Rząd przedłużył częściowy lockdown w szkołach do 14 lutego. – Zmiany, które potencjalnie się pojawią, nie dotyczą nauczania. Sytuacja pozostaje bez zmian – zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.
Zgodnie z dotychczasowymi przepisami, częściowy lockdown w szkołach obowiązuje do 31 stycznia. Termin ten zostanie jednak przedłużony do 14 lutego. To oznacza, że uczniowie, oprócz uczniów klas I-III, przez kolejne dwa tygodnie będą się kształcili zdalnie.
– Nauczanie stacjonarne w klasach I-III, na pozostałych poziomach edukacji – nauczanie zdalne – oświadczył minister zdrowia.
– Przyjęliśmy podejście ostrożne, konserwatywne – dodał.
Minister przyznał, że rząd zastanawiał się z ekspertami nad możliwością otwarcia szkół w niektórych regionach kraju, gdzie jest mniej zakażeń. Z planów tych jednak zrezygnowano, aby wszyscy uczniowie mieli równy dostęp do edukacji. – Zdecydowaliśmy, że we wszystkich szkołach wprowadzimy kształcenie stacjonarne w takim samym czasie, żeby z powodu nauki zdalnej ktoś nie był w gorszej sytuacji – wyjaśnił.
W drugim tygodniu lutego rząd powtórzy wśród nauczycieli klas I-III badanie przesiewowe – poinformował minister Niedzielski.
Testy na koronawirusa w oświacie: Wykryto ponad 2,5 tys. zakażonych
Przypomnijmy – przed powrotem najmłodszych uczniów do szkół rząd przebadał na obecność koronawirusa 134 nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej oraz pracowników administracji i obsługi. Koronawirusa wykryto w aż 2 proc. próbek.
Jak się okazuje, nauczyciele klas I-III uczestniczą w tej chwili w czymś w rodzaju eksperymentu. Rząd chce się bowiem na ich skórze przekonać o tempie transmisji koronawirusa w szkołach. – Takie same badanie przeprowadzimy w drugim tygodniu lutego, by podjąć decyzję oparte na realnej wiedzy, jak rozprzestrzenia się koronawirus w sytuacji funkcjonowania szkoły – mówił Adam Niedzielski.
Niedzielski: Nauczyciele zostaną przebadani jeszcze raz. Kontrowersyjny eksperyment
Dopiero po kolejnym przebadaniu nauczycieli klas I-III zostaną podjęte decyzje w sprawie kontynuowania częściowego lockdownu w oświacie.
Niedzielski przyznał, że rząd planuje poddanie nauczycieli też innym badaniom. Chodzi o badanie na przeciwciała. W ostatnim tygodniu stycznia i w drugim tygodniu lutego nauczyciele klas I-III przejdą badanie testem PCR identyfikującym koronawirusa, czyli sprawdzającym, kto z badanych jest zakażony w momencie pobrania próbki. Badanie na przeciwciała pozwoli natomiast odpowiedzieć na pytanie, ilu nauczycieli przeszło zakażenie w przeszłości. To ważna informacja, ponieważ większość zakażonych przechodzi koronawirusa w sposób bezobjawowy.
Do lutowego badania nauczycieli zostanie też wykorzystana inna metoda. Chodzi o tzw. pulowanie próbek. – Nowum, które zastosujemy przy badaniu przeprowadzonym w drugim tygodniu lutego będzie pulowanie, łączenie próbek i ewentualnie poszukiwanie potem indywidualnych wyników – zapowiedział minister zdrowia.
Pulowanie próbek to nowatorska metoda szybkiego badania opracowana w Instytucie Nenckiego Polskiej Akademii Nauk w ramach programu SONAR. SONAR pozwala na izolację materiału genetycznego wirusa ze śliny (nie ma konieczności pobierania wymazów z noso-gardzieli) i jednoczesnego wykrywanie materiału genetycznego wirusa w połączonych próbkach pobranych od nawet kilkunastu osób.
