ZNP pyta, jaką podwyżkę planuje dla nauczycieli rząd: 9 proc., 7,8 proc., czy może… 0 proc.?

Zarówno obiecana przez rząd podwyżka dla nauczycieli w wysokości 7,8 proc. od 1 stycznia 2023 r. jak i zapowiedziana przez ministra edukacji podwyżka 9 proc. nie jest zapisana w projekcie budżetu na przyszły rok – ostrzegł dziś ZNP. Projekt budżetu nie przewiduje żadnych dodatkowych pieniędzy dla nauczycieli

– To, co przedstawił minister Czarnek podczas spotkania Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty w zderzeniu z projektem budżetu na 2023 r. znajduje się w kompletnym rozjeździe – zauważył prezes ZNP Sławomir Broniarz.

23 sierpnia br. Przemysław Czarnek zaproponował związkowcom podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli w wysokości 9 proc. od 1 stycznia 2023 r. Tydzień później rząd ogłosił, że ma to być 7,8 proc. od 1 stycznia, a teraz się okazuje, że projekt budżetu skierowany do Rady Dialogu Społecznego nie zakłada żadnej podwyżki.

Już nie 9 proc. podwyżki, a jedynie 7,8 proc. Ile są warte obietnice Przemysława Czarnka?

Według wiceprezesa ZG ZNP Krzysztofa Baszczyńskiego, w projekcie ustawy budżetowej zapisano coś, co „jest dla nas zagadką, której nie jesteśmy w stanie zrozumieć”.

– Podczas rozmów płacowych 23 sierpnia br. minister zaprezentował nam slajd, z którego wynika, że kwota bazowa zapisana w ustawie budżetowej i na podstawie której oblicza się wynagrodzenie nauczycieli, zostanie zwiększona o 9 proc. i będzie wynosiła 4 025,87 zł. W tym samym czasie na stronie MEiN ukazała się informacja, która mówi w kontekście kwoty bazowej o „gigantycznym wzroście subwencji oświatowej”, a subwencja wzrośnie o ponad 20 proc. – do prawie 64 mld zł. Na koniec odkrywamy projekt ustawy budżetowej, w którym są zupełnie inne wartości. Trzeba zadać pytanie, która z tych „prawd” jest prawdą. Nigdy dotąd nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją – wyjaśnił Krzysztof Baszczyński.

W projekcie ustawy budżetowej kwotę bazową ustalono na poziomie zaledwie 3693,46 zł. – W stosunku do tego, co 23 sierpnia pokazał minister, jest mniejsza o ponad 332 zł – poinformował wiceprezes ZG ZNP. A to oznacza, że w projekcie ustawy budżetowej nie zapisano żadnej podwyżki od 1 stycznia 2023 r.

Czemu? – Kwota bazowa zostanie podwyższona tylko o 4,4 proc. To pieniądze, które nauczyciele otrzymali z dniem 1 maja 2022 r. – wyjaśnił wiceprezes ZG ZNP. A to oznacza, że w budżecie na 2023 r. przewidziano dodatkowe pieniądze jedynie na koszty przechodzące tegorocznej podwyżce. Pieniędzy na obiecane przez rząd 7,8 proc., a już tym bardziej 9 proc. przez Czarnka, w dokumencie tym nie ma.

Na jaką więc podwyżkę – zgodnie z projektem budżetu – mogą liczyć nauczyciele od 1 stycznia 2023 r.? – Zero procent, nic nie dostaną – stwierdził Krzysztof Baszczyński. Dlatego Związek chciałby wiedzieć, „jak to jest naprawdę” z podwyżkami dla nauczycieli, ponieważ oficjalne komunikaty rządu i ministra edukacji są sprzeczne z projektem budżetu.

– Na stronie internetowej MEiN jest też napisane, że nauczyciel początkujący w tym roku otrzyma wzrost wynagrodzenia o 1240 zł, a nauczyciel dyplomowany – o 889 zł. Fakty są zupełnie inne. Wynagrodzenie nauczyciele początkującego to 3424 zł brutto. Pan minister jednak twierdzi, że jest to o ponad 1000 zł więcej. Skąd pan minister wziął te wartości? Nauczyciel początkujący nie otrzymuje przecież dodatku stażowego, dodatku za wychowawstwo, dodatku motywacyjnego. Otrzymuje gołą pensję, czyli netto jest to ok. 2800 zł – przypomniał wiceprezes ZG ZNP.

Od 1 września większe wynagrodzenie zasadnicze tylko dla najmłodszych nauczycieli. Rozporządzenie płacowe podpisane

– Pierwsze dni nowego roku szkolnego utwierdzają nas w przekonaniu, że bardzo trudna, momentami dramatyczna sytuacja kadrowa, znalazła odzwierciedlenie w tym, co obserwujemy w szkołach. Brakuje nauczycieli. Wiele szkół, zwłaszcza zawodowych, boryka się z dużymi problemami kadrowymi – ocenił prezes ZNP Sławomir Broniarz. Podziękował jednocześnie dyrektorom za „ogromne zaangażowanie”, ponieważ „wielu z nich stawało na głowie, by uczniowie mieli pełną obsadę nauczycielską”.

