„Całkowity zakaz prac domowych – nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej – oraz odstąpienie od ich oceniania może być postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół” – podkreśla m.in. rzecznik praw obywatelskich w swoich uwagach do projektu zmian rozporządzenia MEN o pracach domowych.
Według prof. Marcina Wiącka tworzenie propozycji reform oświaty powinno dokonywać się z udziałem ekspertów, m.in. z dziedziny dydaktyki. Zasadne byłoby również przeprowadzenie szerokich konsultacji społecznych.
„Z ankiet dla nauczycieli wynika, że większość popiera jedynie ograniczenie prac domowych (68,5 proc.), a za całkowitą ich likwidacją opowiada się tylko ok. 8 proc. Nauczyciele chcieliby, aby w pierwszej kolejności zmieniły się podstawy programowe, a dopiero potem zadań do wykonania w czasie wolnym” – przytacza RPO.
Takie m.in. argumenty Rzecznik Praw Obywatelskich przedstawia minister edukacji narodowej Barbarze Nowackiej. Prof. Marcin Wiącek zwrócił się do szefowej MEN o rozważenie swych uwag do projektu rozporządzenia MEN, zmieniającego rozporządzenie w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych.
Całkowity zakaz prac domowych – nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej – oraz odstąpienie od ich oceniania może być postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół.
Tworzenie propozycji reform… pic.twitter.com/MK9ybUrFW6— Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich (@BiuroRPO) February 13, 2024
Przypomnijmy, że rozporządzenie przewiduje m.in. wprowadzenie rozwiązań polegających na:
>> niezadawaniu przez nauczycieli uczących w klasach I-III szkoły podstawowej dla dzieci i młodzieży pisemnych i praktycznych prac domowych do wykonania przez ucznia w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych;
>> braku obowiązku wykonania przez uczniów klas IV-VIII szkoły podstawowej dla dzieci i młodzieży pisemnych i praktycznych prac domowych zadawanych przez nauczyciela do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych oraz nieocenianiu wykonania albo niewykonania tej pracy domowej przez ucznia.
W uzasadnieniu wskazano, że wejście w życie zmian dotyczących prac domowych po 14 dniach od ogłoszenia ma być podyktowane pilną potrzebą odpowiedzi na powszechne oczekiwanie środowiska szkolnego. „Według wiedzy Rzecznika, opartej na publicznie dostępnych informacjach, głosy w debacie publicznej nie potwierdzają twierdzenia o powszechności takich żądań. Ponadto nie wyjaśniono, jakie przyczyny uzasadniają wprowadzenie proponowanych zmian już w trakcie roku szkolnego” – czytamy w uwagach RPO.
„Tworzenie propozycji reform oświaty powinno dokonywać się z udziałem ekspertów, m.in. z dziedziny dydaktyki. Zasadne byłoby również przeprowadzenie szerokich konsultacji społecznych. Wyniki ankiety dla >>Dziennika Gazety Prawnej<< wskazują, że większość nauczycieli popiera jedynie ograniczenie prac domowych (68,5 proc.), podczas gdy za całkowitą ich likwidacją opowiedziało się tylko ok. 8 proc. Ankietowani nauczyciele chcieliby, aby w pierwszej kolejności zmieniły się podstawy programowe, a dopiero potem nastąpiła redukcja zadań do wykonania w czasie wolnym” – wskazuje RPO.
Ankieta Głosu. Ważne wyniki głosowania. Prace domowe – zmiany, które trzeba konsultować
Rzecznik dodał, że uzasadnienie projektu stwierdza, że efektywność prac domowych zależy od ich jakości, a nie liczby. „Przepisy o randze ustawowej wskazują jednak, że ocena, czy zadanie domowe spełni swoją funkcję, powinna należeć do nauczyciela. Zgodnie bowiem z art. 12 ust. 2 Karty nauczyciela, ma on prawo do swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne, oraz do wyboru spośród zatwierdzonych do użytku szkolnego podręczników i innych pomocy naukowych” – czytamy w uwagach.
„Zgodnie z Prawem oświatowym szkoła ma prawo nakładać obowiązki na ucznia poprzez określenie ich w swoim statucie. Całkowity zakaz prac domowych – nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej – oraz odstąpienie od ich oceniania mogą być zatem postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół. Z uwagi zaś na uregulowanie tych kwestii w ustawie, projektowane rozporządzenie może zostać ponadto uznane za wkraczające w materię ustawową, co nie powinno mieć miejsca z uwagi na hierarchię źródeł prawa w Polsce” – przypomina RPO.
Ponadto – jak argumentuje – stosowanie projektowanych przepisów może powodować pewne trudności. „Wyrażenie >>praktyczne prace domowe<< może być bowiem rozumiane w różny sposób – zauważa prof Wiącek.
Jak wskazuje propozycja budzi także wątpliwości związane z wynikami nauczania.
„59 proc. uczestników wspomnianej ankiety uważa, że wyłącznie ograniczenie prac domowych wpłynie niekorzystnie na efektywność nauczania. Nauczyciele informują, że szczególnie w oddziałach z uczniami o zróżnicowanych możliwościach trudno jest wprowadzić nowy temat oraz utrwalić materiał, jednocześnie indywidualizując przekaz. Inne obawy to: m.in. osłabienie wśród uczniów poczucia obowiązku i odpowiedzialności, brak umiejętności organizacji własnej pracy, problem z powtarzaniem materiału przed sprawdzianami, zwiększenie przewagi uczniów, których rodzice wykazują większe zaangażowanie, wzrost uzależnienia od urządzeń elektronicznych” – czytamy.
Odnosząc się do trwającej debaty, RPO zwraca uwagę na możliwość zgłaszania innych potrzeb przez część rodziców. Nie zgadzając się z przyjętymi założeniami, mogą oni kierować prośby do nauczycieli o zadawanie prac domowych jedynie ich dzieciom. Stawia to nauczycieli w trudnym położeniu, ponieważ ewentualna zgoda na odmienne traktowanie ucznia lub grupy uczniów naraża ich na ryzyko wszczęcia czynności w trybie nadzoru pedagogicznego. Utrudnia także indywidualizację nauczania, co jest ważne zwłaszcza w przypadku uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych.
Pełna treść pisma RPO do MEN znajduje się tutaj
(GN)
Sondaż: Większość badanych ocenia, że likwidacja zadawania prac domowych to zły pomysł