W pierwszej połowie listopada ub.r. w Instytucie Nenckiego przeprowadzono pierwsze pilotażowe badanie SONAR na 227 pracownikach i doktorantach. Pobrano próbki od 227 osób, a następnie dokonano ich pulowania, czyli połączenia próbek od poszczególnych 12 osób. Analizowano więc 19 połączonych próbek. W 17 z nich nie wykazano obecności materiału genetycznego wirusa, a w 2 test pokazał wynik pozytywny. Wszystkie osoby, których próbki złożyły się na połączone próbki z pozytywnym wynikiem przetestowano więc indywidualnie. Ostatecznie, przeprowadzono 19 oznaczeń na obecność wirusa w połączonych próbkach i 24 w indywidualnych próbkach. W sumie przeprowadzono 43 oznaczeń w rtPCR, co pozwoliło na szybkie i stosunkowo tanie (ok. 20 proc. normalnych kosztów) przetestowanie 227 osób.
Dzięki tej metodzie szybko i tanio zidentyfikowano wśród pracowników instytutu 3 osoby mające kontakt z koronawirusem (w tym jednego ozdrowieńca). Pozostałe osoby dzięki temu mogły pracować i uczyć się w normalnych warunkach.
Polska Akademia Nauk od listopada zaleca wykorzystanie tego testu do weryfikacji stanu zdrowia nauczycieli i pracowników oświaty. Zapytaliśmy wtedy prof. Jerzego Duszyńskiego, prezesa PAN, czy technicznie i organizacyjnie możliwe jest przebadanie ok. 4,6 mln uczniów oraz ponad 500 tys. nauczycieli w Polsce. – Jest to trudne, ale możliwe – zapewnił nas prezes PAN.
Prezes PAN: Masowe testowanie uczniów i nauczycieli jest możliwe
Szef resortu zdrowia nie zadeklarował dziś, czy starsi uczniowie mają szansę wrócić do edukacji stacjonarnej przed wakacjami. – Szansa jest, ale decyzję będziemy opierali na konkretnych wynikach badań. Jeżeli w drugim tygodniu lutego będziemy widzieli, że puszczenie klas I-III do szkół nie przyczyniło się do znaczącego wskaźnika zachorowalności 2 proc. u nauczycieli, to będzie to dawało przestrzeń do powrotu uczniów do szkół. Perspektywa wakacji, która jest odległa, nie wydaje się barierą, by w tym czasie nic się nie zadziało – ogłosił Niedzielski.
Według Niedzielskiego, sytuacja pandemiczna w Polsce nie jest zła. – Mamy spadek dziennej liczby zakażeń. W ostatnim tygodniu sytuacja wygląda trochę lepiej. Z całą pewnością to zasługa dyscypliny społecznej, którą zachowaliśmy w okresie feryjnym – mówił. – Patrząc na 22-28 stycznia to sumaryczna liczba zachorowań daje średnią dzienną 5558, która jest mniejsza niż w poprzednim tygodniu ze średnią 6200. Ten spadek na poziomie liczby zachorowań mieliśmy odczuwalny też na poziomie zgonów. To spadek 10-procentowy – dodał.
To ma przełożenie na sytuację w szpitalach, gdzie hospitalizowanych jest ok. 14 tys. chorych. Warto przypomnieć, że w szczytowym momencie pandemii hospitalizowano ponad 23 tys. osób.
– Są jednak dwa ryzyka. Jedno dotyczy sytuacji międzynarodowej, a druga – nowych mutacji wirusa – zastrzegł Niedzielski. – Nie możemy tego nie uwzględnić przy podejmowaniu decyzji. Jeżeli popatrzymy na statystyki, które mają wpływ na obostzenia w krajach Europy, to mieliśmy trudną sytuację w Wielkiej Brytanii. W Hiszpanii sytuacja jest taka, że w ostatni wtorek liczba nowo zakażonych osób wyniosła ponad 36 tys., a mieszkańców jest ok. 40 mln, czyli podobnie jak w Polsce. We Francji dzienna wielkość zakażeń jest stabilna, ale niestety na wysokim poziomie 21-22 tys. We Francji funkcjonuje więc m.in. godzina policyjna. W Niemczech lockdown przedłużono do połowy lutego, praca zdalna jest podstawowym modelem, który obowiązuje tam do połowy marca – dodał.
Jego zdaniem, „trudno przewidywać, że Polska będzie zieloną wyspą na tle zachorowań w Europie. Nieuwzględnienie tego elementu byłoby nieodpowiedzialne”.
– Dlatego decyzja, którą podjęliśmy, sprowadza się do przedłużenia zasad bezpieczeństwa, które mamy w tzw. etapie odpowiedzialności. Ten etap będzie obowiązywał do 14 lutego. Dopiero po tym okresie będziemy podejmowali decyzje, co dalej – tłumaczył minister zdrowia.
(PS, GN)