Do ośrodka dla uchodźców w Grupie przybywały osoby z różnych krajów, natomiast jakoś tak się składało, że dzieci w wieku szkolnym pochodziły głównie z Kazachstanu, Czeczenii, Gruzji, Azerbejdżanu. Na ten rok szkolny szykowaliśmy miejsca dla ok. 20 uczniów z tamtych krajów, ale po wycofaniu się wojsk zachodnich z Afganistanu nagle okazało się, że będzie ich znacznie więcej.
Z Piotrem Kowalskim, dyrektorem Szkoły Podstawowej im. 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich w miejscowości Grupa w gminie Dragacz (woj. kujawsko-pomorskie), rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Samorządowcy mówią, że coraz mniej jest chętnych na stanowisko, które Pan zajmuje. Jak się czuje dyrektor w roku szkolnym 2021/2022?
– Wcale się nie dziwię, że jest coraz mniej chętnych, ale nie tylko na stanowisko dyrektora, także do zawodu nauczyciela. Taka jest ogólna tendencja. Właśnie z pracy u nas zrezygnowała anglistka, a wkrótce pojawią się w naszej szkole uczniowie z Afganistanu, którzy mieszkają od niedawna w pobliskim ośrodku dla uchodźców. Muszę pilnie szukać kogoś na jej miejsce.
Ilu będzie tych uczniów, co Pan o nich wie?
– Liczby ciągle się zmieniają. Słyszałem o 18. Możliwe, że będzie ich więcej. Plan wygląda tak, że od 13 września utworzymy w szkole dwa oddziały przygotowawcze dla dzieci z Afganistanu. Jest za wcześnie, by posyłać je do zwykłej klasy. Co prawda oddziały przygotowawcze realizują pewne elementy podstawy programowej, ale całość pracy z dziećmi jest skupiona na poznawaniu języka polskiego. Zależy nam, aby jak najszybciej poznały jego podstawy.
Szkoła ma doświadczenie w prowadzeniu klas dla młodych uchodźców?
– Zajmujemy się tym od 2008 r. Przez te wszystkie lata mieliśmy w naszej szkole w sumie setki dzieci z rodzin uchodźców, którzy przybywali do Polski głównie ze wschodu po rozpadzie Związku Radzieckiego. Oddziały przygotowawcze zazwyczaj tworzone są w sytuacji pojawienia się większych grup. Rozporządzenie ministerialne określa liczbę godzin, daje możliwość łączenia roczników.
My planujemy podzielenie dzieci afgańskie na dwie grupy odpowiadające klasom I-III oraz IV-VI. Z danych wynika, że młodsza grupa będzie nieco liczniejsza. Będzie w niej ok. 10 dzieci.
Do tego sześcioro w grupie starszej i jeszcze dwoje starszych, którzy pójdą od razu do najmniej licznej klasy VII. Jest w niej zaledwie 15 uczniów, w tym jeden z ośrodka dla cudzoziemców. Zanim jednak podzielimy dzieci, musimy porozmawiać z rodzicami, żeby ustalić historię edukacyjną danego ucznia za granicą.
W tej sytuacji to jest aż tak ważne?
– Tak. Poznajemy nie tylko sytuację ucznia, ale również jego rodziców. Zwykle wspólnie ustalamy, do której klasy zakwalifikować ich dziecko. W przypadku otwierania oddziału przygotowawczego sprawa jest ułatwiona. Patrzymy tylko na wiek, a potem obserwujemy, jak dziecko sobie radzi w szkole. Na tej podstawie decydujemy, kiedy można ucznia cudzoziemskiego zakwalifikować do zwykłego oddziału klasowego.
Stracił Pan anglistę, co teraz? Ma ich Pan w szkole wystarczająco wielu, aby poradzić sobie z przyjęciem tylu dzieci z Afganistanu?
– Ja też jestem anglistą. Łącznie jest nas czworo. Oczywiście przy prowadzeniu takiej szkoły jak nasza każdy anglista jest na wagę złota. Wszyscy angliści mają jednak masę godzin, więc nie wiem, jak to sobie poukładamy. Na razie to dla nas świeży temat.
Szkoła przyjmuje dzieci uchodźców od lat. Z jakich krajów one pochodzą?
– Do ośrodka dla uchodźców w Grupie przybywały osoby z różnych krajów, natomiast jakoś tak się składało, że dzieci w wieku szkolnym pochodziły głównie z Kazachstanu, Czeczenii, Gruzji, Azerbejdżanu. W pewnym roku mieliśmy nawet 90 uczniów cudzoziemskich z Azji. Średnia na rok szkolny to ok. 40-50 dzieci.
Na ten rok szkolny szykowaliśmy miejsca dla ok. 20 uczniów z tamtych krajów, ale po wycofaniu się wojsk zachodnich z Afganistanu nagle okazało się, że będzie ich znacznie więcej.
Jako szkoła nie mamy na to żadnego wpływu. Po prostu osoby, które zamieszkują ośrodek dla cudzoziemców, zgodnie z przepisami muszą wysłać dziecko do szkoły, jeśli jest ono w wieku szkolnym. Dziecko musi spełniać obowiązek szkolny.
Ile jest łącznie dzieci w szkole i jak wiele z nich pochodzi z innych krajów?
– Łącznie mamy 341 uczniów, w tym około 20 dzieci cudzoziemskich. Dlaczego mówię „około”? Bo my po prostu ich tak nie liczymy, nie operujemy tymi liczbami na co dzień, bo traktujemy je jak wszystkie inne dzieci w naszej szkole. One też są nasze. Statystyka jest oczywiście skrupulatnie prowadzona, bo wiele osób o to pyta, ale my tego tak nie widzimy – tyle dzieci polskich, tyle z Czeczenii, a tyle będzie z Afganistanu. Po prostu wszyscy uczniowie funkcjonują tak samo, nie dzielimy ich na nacje.
Jak długo potrwa okres przygotowawczy dla dzieci z Afganistanu?
– Na pewno trochę to potrwa. W oddziale przygotowawczym uczniowie nie będą od razu rzucani na głęboką wodę. Musimy ich stopniowo przyzwyczajać do… wszystkiego.
Wyobraźmy sobie nas samych, gdybyśmy nagle trafili do szkoły w Chinach czy Turcji, bo to jest tego rodzaju przeskok. Niczego nie rozumiemy, nowe jest wszystko. Ludzie, ubrania, jedzenie, mentalność, ale także przyroda i pogoda.
Dlatego teraz bardziej zależy nam na zapewnieniu dzieciom spokoju psychicznego, postaw koleżeńskich, pomocy i wsparcia niż na przekazywaniu konkretnej wiedzy. Ważne będzie jak najszybsze poznanie potrzebnych polskich zwrotów.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 36 z 8 września br. Całość będzie dostępna w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)
Fot. Archiwum prywatne
Uniwersytet Opolski: Byli studenci naszej uczelni z Afganistanu już są w Polsce
Jaki los czeka nauczycieli w Afganistanie? “Szkoły to miejsca do nauki a nie siania terroru”
Afganistan w rękach talibów. Co dalej z edukacją dziewcząt i chłopców?