Paulina Alagierska-Jeśman: Doby brakowało, postanowiłam powiedzieć: stop

Sytuacja ekonomiczna jest w tej chwili dla nas najważniejsza, bo jak pensja nie pozwala się utrzymać, to zadowolenie z pracy i wykonywania zawodu nie wystarczą. Znajomi często mnie pytają: Co ty jeszcze tak naprawdę w tym zawodzie robisz? To nie jest tak, że nie doceniają naszej pracy, że uważają nas za gorszych od siebie, oni są po prostu zdziwieni, że z takimi umiejętnościami tak wielu z nas nadal pracuje w szkole za takie pieniądze.

Z Pauliną Alagierską-Jeśman, nauczycielką języka angielskiego w Szkole Podstawowej nr 4 w Łodzi, członkiem Zarządu Okręgu Łódzkiego ZNP, przewodniczącą Okręgowego Klubu Młodego Nauczyciela w Okręgu Łódzkim ZNP, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Rozmawiamy tuż po Pani spotkaniu z młodymi nauczycielami. Jakie są nastroje wśród młodych, czy są gotowi wytrwać w zawodzie?

– Zapał w młodych nauczycielach jeszcze jest. Natomiast sytuacja ekonomiczna jest w tej chwili dla nas najważniejsza, bo jak pensja nie pozwala się utrzymać, to zadowolenie z pracy i wykonywania zawodu nie wystarczą. Znajomi często mnie pytają: Co ty jeszcze tak naprawdę w tym zawodzie robisz? To nie jest tak, że nie doceniają naszej pracy, że uważają nas za gorszych od siebie, oni są po prostu zdziwieni, że z takimi umiejętnościami tak wielu z nas nadal pracuje w szkole za takie pieniądze. Podczas spotkania inauguracyjnego Klubu Młodego Nauczyciela w Oddziale ZNP Łódź-Polesie wiele rozmawialiśmy na ten temat.

Co Pani odpowiada znajomym: wybrałam zawód i nie chcę go zmieniać czy: zobaczę, co będzie dalej i jeśli się nic nie zmieni, to zacznę myśleć o odejściu?

– Wykonywanie pracy nauczyciela jest dla mnie ważne. Wybrałam ten zawód i daje mi on zadowolenie. Praca z uczniami jest moim powołaniem, tak, to jest moja misja.

Uwielbiam dzielić się wiedzą, patrzeć, jak uczniowie robią postępy.

Tej pasji wystarczy na kolejne 20 lat?

– Powiem szczerze, że unikam tej odpowiedzi. Nie wiem, jak będzie dalej. Obecna sytuacja powoduje, że coraz częściej w mojej głowie pojawia się pytanie: a może jednak spróbować gdzie indziej? Z drugiej strony chcę zostać, trudno porzucać to, co budowałam przez wiele lat. To już 13. rok w zawodzie. Relacje z uczniami, ich rodzicami oraz koleżankami i kolegami z pracy dają mi niesamowity power. Podobnie – zaangażowanie się w sprawy nauczycielskie, dyskusje na ten temat i chęć doprowadzenia do zmian.

Trudno byłoby mi to porzucić. Obawiam się jednak, że kwestie finansowe mogą kiedyś przeważyć.

Czy członkinie i członkowie Klubu Młodego Nauczyciela też tak to widzą?

– To, co zauważyli oni i ja, to fakt, że młodzi nauczyciele to nie są ludzie, którzy pracują na jeden etat w jednej szkole. Takich ofert jest już niewiele, a nawet gdyby było ich więcej, to jeden etat w szkole nie wystarczy, żeby się utrzymać. Inflacja i drożyzna powodują, że muszą pracować na dwa etaty, i to w kilku szkołach, bo inaczej ciężko jest przeżyć. Podczas tego spotkania sami zadali sobie ważne pytanie: Jak długo będziemy w stanie tak pracować i kto z nas po roku lub dwóch będzie miał na to jeszcze siłę?

Niektórzy mają prawie 40-godzinne pensum, nie licząc całej reszty rzeczy, które trzeba zrobić. Trudno więc myśleć o 20-letniej perspektywie pracy w zawodzie.

(…)

Dyrektorzy szkół przyznają, że poszukiwanie nowego nauczyciela to nieustanny wyścig – kto pierwszy, ten lepszy. To dotyczy w szczególności matematyków, fizyków i anglistów. Dostaje Pani oferty z innych szkół?

– Non stop ktoś mi coś proponuje. Od września jestem po zmianie szkoły. Nawet kiedy rozpoczęłam pracę w mojej obecnej szkole, nadal dostawałam informacje o wakatach. Pytają, czy nie chciałabym spróbować, czy nie wzięłabym jakichś godzin dodatkowo. Dostaję nawet ogłoszenia od uczniów z różnych łódzkich szkół: „Brakuje u nas anglisty, może by Pani u nas uczyła”. A informacji o wolnych wakatach od znajomych nauczycieli to już nie jestem w stanie zliczyć. Może chciałabyś do nas przyjść? – pytają.

Jestem zasypywana propozycjami, tak bardzo brakuje anglistów.

Co Pani powiedziała w poprzedniej szkole?

– Powiedziałam, że zmieniam pracę ze względu na dojazdy do pracy. Wybrałam szkołę, która znajduje się bliżej mojego miejsca zamieszkania.

