„Decyzję podejmie premier”. Poseł Piontkowski o przymiarkach do fotela w MEN

Poseł PiS Dariusz Piontkowski nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, że może zostać nowym ministrem edukacji po tym jak Anna Zalewska zdobyła mandat europosłanki. Pytany o to przez „Głos Nauczycielski” odparł tylko, że decyzję w tej sprawie będzie podejmował premier Mateusz Morawiecki.

O tym, że Piontkowski jest faworytem do objęcia stanowiska szefa MEN po Annie Zalewskiej pierwsza poinformowała jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego „Gazeta Wyborcza”. Pisaliśmy o tym tutaj. Już po wyborach nazwisko posła PiS jako prawdopodobnego następcy minister Zalewskiej podały m.in. „Fakty” TVN i Radio RMF FM.

Czy coś jest na rzeczy? – zapytaliśmy posła Piontkowskiego. – Różne nazwiska pojawiają się w mediach. Pozwoli pan, że na razie nie będę tego komentował. To pan premier podejmuje decyzje kto i w jakim resorcie będzie pracował, i czym będzie się zajmował – odparł poseł w rozmowie z „Głosem”.

Chcieliśmy zadać jeszcze kilka pytań o problemy nurtujących obecnie polską edukację, ale dalsza rozmowa nie była możliwa. Podwód? Brak czasu.

Jednak kilka dni przed wyborami rozmawiała z Dariuszem Piątkowskim dziennikarka portalu naTemat.pl. Jak zatem ocenia on sytuację w oświacie? Chaos? Podwójny rocznik? Strajk nauczycieli?

– W większości miast nie ma chaosu. To więcej propagandy niż rzeczywistości – tłumaczył Dariusz Piontkowski. Twierdził, że w kilku dużych miastach jest problem ze zmianowością, ale dotyczy to głównie szkół podstawowych. – W mniejszych miejscowościach szkoły ponadpodstawowe cierpią na brak uczniów i one wręcz czekają na przyjście podwójnego rocznika – mówił. Przyznał jednak, że „zapewne większa konkurencja będzie w szkołach cieszących się renomą”. Jako przykład podał swój rodzinny Białystok, gdzie jak przekonuje, większego problemu z podwójnym rocznikiem być nie powinno.

A co myśli o zawieszonym strajku nauczycieli? – Rozumiem, że duża część nauczycieli chciała mieć większą podwyżkę niż ta, którą był w stanie zaoferować rząd, ale jednocześnie trudno zrozumieć, że wielu z nich straciło z pola widzenia dobro uczniów – odparł w rozmowie z naTemat.pl.

A jaki w ogóle widzi dziś największy problem w oświacie? – Emocje wśród nauczycieli. Warto też rozmawiać o jakości edukacji – zaznaczył.

Dariusz Piontkowski (ur. 1964 r.) jest obecnie wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Jest magistrem historii (absolwent Wydziału Humanistycznego Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku). Ukończył także studia podyplomowe: menadżerskie (Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku), zarządzanie kadrami w administracji publicznej (Wyższa Szkoła Administracji Publicznej w Białymstoku), zarządzanie oświatą (Uniwersytet w Białymstoku).

W przeszłości pracował jako nauczyciel w I LO w Białymstoku. Nauczycielką jest też jego żona Agnieszka Rzeszewska, radna PiS i przewodnicząca NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w Białymstoku.

W PiS kojarzony jest z tzw. zakonem PC, bo działał już w pierwszej partii braci Kaczyńskich. Piontkowski dał się poznać jako zdecydowany obrońca dotychczasowej polityki edukacyjnej rządu i reformy Anny Zalewskiej.

Poza jego nazwiskiem w kontekście rekonstrukcji rządu (ma do niej dojść w ciągu dwóch tygodni) i poszukiwania następcy Anny Zalewskiej w mediach wymienia się innych potencjalnych kandydatów na ministra edukacji. Nalezą do nich m.in. obecni wiceministrowie edukacji: Maciej Kopeć i Marzena Machałek oraz Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty. Przegląd kandydatów, o których donosiły media, można znaleźć tutaj.

– Naturalnym rozwiązaniem byłoby po prostu przekazanie MEN któremuś z wiceministrów albo kuratorów. Zostało kilka miesięcy do wyborów parlamentarnych i nikt w PiS nie będzie chciał wystawiać się na strzał. Już lepiej zaczekać na nowe rozdanie wyborcze. A dodatkowo kierowanie MEN to jest trochę gorące krzesło. Od września nauczyciele mogą odwiesić strajk, a na pewno pojawią się komplikacje związane z podwójnym rocznikiem uczniów i rekrutacją do szkół średnich. Wrzesień będzie więc dla szkół trudny. Nie sądzę więc żeby ktoś z zewnątrz, spoza systemu, akurat chciał się na te kilka miesięcy przenieść do MEN. Teraz jest chyba nawet gorzej być ministrem edukacji niż ministrem zdrowia. Nie spodziewam się więc wysypu kandydatów – tak skomentował w rozmowie z „Głosem” przymiarki kadrowe dotyczące MEN dr hab. prof. nadzw. Robert Alberski, dyrektor Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

(JK, GN)

Fot: Dariusz Piontkowski/Twitter