Nowym ministrem edukacji w rządzie Mateusza Morawieckiego zostanie Przemysław Czarnek, przedstawiciel radykalnego skrzydła PiS i polityk słynący z kontrowersyjnych wypowiedzi. Jako poseł poparł m.in. projekt ustawy przewidujący wsadzanie do więzienia nauczycieli za prowadzenie w szkołach edukacji seksualnej.
Dotychczasowy szef MEN Dariusz Piontkowski pełnił swoją funkcję przez rok i cztery miesiące. Wraz z jego dymisją do historii przechodzi resort edukacji w obecnym kształcie. W efekcie negocjacji koalicyjnych między PiS i jego sojusznikami – Solidarną Polską oraz Porozumieniem – ministerstwo edukacji zostało połączone z ministerstwem nauki.
To oznacza powrót do koncepcji, która już funkcjonowała w okresie pierwszego rządu PiS kierowanego przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Między październikiem 2005 r. a majem 2006 r. ministrem edukacji i nauki był Michał Seweryński (PiS). Wcześniej resort edukacji funkcjonował w połączeniu z nauką i szkolnictwem wyższym w latach 1966-1972, gdy na czele resortu stał prof. Henryk Jabłoński. W latach 90. szkolnictwo wyższe było natomiast częścią ministerstwa edukacji (pod szyldem MEN), natomiast nauka podlegała osobnemu urzędowi – Komitetowi Badań Naukowych.
Przemysław Czarnek ma 43 lata, jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, a od nowego roku akademickiego profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W czasie pracy naukowej na KUL zajmował się głównie prawem konstytucyjnym. Tytuł jego rozprawy habilitacyjnej to „Wolność gospodarcza. Pierwszy filar społecznej gospodarki rynkowej”.
W odróżnieniu od swoich poprzedników z PiS – Anny Zalewskiej i Dariusza Piontkowskiego, którzy mieli za sobą wiele lat pracy nauczycielskiej w szkole – nie ma doświadczenia związanego z oświatą.
Czarnek rozpoczął karierę polityczną stosunkowo niedawno. W 2015 r. został wojewodą lubelskim, a w 2019 r. – posłem na Sejm RP wybranym z drugiego miejsca na liście wyborczej PiS w Lublinie. Zdobył ponad 87 tys. głosów, czyli najwięcej w okręgu.
Popularność wśród wyborców prawicy zdobył m.in. kontrowersyjnymi wypowiedziami i decyzjami, gdy pełnił urząd wojewody. W 2018 r. ogłosił, że zaplanowany w Lublinie Marsz Równości jest promocją „zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”. Rok później, jako wojewoda, wręczył medale samorządowcom z Lubelszczyzny, którzy przyjmowali słynne uchwały anty-LGBT. Twierdził, że postępowanie samorządowców jest sposobem na walkę z szatanem, czyli „destrukcyjną ideologią LGBT”.
Najwięcej komentarzy i protestów wywołały jednak słowa Czarnka wypowiedziane 13 czerwca br. na antenie TVP Info. „Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” – grzmiał do widzów. Czarnek był wtedy członkiem sztabu wyborczego ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudy.
Czarnek jest też zwolennikiem „karcenia małoletnich”. Tematem tym zajmował się zresztą naukowo. W 2010 r. wygłosił referat na konferencji w Stalowej Woli. Przekonywał, że istnieje „zasadnicza różnica pomiędzy karceniem i karaniem – karcenie bywa w skrajnych przypadkach ostatecznym środkiem wychowawczym i nie może być w takim ujęciu traktowane jak zwykła, podlegająca bezwzględnej, absolutnie koniecznej i przykładnej penalizacji przemoc w rodzinie”.
Krystyna Szumilas: Chodzi tylko o to żeby wychować wyborcę PiS-u
Nominat PiS na ministra edukacji uważa też, że kobiety w Polsce zbyt późno rodzą dzieci. – Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile ich można urodzić? To są konsekwencje mówienia kobietom, że nie muszą robić tego, do czego zostały przez pana Boga powołane – mówił w październiku 2019 r. podczas konferencji na KUL. Według Czarnka, skupianie się przez kobiety na karierze zawodowej „prowadzi do tragicznych konsekwencji”.
Z kolei osoby protestujące przeciwko łamaniu praworządności nazywał „potomkami ubeków, sowietów i kapusiów”.
Przemysławowi Czarnkowi nie podoba się też sposób przedstawiania historii m.in. w Muzeum Auschwitz. – My z altruizmu wobec innych utrzymujemy państwowe muzea w Auschwitz i na Majdanku, straciliśmy kontrolę nad przekazem – stwierdził na antenie TVP Lublin w lutym 2018 r. Jego zdaniem, „trzeba się naprawdę dobrze zastanowić nad modelem edukacji nie-Polaków”. – My musimy się zastanowić na poważnie nad modelem edukacji Żydów w Polsce – tłumaczył.