O ile skróciła Pani sobie drogę do szkoły?

– O połowę. Poprzednio dojeżdżałam do szkoły godzinę w jedną stronę, obecnie ok. 20 minut do pół godziny. Ogromna różnica. Oszczędność czasu i pieniędzy. Uznałam, że też muszę mieć jakiś czas dla siebie, a przy półtora etatu i dalekiej drodze do pracy to było niemożliwe. Wzięłam także godziny w świetlicy szkolnej, bo trudno było znaleźć kogoś chętnego. Prowadzę jeszcze lekcje dla obcokrajowców. Każdy nauczyciel ma po kilka różnych uprawnień. Ja też. Oprócz bycia anglistą i nauczycielem języka dla obcokrajowców mam też dyplom z edukacji wczesnoszkolnej. Moje pensum to łącznie 27 godzin, a przecież czas pracy nauczyciela to nie tylko pensum…

Niektórzy politycy z uporem twierdzą, że nauczyciel pracuje 18 godzin.

– Moja praca tak naprawdę się nie kończy. Wolałabym pracować mniej, ale to nie jest możliwe. Nauczycieli brakuje. Jest też druga strona tego samego medalu. Dodatkowe godziny to zastrzyk gotówki. Niestety przy takim obciążeniu trzeba jeszcze wykonać masę obowiązków, sprawdzić klasówki, zająć się sprawami uczniów, przygotować się do zajęć. Jestem również opiekunem samorządu uczniowskiego. Podam prosty przykład. Obecnie zajmuję się montowaniem filmiku na konkurs. Przez trzy dni szukałyśmy z koleżanką muzyki, która odpowiadałaby klimatowi naszego projektu i uwzględniała prawa autorskie. Poświęciłyśmy na to już wiele godzin, a przed nami jeszcze dogrywka materiału z uczniami i montaż.

Śmiało można powiedzieć, że wielkość pensum przekłada się na tyle samo godzin poza nim. To jak dodatkowy etat albo i więcej. A dodam, że od tego roku szkolnego powiedziałam sobie „stop”.

Jak było wcześniej? Jaka sytuacja zrewidowała to myślenie?

– Było tak, że pracowałam w każdy weekend i w czasie każdej przerwy świątecznej. Klasówki sprawdzałam, nawet jadąc pociągiem na wypoczynek. Doby brakowało. Ciągle byłam w pracy i ciągle się doszkalałam, bo kursy dla nauczycieli – nie wiedzieć czemu – są tylko w weekendy. Wydawało mi się, że przecież tak trzeba. W pewnym momencie zrozumiałam, że nie będę się już poświęcać bez reszty, że weekendy będą dla mnie. No, prawie.

Co przelało tę szalę goryczy?

– Brak podwyżek. Przecież prestiż zawodu miał wzrosnąć. Miało być lepiej…  Trudno się pogodzić z tym, jak jest, kiedy nie jesteśmy doceniani. Wtedy zaczynasz się zastanawiać. Po co tyle wysiłku? Czy my, nauczyciele, powinniśmy przedkładać pracę ponad nasze życiowe sprawy? Brak zmian spowodował, że musiałam sobie to wszystko przewartościować.

(…)

Skąd w Pani wiara, że jednak coś się zmieni, że będzie lepiej?

– Staram się myśleć pozytywnie. Trochę też dla samej siebie i dla uczniów, bo niestety, szykuje się wiele zmian, z którymi trudno się zgodzić. Lex Czarnek 2.0 to wiele ograniczeń, które rodzą obawy o to, co czeka szkoły. Zastanawiam się, jak będzie wyglądała moja współpraca z organizacjami pozarządowymi. Obecnie trwa maraton pisania listów organizowany z Amnesty International. W tym roku motywem przewodnim akcji jest prawo do pokojowych zgromadzeń oraz okazanie wsparcia tym, których za udział w nich spotyka więzienie.

Ankieta Głosu. Zapraszamy do głosowania:

Nauczycielu, czy wejście w życie ustawy lex Czarnek 2.0 wpłynie negatywnie na warunki wykonywania Twojej pracy, np. realizację zajęć i projektów?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Amnesty International w petycji przeciw lex Czarnek ostrzega, że „polska szkoła zmieni się w szkołę kontroli, strachu, podejrzliwości i donosów”.

– Akcja Amnesty International w sprawie pisania listów jest rewelacyjna, bo pokazuje uczniom, jak wielu jest na świecie ludzi, którzy walczą w obronie innych, walczą o wolność słowa. Ta akcja ma zasięg międzynarodowy, integruje społeczność na całym świecie. My piszemy z uczniami listy m.in. w obronie uwięzionego artysty, który głośno mówił o wolności słowa na Kubie, studentki z Hongkongu, młodej kobiety z Rosji, która jest przeciwniczką wojny w Ukrainie,  oraz mężczyzny z Bangladeszu, który za swój wpis na Facebooku sprzeciwiający się budowie elektrowni może trafić do więzienia.

My chcemy pokazywać dzieciom, że warto walczyć o swoje, że warto popierać tych, którzy to robią obecnie. Mam nadzieję, że lex Czarnek nam w tym nie przeszkodzi.

Dziękuję za rozmowę.