Wicedyrektor zespołu szkół: Kształcenie w zawodzie z zachowaniem dystansu? To tylko w teorii wydaje się łatwe

Mamy ok. 800 uczniów oraz ok. 100 nauczycieli. W takim zbiorowisku wirus może się szybciej rozprzestrzeniać. Lepiej byłoby przejść na okresowe nauczanie, to znaczy nauka na zmianę dla części uczniów w szkole, dla części w domu. (…) Będziemy o tym rozmawiać, także ze starostwem. Bo trudno będzie wymagać od młodzieży zachowania dystansu.

Z Mirosławem Cebulą, zastępcą dyrektora Zespołu Szkół nr 1 w Kłobucku, nauczycielem przedmiotów zawodowych, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Od marca produkujecie w szkolnej pracowni CNC przyłbice dla uczniów i nauczycieli z okolic Kłobucka. Ile udało się ich zrobić?

– Obecnie prowadzimy drugi etap produkcji. W pierwszym etapie, zaraz po wybuchu pandemii, wyprodukowaliśmy 4015 przyłbic.

To było w tym czasie, kiedy maseczki były niedostępne.

– Dokładnie tak. Zaopatrzyliśmy wtedy prawie wszystkie szkoły w okolicy. Wysłaliśmy je też do różnych szpitali w Polsce, a także dla policji, służb więziennictwa, przedszkoli, domów opieki społecznej.

Jak to się zaczęło?

– Sprawa zaczęła się od inicjatywy Starostwa Powiatowego w Kłobucku, które zapytało, czy nie moglibyśmy wspomóc ich w doposażeniu różnych instytucji w środki ochrony osobistej. Samorząd zaproponował, że zdobędzie pieniądze od sponsora, który pokryje koszty produkcji, a nam przypadły kwestie związane z wyborem sprzętu, który trzeba było kupić, opracowaniem technologii, przygotowaniem produkcji. Nasza pracownia CNC należy do jednej z najlepiej wyposażonych szkolnych pracowni w kraju, w związku z tym wykorzystaliśmy i wiedzę, i umiejętności naszych nauczycieli zawodu.

(…)

Jak Pan sobie wyobraża kształcenie w zawodzie uczniów od września, czyli już za kilka dni?

– Nie bardzo sobie to wyobrażam. To będzie trudne. W przypadku kształcenia zawodowego kontakt uczeń – nauczyciel zawodu jest bardzo bliski, jeśli chodzi o dystans. Trudno jest przekazywać wiedzę, stojąc w odległości 1,5 m czy 2 m od ucznia. Pracujemy co prawda w małych grupach liczących od sześciu do dziewięciu osób, ale wszystko trzeba dokładnie pokazać i wytłumaczyć, uczeń musi detale zmierzyć, wprowadzić parametry obróbki w obecności nauczyciela.

Jeśli zachowanie dystansu jest trudne, a być może nawet nierealne, to jak będziecie chronić nauczycieli? Będą pracować w kombinezonie, goglach, maseczce i przyłbicy?

– Nie (śmiech). Raczej tylko w przyłbicach. Są wygodniejsze. Plus dezynfekcja rąk i rękawiczki.

Nauczyciele nie mają obaw o swoje zdrowie?

– Na pewno mają. Wszyscy obawiamy się zachorowań i konsekwencji związanych z COVID-19. 60-70 proc. naszych nauczycieli zawodu to osoby w wieku ok. 50+. To nauczyciele o różnych specjalnościach kształcący w kierunkach technik budownictwa, technik mechanik, technik pojazdów samochodowych, logistyk, informatyk, technik żywienia itd. Jeżeli chodzi o fachowców, to młodych brakuje ze względu na płace.

Jaką inną możliwość zabezpieczenia nauczycieli, oprócz środków ochrony, widziałby Pan w szkole?

– Podział na mniej liczne grupy uczniów. Mamy ok. 800 uczniów oraz ok. 100 nauczycieli. W takim zbiorowisku wirus może się szybciej rozprzestrzeniać. Lepiej byłoby przejść na okresowe nauczanie, to znaczy nauka na zmianę dla części uczniów w szkole, dla części w domu. Taka zmiana następowałaby co tydzień lub dwa tygodnie. Część zajęć byłaby dostępna w internecie jako żywe lekcje. Będziemy o tym rozmawiać, także ze starostwem. Bo trudno będzie wymagać od młodzieży zachowania dystansu. Nie da się zapanować nad tym wszystkim w 100 proc. To tylko w teorii wydaje się łatwe.

Co spędza sen z powiek dyrektorowi tak dużej szkoły? Pierwszy przypadek zakażenia?

– To może być problem, ciągle myślę o tym, że będziemy wchodzić w okres grypowy, kiedy te objawy, które klasyfikowaliśmy dotychczas jako przeziębienia czy grypę, będą najpierw kwalifikowane jako COVID-19. Całe grupy uczniów i nauczycieli mogą znaleźć się na kwarantannie, co szybko zdezorganizuje stacjonarny i zdalny proces nauczania.

(…)

Czy szkoła otrzymuje jakieś wsparcie z zewnątrz?

– Samorząd nas wspiera. Jesteśmy jedną z nielicznych szkół w województwie śląskim, której pozwolono zachować własne warsztaty szkolne. Dzięki temu mamy fajną atmosferę, a uczniowie nigdzie nie muszą dojeżdżać na praktykę. Oby tylko mogli wrócić do nas od września.

A decyzje i wytyczne MEN jak Pan ocenia?

– Nieco mnie rozczarowują. Są właściwie niewykonalne w przypadku szkolnictwa zawodowego, ale będziemy się z tym wszystkim mierzyć.

Ostatnie pytanie. Ile macie termometrów?

– Cztery. Z tym że z tego, co widzimy, to ich wskazania są różne. Raczej orientacyjne (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Fot. Archiwum szkoły

Cała rozmowa – w Głosie Nauczycielskim nr 35-36 z 26 sierpnia – 2 września br. – w wydaniu drukowanym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

W GN nr 35-36 polecamy także:

Dr hab. Ernest Kuchar: Należy zmniejszyć liczbę uczniów w klasach. Im mniej osób w sali, tym lepiej dla wszystkich

Modele rozwoju pandemii. Są cztery scenariusze. Co to oznacza dla szkół? Wyjaśnia to dr Franciszek Rakowski