Nowy szef MEN atakował też w przeszłości środowisko akademickie za rzekomą obecność na uczelniach „neomarksizmu”. – Zawsze będę przeciwnikiem promocji zboczeń, dewiacji i wynaturzeń. I żaden rektor, i żadna Konferencja Rektorów Szkół Wyższych mi tego nie zabroni. Weszli w uniwersytety, weszli w nauczanie, weszli w szkoły i zaczynają burzyć podstawową tkankę społeczeństwa, jaką jest rodzina – grzmiał Czarnek podczas wspomnianej już konferencji na KUL.
Do tej pory poseł Czarnek nie zajmował się oświatą publiczną. Nie uczestniczył w pracach sejmowej Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży. Zapisał się za to do trzech innych komisji: Gospodarki i Rozwoju, Sprawiedliwości i Praw Człowieka (której był wiceprzewodniczącym) oraz Spraw Zagranicznych.
Jeszcze niedawno wymieniano go jako kandydata PiS na nowego ministra sprawiedliwości, kiedy spekulowano na temat ewentualnego wyrzucenia z rządu Solidarnej Polski, a z resortu sprawiedliwości – Zbigniewa Ziobry.
Czarnek należy też w Sejmie do zespołów parlamentarnych: Parlamentarnego Zespołu ds. Trójmorza i Parlamentarnego Zespołu Wspierania Krajowej Administracji Skarbowej i Rozbudowy Przejść Granicznych.
W czasie swojej krótkiej kariery poselskiej złożył pięć interpelacji. Żadna z nich nie dotyczyła edukacji, ale pomocy państwa dla młodych rolników, wyposażenia Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, wynagrodzeń funkcjonariuszy celno-skarbowych, limitu wiernych podczas nabożeństw religijnych i lokalizacji krematoriów.
Wicemarszałek Terlecki: Przemysław Czarnek przeprowadzi reformę programową
Czarnek gorąco za to poparł zgłoszony przez komitet „Stop pedofilii” projekt ustawy zakładającej m.in. karanie więzieniem nauczycieli za prowadzenie edukacji seksualnej. Trzy lata więzienia groziłyby osobom związanym z „wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły” za „pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej”. W praktyce, jak zwraca uwagę wielu ekspertów, oznaczałoby to zrównanie edukacji seksualnej ze znajdującym się już w Kodeksie karnym zakazem upowszechniania pedofilii. Przypomnijmy – posłowie PiS nie tylko poparli projekt ustawy, ale też domagali się podwyższenia proponowanych w projekcie kar więzienia.
– Jeżeli Rzeczpospolita Polska ma chronić dzieci przed demoralizacją, to siłą rzeczy, co jest zupełnie oczywiste, powinna zakazywać, i to pod groźbą kary, publicznego propagowania lub pochwalania podejmowania przez małoletniego, czyli przez dzieci, obcowania płciowego. Pochwalanie i propagowanie obcowania płciowego przez dzieci jest demoralizacją i deprawacją dzieci – mówił Czarnek podczas debaty sejmowej.
– Jeżeli, proszę państwa, mylimy edukację z demoralizacją i z deprawacją, to wychodzimy z zupełnie fałszywych fundamentów. Nie może edukacja polegać na propagowaniu obcowania płciowego dzieci, bo byłaby wtedy zupełnie sprzeczna z konstytucją. Edukacja to nie demoralizacja – pouczał.
Chociaż PiS chwali się programami socjalnymi, jakie uruchomił po dojściu do władzy, to Przemysław Czarnek w swojej rozprawie habilitacyjnej krytykował stawianie państwa opiekuńczego na piedestale. Jego zdaniem, dużo ważniejsza jest „wolność gospodarcza” i brak obciążeń dla przedsiębiorców. W swojej pracy pisał, że solidarność, dialog i współpraca partnerów społecznych jest „filarem trzeciorzędnym”.
„Nie może on stanowić podstawy budowania państwa opiekuńczego (socjalnego), którego polityka stanowi obciążenie gospodarki rosnącym pakietem świadczeń socjalnych i odrzuca wszelkie ograniczenia zapewniające sprawność systemową w imię prymatu polityki socjalnej nad gospodarką. W państwie, którego fundamentem ustroju gospodarczego jest społeczna gospodarka rynkowa, polityka społeczna powinna zdystansować się wobec polityki socjalnej, gdyż podstawową cechą ustroju społecznej gospodarki rynkowej jest traktowanie elementu społecznego jako immanentnego elementu systemu gospodarki rynkowej, a nie jako redystrybutywnej działalności państwa” – tłumaczył w swojej pracy.
(PS, GN)
Fot. Screen/Kancelaria Sejmu RP