30-procentowe podwyżki pozytywnie zaopiniowane przez sejmowe komisje. Kuriozalne tłumaczenia posłów PiS, czemu takich podwyżek nie było wcześniej

Sejmowe komisje pozytywnie zaopiniowały tę część ustawy budżetowej na 2024 r., która dotyczy oświaty, w tym nauczycielskie podwyżki. Tymczasem twardą walkę o wzrost wynagrodzeń w oświacie zapowiedzieli… posłowie PiS, którzy już dziś wypominają rządowi Donalda Tuska „wysoką inflację”. Zapewnili też, że chcieli dać nauczycielom podwyżki w podobnej skali, ale tak się nie stało, bo coś im nie wyszło.

Sejmowe komisje: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej zajęły się dziś tymi częściami ustawy budżetowej na 2024 r., które dotyczą oświaty i wychowania. W tym subwencją oświatową zawierającą pieniądze na nauczycielskie wynagrodzenia.

Sejm debatuje o budżecie i podwyżkach dla nauczycieli. „Nauczyciele byli szczególnie poniewierani przez pisowską władzę”

Poważna dyskusja o pieniądzach dla nauczycieli zamieniła się w farsę, gdy posłowie PiS zaczęli tłumaczyć, czemu podwyżki przyznane przez rząd Donalda Tuska tak naprawdę są niewielkie i czemu rządy PiS nie zaoferowały nauczycielom podobnego wzrostu wynagrodzeń, jaki ma się stać faktem w 2024 r.

– Zdecydowana większość nauczycieli dostanie podwyżkę wynagrodzenia w wysokości przynajmniej 1,5 tys. zł. Z wetem prezydenta do ustawy okołobudżetowej sobie poradzimy. Nowa ustawa jest już gotowa. Nauczyciele otrzymają podwyżki – zapewniła posłów Joanna Mucha, wiceminister edukacji.

Przypomnijmy – rząd Donalda Tuska zapowiedział zwiększenie od 1 stycznia 2024 r. nauczycielskich wynagrodzeń o 30 proc., a nauczycieli początkujących – o 33 proc.

Donald Tusk: Przygotowaliśmy nową ustawę okołobudżetową. Gwarantuję, że nauczyciele dostaną podwyżki

Do podwyżek odnieśli się posłowie PiS, którzy z wielką troską interesowali się, czy aby na pewno wszyscy nauczyciele zobaczą na swoich kontach obiecany wzrost pensji w wysokości przynajmniej 1500 zł. Wytknęli przy okazji Donaldowi Tuskowi „wysoką inflację”, która ma sprawiać, że obiecane podwyżki wcale nie są tak wysokie, jak by się wydawały.

Niektóre wygłaszane teorie śmiało można określić jako kuriozalne.

Poseł PiS Zbigniew Dolata Dolata zapowiedział rozliczenie rządu z przyszłorocznych i kolejnych podwyżek. Poradził też, by na sprawę 30-procentowego wzrostu płac w oświacie spojrzeć „w kontekście kilkunastu lat”, czyli… rozliczyć PO za okres sprawowania rządów w latach 2008-2015. Jego zdaniem, gdy w podwyżkach w 2024 r. uwzględni się to, że w latach 2012-2015 pensje nauczycieli były zamrożone, to rząd Tuska wypada słabo. A właściwie, to jakby tych podwyżek nie było.

Inny tok rozumowania przyjął Dariusz Piontkowski, były minister, a potem wiceminister edukacji. Zapewnił wszystkich, że rząd PiS wprawdzie nie zaplanował dla nauczycieli w 2024 r. tak wysokiej podwyżki, ale… chciał to zrobić. – Pracując nad budżetem na 2024 r. ministerstwo edukacji występowało o wzrost wynagrodzenia rzędu 25 proc. – ogłosił. Coś jednak poszło nie tak i stało się inaczej. Nie wyjaśnił przy tym, czemu plany nie przełożyły się na konkrety (przypomnijmy – najpierw zaproponowano nauczycielom 6,6 proc., a potem 12,3 proc.).

Zachowanie parlamentarzystów PiS, którzy w czasie swoich 8-letnich rządów nauczycieli lekceważyli i zapewniali im zaledwie takie podwyżki, by wynagrodzenia nie spadły poniżej pensji minimalnej, wywołało konsternację zarówno wśród innych posłów jak i zaproszonych gości. Słowa posłów PiS niektórzy przyjęli ze zdziwieniem, inni z rozbawieniem.

– Patrzę, słucham i nie wierzę w to, co słyszę i widzę. Widzę zatroskanego ministra Dariusza Piontkowskiego i posła Zbigniewa Dolatę o to, jak duże będą podwyżki dla nauczycieli. I że w budżecie rząd Morawieckiego zabezpieczył 12,3 proc. podwyżki – zareagowała Urszula Woźniak, wiceprezes ZG ZNP. – Przypomnę, że pierwotnie było to ledwie 6,6 proc., które potem podwyższono do 12,3 proc. tylko i wyłącznie dlatego, że inaczej nie udałoby się osiągnąć poziomu minimalnego wynagrodzenia za pracę w przypadku nauczycieli początkujących i mianowanych – dodała.

Troskę posłów PiS o nauczycieli określiła jako „zadziwiającą”.

