Dziennik Władysława Kocota (1900-2000), nauczyciela i członka Związku Nauczycielstwa Polskiego z wojny 1920 r., jest ciekawym i ważnym dokumentem, który warto przybliżyć czytelnikom z okazji 104. rocznicy Bitwy Warszawskiej. Autor był podporucznikiem piechoty Wojska Polskiego, na front wojny polsko-bolszewickiej wyruszył jako świeżo upieczony absolwent Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Pułtusku. Zanim jednak przejdziemy do dziennika, parę słów o samej Bitwie Warszawskiej.
Na pamiątkę tego wydarzenia 15 sierpnia obchodzimy Dzień Wojska Polskiego (w tym dniu w Kościele katolickim przypada także Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwane też Zielną). W tym roku świętujemy 104. rocznicę zwycięskich zmagań Wojska Polskiego z bolszewikami. W zwycięstwie nad najeźdźcami ze Wschodu swój udział mieli także nauczyciele oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego (wówczas pod nazwą Związek Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych).
Z inicjatywy Związku doszło do powołania Nauczycielskiego Komitetu Obrony Narodowej, struktury związkowe pomagały w akcji werbunkowej do wojska, w gromadzeniu środków finansowych, ekwipunku, ubrań i żywności dla żołnierzy. Nauczyciele z NKON prowadzili kantyny dla wojska, organizowali akcję propagandową i „front cywilny” przeciw bolszewikom, służyli w straży obywatelskiej. Wielu wstąpiło do armii i wyruszyło na front. Wzywał do tego Zarząd Główny Związku w apelu opublikowanym na pierwszej stronie Głosu Nauczycielskiego w lipcu 1920 r.
Nauczycielski Komitet Obrony Narodowej. Związek w obronie granic odrodzonej II Rzeczypospolitej
Bitwa Warszawska 1920 r. według lorda Edgara Vincenta D’Abernona (1857-1941) była 18. bitwą decydującą o losach świata. Uczestniczący w niej przedstawiciele Związku przyczynili się nie tylko do ocalenia polskiej niepodległości, lecz także do uratowania Europy Środkowej i Wschodniej przed komunizmem na ok. 20 lat.
Bitwa ta była konsekwencją rozpoczętej w 1919 r. wojny polsko-bolszewickiej, której finałem był podpisany 18 marca 1921 r. traktat ryski. Faktyczne działania zbrojne w tym konflikcie trwały od 14 lutego 1919 r. do 18 października 1920 r. Do największych operacji i starć tej wojny można zaliczyć zajęcie Wilna w 1919 r., a w 1920 r. operację kijowską (25 kwietnia – 8 maja), właśnie Bitwę Warszawską (13-25 sierpnia), bitwę pod Komarowem (największe starcie kawalerii w XX w. (31 sierpnia – 2 września) czy też operację niemeńską (20-26 września). We wszystkich tych działaniach brali udział nauczyciele i związkowcy. Po szczegóły odsyłam do numerów Głosu Nauczycielskiego z ostatnich lat.
Nauczyciel w dwóch wojnach
Jednak nadal pozostało wiele materiałów, które nie były jeszcze publikowane i omawiane w naszym tygodniku, a zasługują na uwagę, ponieważ pokazują wojnę z bolszewikami z perspektywy członków Związku. Do tych materiałów należy dziennik Władysława Kocota. Był podporucznikiem piechoty Wojska Polskiego. Pracę nauczycielską rozpoczął dopiero w 1923 r., już po zakończeniu działań zbrojnych. W 1928 r. ukończył w Zamościu Wyższy Kurs Nauczycielski prowadzony pod auspicjami Związku.
W latach 1923-1928 kierował szkołą w Załogach, potem od 1928 do 1970 r. był nauczycielem szkoły w Drążdżewie, a także jej kierownikiem. Działał społecznie i udzielał się także w ZNP. W 1939 r. brał udział w wojnie obronnej, a następnie w tajnym nauczaniu. Za swą postawę antykomunistyczną był prześladowany po II wojnie światowej. Otrzymał wiele odznaczeń, m.in. Krzyż za udział w wojnie w latach 1918-1921, Krzyż za udział w wojnie w 1939 r., Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotą Odznakę ZNP.
Władysław Kocot pozostawił po sobie zapiski składające się na swego rodzaju dziennik, w którym opisał swój udział m.in. w wojnie polsko-bolszewickiej, ale także w wojnie 1939 r. Tekst ten był publikowany we fragmentach i w całości po śmierci autora, lecz nie jest szerzej znany. Dlatego – w kontekście obchodzonej rocznicy – warto przytoczyć wspomnienia Władysława Kocota dotyczące udziału w ważnych walkach w obronie Ossowa pod Warszawą.
Wojna 1920. Dr Piotr Wierzbicki o nauczycielach związkowcach walczących w obronie Niepodległej
Ruszył nasz oddział szkolny
Rodzina Władysława Kocota pochodziła ze Szczyglina Poduchowego k. Makowa. Jego dwaj bracia walczyli w Legionach, a w wojnie polsko-bolszewickiej – w 6. Pułku Piechoty Legionów.
