W Warszawie powstanie protestacyjne Edukacyjne Miasteczko. Będzie pikieta w stolicy i różne akcje protestacyjne w regionach

Już niedługo w Warszawie pojawi się Edukacyjne Miasteczko, wspólna inicjatywa związków zawodowych i organizacji pozarządowych, która ma uświadomić społeczeństwu dramatyczną sytuację w oświacie i szkolnictwie wyższym. To kolejny etap prowadzonej od początku września akcji protestacyjnej.

– W październiku ZNP razem z FZZ i innymi organizacjami działającymi w edukacji, także z udziałem rodziców, organizacji pozarządowych, zorganizuje w Warszawie Edukacyjne Miasteczko. Będzie ono poświęcone szerokiej akcji, kampanii informacyjnej adresowanej do polityków, rodziców, samorządowców i nauczycieli. W czasie akcji będziemy starali się poinformować wszystkich zainteresowanych o przyczynach naszego protestu i złej sytuacji w oświacie – poinformował prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Nauczyciele pokażą w miasteczku m.in. swoje paski wynagrodzeń i wyjaśnią, jak wygląda system ich wynagradzania. I że kwoty podawane przez MEiN nijak mają się do tego, co faktycznie nauczyciele otrzymują za swoją pracę w szkołach.

– To nie jest tylko problem wynagrodzeń, braku nauczycieli. To sprawa, która dotyczy treści programowych, zadań spoczywających na szkole, to niedostateczne finansowanie oświaty poprzez subwencję i zadania własne samorządów. Poruszymy takie tematy, jak warunki i czas pracy, finansowanie edukacji, w tym wynagrodzenia nauczycieli, rodzice i organizacje pozarządowe w szkole, szkolnictwo wyższe i bardzo trudna, złożona sytuacja w placówkach uniwersyteckich oraz instytutach badawczych – dodał.

Związek chce ponadto rozmawiać o braku nauczycieli-specjalistów w polskich szkołach, choć ministerstwo chwali się reformą, którą wprowadziło 1 września br.

– Omówimy także pomoc i wsparcie psychologiczno-pedagogiczne. Minister edukacji powiedział, że przeznaczy na ten cel ponad 500 mln zł, tyle tylko, że w szkołach brakuje pedagogów, psychologów, pedagogów specjalnych, logopedów. Wsparcie pedagogiczno-psychologiczne nie może być w pełni realizowane, szczególnie trudna sytuacja występuje w przedszkolach – podkreślił prezes Związku.

Jakie obowiązki spoczną na pedagogach specjalnych w szkołach? MEiN przygotowało informację

Edukacyjne Miasteczko będzie też stanowiło forum do rozmowy o sytuacji pracowników administracji i obsługi szkół, przedszkoli oraz uczelni wyższych. – To bardzo liczna grupa pracowników, na barkach których spoczywa organizacja zadań edukacyjnych, a dzisiaj boryka się olbrzymimi problemami związanymi z niskimi wynagrodzeniami oraz zadaniami, które na nią spadły – ocenił Sławomir Broniarz.

>> Konferencję prasową ZNP można obejrzeć na Facebooku tutaj:

https://www.facebook.com/znpedupl/videos/956957995696398

Przeładowana podstawa programowa to kolejny temat dla uczestników Edukacyjnego Miasteczka. – Nad podstawą programową należy się bardzo poważnie pochylić i zastanowić, co z nią zrobić, jak zmienić zakres realizowanych przez nauczycieli treści, na które zwyczajnie brakuje czasu – wyjaśnił prezes Związku. Pojawi się tu pytanie, jak dużą swobodę przy kształtowaniu treści programowych pozostawić nauczycielowi oraz uczniowi. – Dziś, patrząc na kalendarz, na dobrą sprawę gonimy od lekcji do lekcji, co odbywa się kosztem jakości nauczania – zauważył Sławomir Broniarz.

