzystamy z różnych metod i tworzymy własne inicjatywy edukacyjne. My weszliśmy w plan daltoński, ale nie zamykamy się tylko na to. Mamy ścieżkę sensoryczną i kuchnię błotną, które są elementami pedagogiki Montessori. Jeśli coś jest wartościowe, to po to sięgamy. Jesteśmy elastyczni. Dlatego tak mocno poruszył mnie dokument pod nazwą „Profil absolwenta i absolwentki. Droga do zmian w edukacji”. Jestem nim przerażona!

Mocna ocena dokumentu, który ma być fundamentem przyszłej reformy.

– Spodziewałam się po tych zapowiedziach czegoś innego. Już sama formuła profilu absolwenta jest dyskusyjna. Najbardziej przeraził mnie cytat: „Aby nauczyciele wiedzieli, jakie kompetencje powinni kształtować u uczniów i uczennic, jaka wiedza jest do tego niezbędna, jakie wartości powinny przyświecać ich pracy z uczniami i uczennicami”. Ktoś zakłada, że my tego nie wiemy. To podważa wiedzę i kompetencje nauczycieli, ludzi bardzo dobrze wykształconych, którzy wkładają w to, co robią, całe serce i całą swoją uwagę poświęcają dziecku. My wiemy, jak uczyć i potrafimy świetnie to robić. Nie trzeba nam niczego nakazywać. Jesteśmy profesjonalistami, którzy systematycznie się dokształcają.

Ten dokument stawia nas w złym świetle przed rodzicami, bo używa się w nim języka, z jakim zgodzić się nie mogę. Nie widzę też podejścia nakierowanego na dziecko i jego indywidualność. Tak! To jest mocno niepokojące, nie tylko ze względu na sam język.

Powstanie profilu absolwenta poprzedziły konsultacje. Jak to możliwe, że ten dokument nie odpowiada na potrzeby przedszkola?

– Te konsultacje nie były bezużyteczne, bo jednak wypracowano prawidłowe rekomendacje, ale one nie mają przełożenia na profil absolwenta. Grono specjalistów powinno dłużej nad tym dokumentem popracować, bo jest tu zbyt wiele wszystkiego… Mamy tu jakieś „rozumienie przedmiotowe” wrzucone do edukacji przedszkolnej. Mamy wizję rozpisaną graficznie na wykresie kołowym. Co to znaczy uczyć, jak być sprawiedliwym, solidarnym? Piękno też każdy z nas ma prawo rozumieć inaczej. To są ogólniki, a my mamy w taki sposób rozmawiać z trzylatkami? Do tego jakieś obszary kształcenia i kompetencje międzyprzedmiotowe.

Nie doprecyzowano, co kto miał na myśli i dla jakiej grupy wiekowej. My naukę rozumowania matematycznego robimy bardzo miękko, podczas gdy profil absolwenta wywraca wszystko do góry nogami.

Aleksandra Janicka, Nauczyciel Jutr@ 2023, o wrażeniach z wizyty studyjnej w Finlandii: Widać, czym jest prestiż zawodu

Nie da się wypracować kompromisu?

– Nie. Dokument wprowadza zamęt, także w sformułowaniach dotyczących nauczycieli. Powiem więcej, jest szkodliwy. Mówię: NIE! Jeśli ten dokument ma wyznaczyć jakiś kierunek, to na jego podstawie będą tworzone kolejne dokumenty, które mocno nas zaskoczą.

To kilkadziesiąt stron.

– No właśnie, miałam więc prawo spodziewać się czegoś prostszego, krótszego, lepiej napisanego. Z jakąś głębszą wizją, z której będziemy czerpać garściami. To jest nieporozumienie. Rodzi dużo obaw. Wręcz lęk. Dokument jest zbyt obszerny, niezrozumiały. Kiedy go czytam, widzę chaos.

Upewnię się – ten lęk wzbudza w Was cała treść zawarta w profilu absolwenta czy tylko jego fragmenty?