Z badań władz Warszawy wynika, że ok. 50 proc. stołecznych nauczycieli rozważa odejście z zawodu. Nastroje wśród nauczycieli w innych miastach i gminach najprawdopodobniej wcale nie są lepsze. Nauczyciele z uprawnieniami emerytalnymi mogą odejść ze szkoły w każdym momencie, co może spowodować „zagrożenie płynności zadań edukacyjnych”.

Jego zdaniem, jeśli nic się nie zmieni w sposobie wynagradzania nauczycieli, to „ten problem będzie narastał”. – Płaca nauczyciela jest na rynku pracy kompletnie niekonkurencyjna. Nie ma innej dziedziny gospodarki, gdzie osoby z takim przygotowaniem i wykształceniem miałyby tak niski poziom zarobków. To ogromny problem. Jeśli edukacja sobie z tym nie poradzi, to w przyszłym roku braki kadrowe będą jeszcze bardziej dokuczliwe – zdiagnozował prezes ZNP. Wielu nauczycieli zresztą przygotowuje się do odejścia już w najbliższych miesiącach, szczególnie ci, którzy mają uprawnienia emerytalne.

W sierpniu padł kolejny rekord inflacji

Minister Czarnek w ostatnich dniach powtarzał, że wyższe pieniądze powinny wypłacać nauczycielom samorządy. Według Sławomira Broniarza, jest to „próba szukania innego przeciwnika dla środowiska nauczycielskiego”. Tymczasem wydatki na oświatę to w wielu samorządach aż 60-70 proc. budżetu, w związku z tym „nie możemy tam szukać pieniędzy”.

– Naszym faktycznym pracodawcą jest rząd i mamy pełne prawo oczekiwać ruchu finansowego od ministra Czarnka. Chcemy godnie zarabiać, nauczyciele mają do tego prawo. Nie chcemy w przyszłości być karmieni 13., 14., czy 20. emeryturą. Chcemy te emerytury wypracować godziwym wynagrodzeniem. A takim wynagrodzeniem nie jest pensja nauczyciela początkującego na poziomie 3400 zł brutto – zauważył prezes ZNP.

– ZNP potwierdza żądanie 20-procentowego wzrostu wynagrodzenia od września 2022 r. Tylko to jest w stanie zastopować ucieczkę nauczycieli z zawodu – podkreślił Sławomir Broniarz.

Podziękował prezydentowej Agacie Dudzie za poparcie dla postulatu (zgłaszanego przez ZNP) powiązania wynagrodzeń w oświacie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. – Mamy do czynienia ze stanowiskiem nauczycielki, osoby, która doskonale wie, jak wyglądają zarobki nauczycieli, osoby, której nie trzeba przypominać, jaka jest mizeria finansowa w środowisku. W przeciwieństwie do ministra Czarnka pani prezydentowa ma wiedzę, ile zarabia nauczyciel. Mam nadzieję, że głos pani prezydentowej znajdzie odzwierciedlenie w działaniach rządu – stwierdził prezes ZNP. – Obywatelski projekt ustawy dotyczący tej sprawy leży w Sejmie i jest po pierwszym czytaniu. Nie wiemy, kiedy nasza koleżanka, nauczycielka pani marszałek Elżbieta Witek zechce uruchomić procedury związane z rozpatrywaniem projektu – dodał.

Nowy rok szkolny. Para prezydencka poparła powiązanie nauczycielskich wynagrodzeń z płacą w gospodarce

1 września w szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych ruszyło pogotowie protestacyjne ZNP. – W zdecydowanej większości szkół zostało to zrealizowane. Pojawiły się flagi, plakaty, banery, informacje dla rodziców. Są i takie szkoły, gdzie takich rzeczy nie znajdziemy, co jest efektem braku zgody dyrektora szkoły lub organu prowadzącego. Kampania ta będzie trwała przez wrzesień i październik. Planujemy kolejne działania – poinformował prezes ZNP.

ZNP ogłasza pogotowie protestacyjne i domaga się rozmów z premierem. Co się dzieje w sprawie wynagrodzeń nauczycieli?

W najbliższą środę 7 września ZNP będzie na ten temat rozmawiał z Forum Związków Oświatowych. – Czekamy też na reakcję oświatowej „Solidarności” w sprawie propozycji stworzenia międzyzwiązkowego komitetu protestacyjnego – mówił Sławomir Broniarz.

ZNP czeka też do końca tygodnia na odpowiedź premiera Mateusza Morawieckiego na żądanie spotkania i rozmów o nauczycielskich wynagrodzeniach. Dalszy scenariusz wydarzeń „zależy tak naprawdę od pana premiera”.

Natomiast 19 września ostateczne decyzje w sprawie akcji protestacyjnej podejmie Zarząd Główny ZNP.

Nauczycielskie związki chcą wspólnie walczyć o podwyżki w oświacie

(PS, GN)