Sam Władysław Kocot zgłosił się do wojska na ochotnika w Pułtusku. Tak oto zaczynała się jego wojenna służba: „ 16 lipca o godz. 5 po północy, pożegnawszy się z ukochaną matką i rodzeństwem, wyruszyłem z domu z ojcem własną furmanką do Pułtuska, aby tam stawić się na rozkaz >>Miejscowej Komendy<<. (…) Po przybyciu do Pułtuska zaraz zgłosiłem się do Komitetu i otrzymałem jeszcze tego dnia, to jest 16 lipca 1920 roku: mydło, bieliznę, chleb, chusteczkę do nosa, suchary i inne drobiazgi, które miały mi służyć w pierwszych chwilach naszego pobytu w wojsku. W sobotę po Mszy Świętej, która odbyła się w kościele farnym, ruszył nasz oddział szkolny z orkiestrą na czele do statku. Za nami zaś ludność Pułtuska. Mile i serdecznie byliśmy żegnani przez publiczność i obsypywani kwiatami”.
Do munduru krzyż harcerski
Dotarł do Warszawy, gdzie 17 lipca 1920 r. przydzielono go do oddziału ochotników. Kompanie ochotnicze zostały umieszczone w Cytadeli Warszawskiej. Kocot otrzymał przydział do 4. kompanii 21. pułku piechoty. Tak to wspominał: „Dnia 19 lipca otrzymaliśmy umundurowanie i broń. Otrzymałem mundur i spodnie wełniane, kamasze, owijacze, czapkę maciejówkę, pas parciany i bieliznę. Wszystko nowe. Do munduru przyczepiłem kokardkę ochotniczą i krzyż harcerski III-go stopnia”.
Do 26 lipca cała kompania przechodziła szkolenie, przeniesiono ich na ulicę Polną i skoszarowano w tamtejszej szkole. Tymczasem na froncie Wojsko Polskie cofało się pod naporem ofensywy sowieckiej.
Z zapisków wiemy, że 10-12 sierpnia świeżo upieczony żołnierz przeszedł infekcję ucha i przebywał w izbie chorych. Po wyzdrowieniu otrzymał przydział na kurs podoficerski do Poznania, ale prosił o pozostanie w jednostce w związku z sytuacją na froncie, bowiem chciał brać udział w walce.
O wszystko inne byłem spokojny
Przeniesiony do 5. kompani II batalionu 13. pułku piechoty, wyruszył wraz z nim do boju w obronie Warszawy pod Ossowem. Tak o tym pisał: „Było to 14 sierpnia o godz. 7 rano. Otrzymałem razem z kolegami 120 sztuk naboi, ale nie miałem gdzie ich schować, bo nie miałem jeszcze ani chlebaka, ani plecaka, koca i broni. Więc w ostatniej chwili zameldowałem o tym panu kapitanowi, dowódcy batalionu. A ponieważ był to człowiek morowy, więc natychmiast łapie starego kaprala, będącego przy biedce, czyli przy wózku sanitarnym, rozkazuje mu wydać mi karabin, bagnet, ładownicę, łopatkę, plecak i chlebak, nie pytając mnie się wcale, dlaczego tego nie posiadam. Widocznie wystarczył mu widok mojej kokardy ochotniczej i krzyża harcerskiego, przypiętych na piersiach munduru. A może tak prosząco patrzyłem na niego? Mając broń, rynsztunek żołnierski i pozwolenie pójścia na front jeszcze dziś, już o wszystko inne byłem spokojny, choć co prawda szkoła podoficerska, to znaczy kompania szkolna już mię nigdy nie widziała”.
Wojna 1920. Gen. Bolesław Popowicz i inni członkowie Związku w wojnie polsko-bolszewickiej
Przez cały dzień atakowali bolszewicy
W takich okolicznościach Władysław Kocot wyruszył na Bitwę Warszawską w jej decydującym momencie. Jeszcze 15 sierpnia oczekiwał na wymarsz. Był to dramatyczny dzień, kiedy ważyły się losy obrony na przedmościu warszawskim i trwały walki o Radzymin. Nad Wkrą 5. Armia generała Władysława Sikorskiego (1881-1943) podjęła działania zaczepne, walcząc z dwiema armiami sowieckimi. Tak nasz bohater opisuje ten dzień z własnej perspektywy: „Dnia 15 sierpnia raniusieńko batalion nasz gotowy oczekiwał na rozkaz wyruszenia ku okopom. W oczekiwaniu tym, w pogotowiu ostrym zeszedł nam jeszcze cały dzień 15 sierpnia. Broń była złożona w kozły, a żołnierze odpoczywali i każdy przygotowywał się do bitwy. A bitwa wrzała w całej pełni na naszym odcinku. Przez cały dzień atakowali bolszewicy, a nasi ich odpierali. My słysząc ten grzmot strzelaniny na całym froncie, byliśmy posępni, zamyśleni”.