– Całość. Profil wyznacza właściwie jeden kierunek – czego i w jaki sposób dzieci mają się nauczyć, co mają umieć itd. Dzieci w tym wieku są przecież w procesie zmian, a ich rozwój może być nieharmonijny. Przybywa orzeczeń o potrzebie indywidualnego nauczania. Jeśli wprowadzimy ten profil i będziemy do niego dopasowywać dzieci sześcioletnie, to jest duże zagrożenie, że zaczniemy dzielić je na lepsze i gorsze. Potem usłyszymy, że czegoś nie opanowały, bo nauczyciel nie nauczył. Boję się rodzica, który usłyszy, że jego dziecko nie wpisuje się w schemat.

Obecnie tego nie robicie? Każdy sześciolatek podlega przecież ocenie.

– Mamy gotowość szkolną. Realizujemy podstawę programową, program wychowania przedszkolnego, własne innowacje i programy. To wystarcza. Będziemy zgłaszać swoje wątpliwości. Musimy otwarcie o tym mówić. Tego nie można wprowadzić, to jest jeszcze dobry moment na przemyślenie i wycofanie się z tego.

To są tylko Pani obawy, czy jest większa grupa nauczycieli, która nie akceptuje profilu absolwenta?

– Jest nas więcej, jestem jedną z wielu nauczycielek, która duże nadzieje wiązała z reformą. Wydawało mi się, że potrzeba nam odświeżenia. Mówiło się o dobrostanie dzieci i nauczycieli, o indywidualizacji nauczania, tymczasem profil absolwenta jest zaprzeczeniem tych słów. Uważam, że każde dziecko może być wzorowym absolwentem przedszkola, niezależnie od tego, kiedy i jakie umiejętności opanuje. Od tego jest przedszkole. Tutaj się kształtuje, a nie wymaga. My musimy dać szansę dziecku być sobą. Ono ma prawo być sobą. Na wszystko powinno mieć czas.

W tym dokumencie nie widzę żadnej akceptacji różnorodności, tylko schemat. Model dziecka, które konkretnie ma potrafić to i tamto. Tutaj do „sukcesu” prowadzi tylko jedna, słuszna droga. To jest nie do osiągnięcia, bo mamy dzieci z różnymi potrzebami. To przyniesie więcej szkody niż pożytku.

Aleksandra Janicka: To był cios, kiedy poprzedni rząd pominął nas w programie „Laptop dla nauczyciela”…

Dokument dotyczy absolwentów przedszkoli oraz szkół podstawowych…

– I to jest kolejny problem. Ja zakładam, że autorzy mieli dobre intencje, ale wymieszanie przedszkolaków z uczniami w jednym dokumencie nie jest dobre. Nie wiadomo do końca, jak go czytać. Do tego przedszkole jest jakby na doklejkę. Skoro dla nas, nauczycieli, tych kilkadziesiąt stron jest niezrozumiałe, to co dopiero dla osób niezwiązanych z edukacją. Dobre intencje to za mało. Myślę, że nie należy się spieszyć ze zmianami w przedszkolu. Wielokrotnie mówiliśmy, że podstawa programowa do nauczania przedszkolnego się sprawdza. Potrzebne są tylko kosmetyczne zmiany. Jeśli to, co w niej jest, będziemy realizować w 100 proc., to myślę, że sukces jest gwarantowany.

Lifting obecnej podstawy programowej miałby wystarczyć?

– Plus tych kilka rekomendacji, o których rozmawiałyśmy na początku. Nie trzeba robić z przedszkola uniwersytetu. Trzeba raczej pomyśleć o tym, żeby grupy przedszkolne były bardziej kameralne, czyli mniej liczne. Chyba każdy się zgodzi, że 25 dzieci w grupie to zdecydowanie za dużo. Potrzebujemy też rozmowy na temat większego wsparcia dla nauczycieli. Szybko się wypalają, bo brakuje działań dobrostanowych kierowanych nie tylko do młodych stażem, ale też do tych, którzy od lat pracują z dziećmi. Chodzi o to, żeby systematycznie do nas przyjeżdżał specjalista z zakresu superwizji. Działania wspierające są nam bardzo potrzebne. Nie możemy być same z problemami.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 14-15  z 2-9 kwietnia br.

Fot. Archiwum prywatne

Nr 14-15/2-9 kwietnia 2025

Łapka w górę! Monika Smułka, administratorka grupy „Praca dla nauczyciela”: Pośredniczymy w poszukiwaniu pracy i chcemy być wiarygodne