Związek chce rozmawiać o młodych nauczycielach, których w szkołach rozpaczliwie brakuje. – Luka pokoleniowa jest bardzo widoczna. Gdy ministerstwo edukacji mówi o tym, że obecnie brakuje zaledwie kilku tysięcy nauczycieli, to trzeba pamiętać, że ta luka została zmniejszona poprzez ogromną liczbę godzin ponadwymiarowych, które rozdzielono pomiędzy nauczycieli – przypomniał prezes ZNP.

– Rekordzistka z jednej ze szkół we Wrocławiu ma 35 godzin zajęć plus 6 godzin zastępstw doraźnych, czyli w sumie 41 godzin zajęć dydaktycznych. Tymczasem ustawa mówi, że czas pracy nauczyciele nie może przekroczyć 40 godzin, w tym mieszczą się zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, opiekuńcze, doskonalenie zawodowe, rady pedagogiczne i in. – dodał.

O konkretnej dacie inauguracji Edukacyjnego Miasteczka oraz miejscu, w którym się ono powstanie, Związek poinformuje później. – Miasteczko będzie funkcjonowało przez całą dobę. Zorganizowane w nim zostaną spotkania na poszczególne tematy. Miasteczko będzie miało obsługę medialną, przy pomocy mediów społecznościowych będziemy relacjonować to wydarzenie, a także merytorycznych opiekunów – wyjaśnił szef ZNP. – Chcemy wyjaśnić wszystkim, że nie stać nas na byle jaką edukację i nie stać nas na tanią szkołę – dodał.

Związek zorganizuje ponadto 15 października br. ogólnopolską pikietę protestacyjną oraz protesty przed siedzibami władz wojewódzkich lub kuratoriów oświaty w całym kraju. Te ostatnie przybiorą różnorodną formę i zakres, w zależności od „inicjatywy samych nauczycieli”.

– Jeden z pomysłów polega na tym, by nauczyciele nie pracowali już na swoim prywatnym sprzęcie – poinformował Sławomir Broniarz.

Przedstawiciele innych zawodów otrzymują niezbędny do pracy sprzęt od pracodawcy, tymczasem nauczyciel „przynosi cały swój warsztat pracy do szkoły”, a „edukacja zdalna i czas pandemii pokazał, że to, że szkoły pracowały wynika z faktu, że wszystko było realizowane na sprzęcie i na koszt nauczyciela”.

ZNP i FZZ powołały Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny. Wspólna walka o wyższe wynagrodzenia

– Podejmiemy też akcje o charakterze lokalnym, w miastach powiatowych, siedzibach starostw. Chcemy pokazać, że edukacja jest wspólnym dobrem, nie stać nas na kiepską edukację – zapowiedział prezes Związku.

ZNP nie akceptuje propozycji płacowych rządu oraz zapisanego w projekcie ustawy budżetowej na 2023 r. poziomu nakładów na oświatę. Przypomnijmy – 23 sierpnia br. minister edukacji Przemysław Czarnek zaproponował przedstawicielom związków zawodowych podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli w wysokości 9 proc. od 1 stycznia 2023 r.

ZNP pyta, jaką podwyżkę planuje dla nauczycieli rząd: 9 proc., 7,8 proc., czy może… 0 proc.?

W tej wersji zapisana w ustawie budżetowej kwota bazowa stanowiąca podstawę do obliczenia nauczycielskich wynagrodzeń wzrosłaby do 4 025,87 zł.

Tydzień później, czyli 30 sierpnia br., okazało się, jak niewiele znaczą słowa Czarnka – rząd ogłosił bowiem, że od 1 stycznia 2023 r. nauczyciele otrzymają podwyżkę w wysokości zaledwie 7,8 proc. Jednocześnie do Rady Dialogu Społecznego trafił projekt ustawy budżetowej na 2023 r., który nie zakłada żadnej podwyżki. Kwota bazowa dla nauczycieli ma w nim wzrosnąć tylko do 3 693,46 zł, czyli o zaledwie 4,4 proc. A to by oznaczało, że w dokumencie zapisano jedynie przechodzące na 2023 r. koszty tegorocznej, majowej podwyżki, właśnie w wysokości 4,4 proc.

