„Moim zdaniem do czasu pierwszego zachorowania dzieci będą uczyć się stacjonarnie, a po pierwszych zachorowaniach – może nawet, co brzmi przerażająco, śmierciach – rodzice, dzieci i nauczyciele słusznie zaczną panikować i domagać się trybu zdalnego. Na kwarantannę będą przechodziły całe szkoły. Taki szarpany tryb nauczania nie sprzyja stabilizacji i właściwemu procesowi dydaktycznemu” – mówi w wywiadzie dla portalu ofeminin.pl Zyta Czechowska, Nauczyciel Roku 2019. „Warto jednak zauważyć, że do 1 września zostało sporo czasu, te decyzje mogą zostać zmienione, jeśli liczba chorych wciąż będzie rosła” – dodaje.
Według Zyty Czechowskiej, nie ma nauczyciela, rodzica, ucznia, który by się nie bał początku roku szkolnego.
„Każdy ma z tyłu głowy, że ten wirus nie jest łagodny, że możemy nie wiedzieć, że mamy jakieś choroby współistniejące. Najbardziej martwię się o moich niepełnosprawnych intelektualnie uczniów, spośród których wielu boryka się z rozmaitymi schorzeniami. Ale boję się też o siebie i innych nauczycieli. O to, że ktoś może nas oskarżyć, że nie dochowaliśmy staranności, nie pilnowaliśmy odstępu między dziećmi, czy dystansu społecznego. Ale jak mam tego dokonać?” – zastanawia się
„Dzieci z niepełnosprawnością intelektualną często zapominają o takich sprawach, są impulsywne, mają potrzebę przytulania się, bliskiego kontaktu, czasem nie kontrolują napięcia mięśniowego aparatu mowy, stąd np. ślinotok i konieczność częstej pielęgnacji. Poza tym wymagają stałego wsparcia w zakresie samoobsługi i podstawowych czynności. Nauczyciele towarzyszący wykonują dookoła nich czynności pielęgnacyjne, pomagają opiekunkom w sadzaniu dzieci na toaletę, zmieniają pampersy i pomagają w utrzymaniu czystości. Nie da się w takich warunkach zachować reżimu sanitarnego i dystansu społecznego. Czy ja będę ponosiła za to odpowiedzialność?” – pyta nauczycielka.
W ocenie Ministerstwa Edukacji i Ministerstwa Zdrowia nie ma zagrożenia pandemią, a więc rodzice mają obowiązek posłania dzieci do szkół, "nawet jak się boją"
Opublikowany przez ofeminin Czwartek, 6 sierpnia 2020
Zyta Czechowska zwraca uwagę, że „rząd w opinii rodziców odebrał im możliwość współdecydowania, co nie do końca jest fair”. – Mnóstwo uczniów cierpi na choroby przewlekłe, albo ma obniżoną odporność. Równie wielu uczniów mieszka ze schorowanymi dziadkami. Tylko rodzice wiedzą, w jakich warunkach dzieciaki żyją. I nie muszą o tym informować całego świata, bo to są dane wrażliwe. Dlatego uważam, że powinni mieć możliwość pozostawienia dziecka w domu – podkreśla.
(JK, GN)
Źródło: ofeminin. pl
Zyta Czechowska: Jak wykorzystać doświadczenia edukacji zdalnej po powrocie do stacjonarnej szkoły