Egzaminy ósmoklasisty i maturalny mogą pociągnąć za sobą falę pozwów rodziców o odszkodowania w związku z narażeniem zdrowia i życia ich dzieci – ostrzega w rozmowie z Głosem adwokat Maciej Ponikowski z kancelarii IUSTUS Ponikowski i wspólnicy we Wrocławiu.
Adwokat świadczy m.in. pomoc prawną dla szkół w województwie dolnośląskim.
– W mojej ocenie w przypadku przeprowadzenia egzaminu ósmoklasisty w okresie trwania pandemii praktycznie niemożliwym będzie takie zorganizowanie egzaminu aby wykluczyć zakażenia uczniów koronawirusem. W takim przypadku, zgodnie z obserwowanym rozwojem pandemii, naturalnym i bezpośrednim skutkiem zakażenia dzieci będzie fala zachorowań Covid-19 wśród dzieci i współzamieszkujących wstępnych (rodziców, dziadków). Można ocenić, że powstanie zatem szereg nowych ognisk zakaźnych, których zaistnienie będzie zawinione organizacją tego egzaminu – tłumaczy Ponikowski.
Prawnik przypomina, że MEN ma wydać akt prawny określający zasady przeprowadzenia egzaminu.
– I jeśli podobnie jak w rozporządzeniu regulującym naukę zdalną i organizację nauczania MEN powierzy dyrektorom szkół szerokie kompetencje w zakresie organizacji egzaminu, to właśnie przeciwko tym osobom, które zarządzają jednostkami oświatowymi, będą kierowane powództwa odszkodowawcze” – wyjaśnia.
– Oczywistym wydaje się też współuczestnictwo w postępowaniach po stronie pozwanej Skarbu Państwa. Zgodnie z otrzymywanymi zapytaniami można już dziś wskazać, że rodzice, opiekunowie uczniów oraz inne osoby poszkodowane będą składali pozwy, a być może także żądania wszczęcia postępowań karnych wobec osób, które nie dopełniając ciążących na nich obowiązków narażą ich dzieci i najbliższych na utratę zdrowia i życia. Reasumując, w postępowaniach wykazywany będzie związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy szkodą (zachorowaniem, kosztami leczenia, zgonem) a sposobem organizacji egzaminu, ilością zakażeń oraz zakażoną populacją – podkreśla Ponikowski.
Kroki prawne związane z egzaminami sygnalizują też w pismach do Głosu sami rodzice, którzy argumentują m.in. że „w podobnych przypadkach zarażeń np. żółtaczką w punktach poboru krwi też należy jedynie wykazać w procesie, że dana osoba oddawała krew jedynie tam i nie chodziła do dentysty czy lekarza, aby powództwo zostało uwzględnione”.
„Tylko na marginesie należy wspomnieć, że czym innym jest dobrowolne posłanie dziecka do przedszkola, ponieważ ktoś z całą świadomością i dobrowolnie wyraża taką chęć” – czytamy w jednym z wpisów na FB.
(JK, GN)
MEN o egzaminach: Dezynfekcja szkół będzie zadaniem dyrektorów
Minister Piontkowski: Zagrożenie podczas matur mniejsze niż podczas zakupów