ZNP do premiera: Jaką podwyżkę dla nauczycieli rząd wpisał do budżetu?

– Propozycje zapisane w ustawie budżetowej absolutnie nie zadowalają środowiska nauczycielskiego, ponieważ one w gruncie rzeczy sankcjonują sytuację, z którą mamy do czynienia od maja. Jeżeli nie zmienimy zapisów ustawy budżetowej na korzystniejsze dla środowiska, to od 1 stycznia 2023 r. nauczyciele nie otrzymają żadnych podwyżek. Chyba, że rząd zmieni kwotę bazową i inne wskaźniki z budżetu – wyjaśnił Sławomir Broniarz.

– Chcemy też zadać ministrowi Czarnkowi pytanie: co stało się z kwotą 1,3 mld zł, które były zapisane w budżecie na 2022 r. i które miały posłużyć sfinansowaniu wynagrodzeń nauczycieli? Na ten cel w sumie było w budżecie 3,5 mld zł, z czego 560 mln zł przekazano na wsparcie pedagogiczno-psychologiczne, a koszt podwyżek w maju wyniósł 1,6 mld zł. Pozostała kwota 1,3 mld zł, które powinno się przeznaczyć na wynagrodzenia nauczycieli jeszcze w roku 2022. To pieniądze, które zostały środowisku nauczycielskiemu zabrane – dodał.

ZNP próbował rozmawiać na wszystkie te tematy z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem, ale obecnie trudno w ogóle zorganizować spotkanie z szefem MEiN. – Proces uzgadniania spotkania z panem ministrem mam wrażenie, że jest bardziej skomplikowany niż lot na Marsa. Wszyscy doskonale wiedza, jaki jest numer do ZG ZNP. Jeśli pan minister ma chęć, gotowość do spotkania z nami, to wystarczy wykonać telefon – zauważył Sławomir Broniarz.

Takich problemów nie było np. z umówieniem spotkania z marszałek Sejmu Elżbietą Witek. – Ustalono spotkanie z panią marszałek na przyszły tydzień. To nie jest wielki kłopot – poinformował szef Związku.

Pomimo trudności w komunikacji z szefostwem MEiN, ZNP zaprosił ministra Czarnka na spotkanie z kierownictwem Związku w przyszłym tygodniu i ma nadzieję, że „minister znajdzie czas w swoim kalendarzu na spotkanie”.

Pytany przez dziennikarzy o ewentualny strajk w oświacie szef ZNP zwrócił uwagę na skomplikowaną procedurę wymaganą przy organizowaniu akcji strajkowej. – Strajk jest wydarzeniem, które w warunkach polskiego ustawodawstwa, ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wymaga przygotowań minimum 3-miesięcznych. W każdej szkole należałoby przeprowadzić procedury sporu zbiorowego. A najdziwniejsze i najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, że stroną sporów zbiorowych byłby pracodawca, czyli szkoła i dyrektor, a nie rząd i MEiN – tłumaczył Sławomir Broniarz. Zastrzegł, że „nigdy nie możemy odrzucić w działaniach związkowych tej formy akcji na rzecz poprawy warunków pracy”, aczkolwiek „nie jest to możliwe w październiku czy listopadzie”.

Przygotowania do akcji protestacyjnej trwają od sierpnia br. 24 sierpnia Prezydium ZG ZNP postanowiło:
* zorganizować i przeprowadzić ogólnopolską akcję informacyjną mającą na celu poinformowanie społeczeństwa o narastających problemach systemu edukacji;
* ogłosić pogotowie protestacyjne we wszystkich ogniwach organizacyjnych Związku obejmujące m. in. oflagowanie i oplakatowanie zakładów pracy;
* wystąpić do reprezentatywnych związków zawodowych zrzeszających nauczycieli z propozycją powołania międzyzwiązkowego komitetu protestacyjnego.

ZNP ogłasza pogotowie protestacyjne i domaga się rozmów z premierem. Co się dzieje w sprawie wynagrodzeń nauczycieli?

(PS, GN)