Jej zdaniem, po spotkaniu ZNP z kierownictwem resortu edukacji, Związek ma wiedzę na temat tego, jak będą kształtowały się przyszłoroczne podwyżki. – Prawie każdy nauczyciel wie, w jakiej skali to będą podwyższenia pensji nauczycieli. Do tej pory takich podwyżek nie było, a nauczycielem jestem dość długo. A na pewno nie było ich w ciągu ostatnich 8 lat – podsumowała Urszula Woźniak.

Opowiadającemu o zamrożeniu przez rząd PO-PSL pensji nauczycieli posłowi Dolacie przewodnicząca komisji edukacji Krystyna Szumilas (KO) przypomniała natomiast, że PiS w okresie swoich rządów też zamrażał wynagrodzenia nauczycieli – w 2016 roku i 2021 roku. Z rozbawieniem można było obserwować, jak posłowie PiS zagłuszają przewodniczącą Szumilas wymieniającą skalę podwyżek w kolejnych latach rządów PiS.

Jak wynagrodzenia nauczycieli rosły w czasie rządów PiS? 0 proc., 1,3 proc., 5,35 proc. …

Ale sejmowe komisje zajęły się nie tylko podwyżkami.

Wiceminister Joanna Mucha poinformowała, że resort edukacji planuje odwrócić jedną z najbardziej haniebnych decyzji podjętych przez poprzednią ekipę w MEiN. Chodzi o nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. W ramach walki ze wszystkim, co niemieckie, rząd Mateusza Morawieckiego postanowił przed dwoma laty uderzyć w polskie dzieci pochodzenia niemieckiego, które miały w szkołach zwiększony wymiar nauczania tego języka i obniżył liczbę zajęć z 3 do 1.

Mniejszości narodowe zawieszają współpracę z polskim rządem. Chodzi o ograniczenie nauki języka niemieckiego

Według wiceszefowej MEN, od 1 września 2024 r. sytuacja wróci do stanu pierwotnego, tzn. liczba zajęć zwiększy się z 1 do 3.

Posłowie PiS zareagowali na to pytając, czy rząd Donalda Tuska „cokolwiek wynegocjował w tej sprawie z Niemcami”.

– Zmniejszyliście liczbę godzin zajęć z języka niemieckiego dla mniejszości z 3 do 1 i nie wynegocjowaliście z Niemcami kompletnie niczego! – zareagowała Joanna Mucha. – A my wynegocjujemy. Oczekujecie, że w 2 tygodnie zrobimy to, czego nie zrobiliście w 8 lat. Oczekiwania są wysokie, ale my to zrobimy – dodała.

ZNP zwrócił się do premiera o uchylenie rozporządzeń ws. nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości

Na podwyżki dla nauczycieli zagwarantowano w 2024 r. rekordową w historii III RP kwotę. Według Ministerstwa Finansów, łączna wartość podwyżek to około 28,3 mld zł. To aż o 17 mld zł więcej niż w przyszłym roku chciał nauczycielom dać rząd Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy – rząd PiS w swoim projekcie budżetu zapisał podwyżki dla nauczycieli w wysokości zaledwie 12,3 proc.

MF policzyło, że koszt podwyżek dla nauczycieli pracujących w szkołach samorządowych to 20,5 mld zł (o 11,3 mld zł więcej niż przewidywały plany Morawieckiego). Pół miliarda złotych mają kosztować podwyżki w oświacie podległej rządowi, a 2,3 mld zł – podwyżki dla nauczycieli przedszkoli.

Wzrost pensji nauczycieli akademickich ma kosztować 5 mld zł (o 3 mld zł więcej niż w planie Morawieckiego).

W ślad za tym pójdzie nowa stawka kwoty bazowej dla nauczycieli (zapisanej w Karcie Nauczyciela). To wskaźnik służący do wyliczenia wynagrodzeń nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Kwota bazowa ma pójść w górę o 30 proc., co „skutkuje zwiększeniem średnich wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. w stosunku do 2023 r.”.

Zapisana w Karcie Nauczyciela kwota bazowa wzrośnie więc z 3981 zł do 5176 zł (o 1195 zł), czyli o wspomniane 30 proc.

Pieniądze na podwyżki dla nauczycieli pracujących w oświacie samorządowej trafią do samorządów w całej Polsce w postaci subwencji oświatowej. Subwencja oświatowa w 2024 r. wzrośnie więc z 64,4 mld zł do prawie 88 mld zł. To aż o 24 mld zł w ciągu roku (36,6 proc.) ! To też rekord w historii III RP.

Wzrost subwencji uwzględni m.in.:
* zmianę liczby etatów nauczycieli i struktury awansu zawodowego,
skutki planowanego wzrostu zatrudnienia z tytułu standaryzacji zatrudnienia psychologów i pedagogów szkolnych – kontynuacja zmian wprowadzanych od 1 września 2022 r.,
* skutki wzrostu o 30 proc. średnich wynagrodzeń nauczycieli od 1 stycznia 2024 r. (w odniesieniu do nauczycieli początkujących – o 33 proc.),
* wzrost liczby dzieci posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego,
* wzrost kwoty dotacji udzielanych z budżetów samorządów w związku z szacowanym wzrostem kwoty finansowego standardu A oraz wzrostem subwencji naliczanej na uczniów w szkołach i placówkach, dla których jednostka samorządu terytorialnego nie jest
organem prowadzącym,
* skutki wzrostu odpisu na ZFŚS dla nauczycieli,
* zmniejszenie z tytułu przekazania przez jednostki samorządu terytorialnego, w drodze porozumienia, szkół do prowadzenia przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

(PS, GN)