Felieton. Skutki szybkiego głosowania


Nie miałem pojęcia, że sprawdzian oddaję klasie dwa dni po terminie. Zresztą to chyba nic wielkiego. Natomiast doskonale wiedzieli o tym uczniowie i postanowili zrobić problem. Ci, którzy otrzymali słabsze oceny, oświadczyli, że nie zgadzają się, abym je wpisał do dziennika. Muszę anulować. Że co proszę?

Pomyślałem, że bezczelność nastolatków nie zna granic. Okazało się jednak, że tak stanowi nasze prawo. W statucie szkoły jest napisane (pierwsze słyszę!), że uczeń może odmówić przyjęcia oceny, jeśli wystawiona została niezgodnie z prawem, np. po terminie. W kolejnym podpunkcie określono, że oddanie pracy po ustalonym czasie (kartkówki – tydzień, inne – dwa tygodnie) oznacza, że uczeń może nie przyjąć oceny. W takiej sytuacji jest ona anulowana.

Z uczniami można dyskutować, ale z prawem nie. Z niedowierzaniem zajrzałem do statutu i zdębiałem. Jest taki paragraf! Jak mogłem go nie zauważyć? Rzeczywiście, jak wół stoi, że nieterminowość w sprawdzaniu prac oznacza anulowanie stopnia, którego uczeń nie akceptuje. Dura lex, sed lex. Wpisałem więc same piątki i czwórki, czyli w sumie niewiele ocen. Na drugi raz postanowiłem być mądrzejszy. Tylko skąd w statucie znalazł się taki paragraf i jak to możliwe, że go nie znałem?



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – GN nr 43 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 43/2021: