Posłowie szykują sobie ogromne podwyżki. Własne pensje chcą powiązać z przeciętnym wynagrodzeniem!

Powiązanie wynagrodzeń polityków z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce to „bardziej adekwatne odniesienie wysokości wynagrodzeń do ponoszonej odpowiedzialności” – przekonują posłowie uzasadniając swój najnowszy pomysł. Dobrze powiedziane! Dlaczego więc posłowie blokują podobne rozwiązanie, tyle, że dotyczące nauczycieli?

ZNP od dłuższego czasu próbuje przekonać posłów do uzależnienia wynagrodzeń nauczycieli od wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Na początku 2020 r. Związek wystąpił z obywatelską inicjatywą ustawodawczą zmieniającą kluczowe przepisy Karty Nauczyciela dotyczące systemu wynagradzania. Niestety z powodu wybuchu pandemii koronawirusa akcję zbierania podpisów trzeba było zawiesić.

Zgodnie z pomysłem, wysokość średniego i zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego powinna stanowić określony procent przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w III kwartale roku wcześniejszego.

Gdyby proponowane przez ZNP rozwiązania obowiązywały obecnie, to od 1 stycznia 2020 r. wynagrodzenie zasadnicze dyplomowanego wynosiłoby minimum 4931 zł, czyli – według GUS – tyle, ile przeciętne wynagrodzenia w gospodarce w trzecim kwartale 2019 r., a wynagrodzenie zasadnicze stażysty – co najmniej 3599 zł.

Obywatelska inicjatywa ustawodawcza: Co znajdziesz w projekcie ZNP?

Politycy rządzącej partii nie chcieli jednak poprzeć tego pomysłu. Minister edukacji Dariusz Piontkowski unikał jasnych deklaracji w sprawie powiązania pensji nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem. Tłumaczył, że to trudny temat i że system wynagradzania nauczycieli trzeba połączyć z systemem awansu i oceny pracy nauczycieli. – Tak, by on miał aspekt motywacyjny – mówił szef MEN w lutym br.

– Te trzy elementy razem połączone, być może także rozmowy o pensum, powinny stworzyć jednolity system, który na dłuższy czas powinien rozwiązać systemowe wynagradzanie nauczycieli. Ale to jest dyskusja na kilka miesięcy, ponieważ jest tam kilka rzeczy bardzo zasadniczych z punktu widzenia nauczycieli i nie chciałbym, żeby to było robione pospiesznie, żeby budziło jakieś kontrowersje. To musi być wydyskutowane szeroko nie tylko w gronie samych związków zawodowych, ale być może np. przez okrągłe stoły czy jakieś debaty regionalne tak, by sami nauczyciele, nie tylko za pośrednictwem związków zawodowych, mogli wyrazić swoją opinię na pomysły, które będą zgłaszane – tłumaczył.

Tymczasem opanowana przez posłów PiS sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych przygotowała projekt nowelizacji ustaw „w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych”. Projekt dostępny jest TUTAJ

Dokument ten ma na celu właśnie powiązanie wynagrodzeń najwyższych urzędników w państwie, w tym posłów i senatorów, a także urzędników samorządowych z wysokością przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce! Politycy chcą więc przyznać sobie coś, czego odmawiają nauczycielom!

Wymyślono tu prosty mechanizm – pensja m.in. prezydenta RP, premiera, ministrów, wiceministrów, posłów, senatorów, wojewodów, prezydentów miast stanowić ma odpowiedni procent wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego. Czemu sędziego SN? Sędziowie mają system wynagradzania uzależniony właśnie od wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. A najwyższe mnożniki (4,13 średniej pensji) dotyczą sędziów Sądu Najwyższego.

W ten sposób wynagrodzenie polityków również będzie uzależnione od średnich zarobków w całej gospodarce.

Dodajmy, że politycy nawet nie chcą słyszeć o uzależnieniu wynagrodzenia od posiadanych kompetencji czy też oceny ich pracy (a takie właśnie warunki szef MEN chciał stawiać nauczycielom!). Nikt też nie mówi o odpowiednim motywowaniu polityków do bardziej wydajnej pracy.

Korzystne dla siebie rozwiązania wprowadzane są zaś bez żadnej dyskusji, analiz, okrągłego stołu, debat regionalnych itp. Projekt ustawy pojawił się nagle i – jak można się spodziewać – zostanie uchwalony błyskawicznie.

Ciekawa jest też argumentacja, jakiej używają posłowie do przekonania opinii publicznej, że ten korzystny system wynagradzania im się po prostu należy. Autorzy projektu narzekają na realny spadek dochodów, że ich pensja jest „nieadekwatna do wzrostu przeciętnego czy minimalnego wynagrodzenia”, że wreszcie… sędziowie zarabiają więcej. Co ma być bardzo niesprawiedliwe!

W uzasadnieniu do projektu można też przeczytać, że zmiany w wynagrodzeniach polityków mają na celu „bardziej adekwatne odniesienie” tych wynagrodzeń do „ponoszonej odpowiedzialności” i że ich praca wiąże się ze „znaczącą odpowiedzialnością”.

„Świadomość wpływu na losy społeczeństwa/państwa, ryzyko podejmowania decyzji w warunkach wymagających natychmiastowego działania oraz podejmowania inicjatyw co do zmian we wrażliwych obszarach, a przede wszystkim odpowiedzialność nie tyle za bieżące, ale i długookresowe efekty działań – nie tylko w skali indywidualnej, ale całego kraju powinno więc korelować z wynagrodzeniem ustalonym adekwatnie do ponoszonej odpowiedzialności” – czytamy w uzasadnieniu.

A co z odpowiedzialnością ponoszoną przez nauczycieli? – chciałoby się w tym momencie zapytać.

Posłowie przekonują też, że nowy mechanizm ma być obiektywny, a nie – jak dziś – arbitralny. „Takie ustalenie kwoty, na której bazują wynagrodzenia, w sposób jednoznaczny i nie budzący wątpliwości zwiąże potencjalne zmiany w określaniu jego wysokości wprost z sytuacją polskiej gospodarki, a co za tym idzie, uczyni zastosowany system, w przypadku osób pełniących najwyższe funkcje w państwie, realnym, nie zaś arbitralnym” – podkreślono w uzasadnieniu.

Nowy system wynagradzania oznacza oczywiście ogromne podwyżki. Jeśli ustawa zostanie uchwalona, to zarobki polityków będą się przedstawiały następująco:

prezydent RP – 26 000 zł
marszałek Sejmu, marszałek Senatu, premier – 22 000 zł
wicemarszałek Sejmu, wicemarszałek Senatu – 18 000 zł
wicepremier – 20 000 zł
minister – 18 000 zł
wiceminister – 17 000 zł
poseł, senator – 12 500 zł

Ustawa przyzna również wynagrodzenie małżonce prezydenta RP w wysokości pensji ministra, czyli 18 tys. zł. Decyzję tę uzasadniono faktem, że pierwsza dama „realizuje, jak dotąd, nieodpłatnie, ważne zadania o charakterze reprezentacyjnym i wspomagającym Prezydenta RP, także kosztem własnej kariery zawodowej i czasu prywatnego”.

Na tę wiadomość żywiołowo zareagowali nauczyciele w mediach społecznościowych. Agata Kornhauser-Duda jest przecież z zawodu nauczycielką języka niemieckiego. Jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie pierwszą nauczycielką z tak wysoką pensją!

Jak w tej sytuacji będzie się kształtowało wynagrodzenie nauczycieli po 6-procentowej podwyżce od 1 września?

Ile wyniesie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli od 1 września? MEN pokazało stawki

Przypomnijmy też, że rząd planuje w przyszłym roku zamrożenie pensji w budżetówce. W tym najprawdopodobniej wynagrodzeń nauczycieli. – Może zabraknąć pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli w kolejnych latach – przyznał niedawno minister edukacji.

Dariusz Piontkowski: Może zabraknąć pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli w kolejnych latach

(PS, GN)