Dopiero pod wieczór oddział Władysława Kocota znalazł się w okopach pod Ossowem. Autor wspomnień pisał: „Większe wrażenie od kuli czyni widok pierwszego trupa na froncie. Oto po opuszczeniu ostatniej wioski przed samymi okopami przechodząc, nagle pod nogami ujrzałem trupa żołnierza, zabitego może temu cztery godziny”. Następnie opisywał okropności wojny: „W jednej chwili poznałem okropności wojny, choćby tylko patrząc na tego trupa leżącego na gościńcu i tratowanego przez przechodzących żołnierzy, konie i wozy”.
Walka wre na całym froncie
Zajęcie okopów było przygotowaniem do bitwy, która miała rozegrać się nad ranem 16 sierpnia. Tak wyglądał moment wejścia na front: „(…) cichą komendą, ale stanowczą: >>w tyraliery<<. Rozkaz wykonany. Rozsypaliśmy się w tyralierkę i na całej linii posuwamy się jednocześnie. Wiele trudności sprawiało nam to zajmowanie okopów, gdyż ogień był otwarty w całej pełni i z tego powodu co chwila musieliśmy padać na ziemię. Po bardzo mozolnym przedzieraniu się, w końcu zajęliśmy okopy. Uszczęśliwieni byli tym przybyciem nasi koledzy – żołnierze, którzy już od dłuższego czasu wytężali wszystkie siły dla odparcia wroga. Nawet samo przybycie nasze wiele dodało im odwagi i ducha. Otóż jesteśmy w okopach”. Sowieci cały czas atakowali.
„Stanąwszy na oznaczonym miejscu oczekiwaliśmy otwarcia ognia z naszej strony. (…) Czekamy na rozkaz. Kiedy bolszewicy byli już blisko, wtenczas dowódca krzyknął: >>ognia, chłopcy!<<. Na to hasło powietrze zadygotało i rozległ się huk wielki naszej pierwszej salwy. Za nią druga, trzecia, dziesiąta itd. I już na całej linii okopów słychać tylko jedną strzelaninę. Pomiędzy tymi strzałami słyszymy hukanie ręcznych karabinów, trajkotanie maszynek i miarowe wybuchy, podobne grzmotom, naszej artylerii. Wielka ciemność jest przerywana i darta w strzępy przez jasny ogień. Walka wre na całym froncie. Bolszewicy atakują silnie, a my odpieramy ich jeszcze silniej” – czytamy w dzienniku Kocota.
Walki trwały całą noc, ale atak sowiecki został odparty. Również w dniu ofensywy polskiej, 16 sierpnia, oddział naszego bohatera toczył walki w okopach. Tak to wspominał: „Już od samego rana bolszewicy niepokoili nas, a po południu o godz. trzeciej spróbowali pokosztować szczęścia i przypuścili atak ostateczny, myśląc, że uda się im przerwać nasze druty i okopy”.
Ojczyzna w potrzebie! Sto lat temu Związek wzywał nauczycieli do obrony kraju przed bolszewikami
Napastowani nieustannie przez bolszewików
Kolejne dni to nadal krwawe walki, które żołnierze polscy toczyli z oddziałami sowieckimi, mimo zwycięskiego przerwania frontu nad Wieprzem. Tak relacjonował to Władysław Kocot: „Przez trzy dni z rzędu byliśmy napastowani nieustannie przez bolszewików, którzy z wielką pasją rzucali się na nasze okopy i nawzajem byli odbijani jak groch od ściany. Trzeciego dnia po południu (17 sierpnia 1920 r.) bolszewicy przypuścili najsilniejszy atak na naszym odcinku. Atakowali w liczbie siedmiu linii tyralierskich. Atak tak był gwałtowny i szybki, (…) Pierwsze dwie linie dochodziły już pod same druty nasze. Zdawało się nam, że już przerwą naszą linię okopów i żołnierzy i zostaniemy pokonani. (…) Ten wielki atak i silny trwał przeszło godzinę bez przerwy. Wtenczas sam wystrzeliłem ponad siedemset sztuk naboi i popaliłem sobie lewą rękę od rozpalonej lufy karabinu. Bolszewicy zostali odparci. (…) Tego dnia pod wieczór, kiedy na Ciechanowie, Mławie, Przasnyszu, Makowie i Pułtusku nasze polskie wojska już przerwały linie bolszewickie”.
Nareszcie pękł pierścień bolszewicki
Dopiero 18 sierpnia oddział Władysława Kocota rozpoczął działania zaczepne, które zakończył pod granicą ówczesnych Prus Wschodnich pod koniec sierpnia. Oto jego relacja: „Cały dzień szliśmy naprzód bez żadnego oporu ze strony bolszewickiej. W ten sposób na całym froncie, poczynając od rzeki Wieprza, aż po Płock przez Warszawę, Modlin itd. nasze polskie wojska z rozkazu Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego rozpoczęły generalną ofensywę. (…) Nieprzyjaciel się cofał. Nareszcie pękł pierścień bolszewicki pod uderzeniem polskich bagnetów”.
Nie był to jednak koniec walk. Dalszy szlak bojowy 13. pułku był związany z frontem południowym, gdzie jednym z ostatnich zadań jednostki było zabezpieczenie przeprawy na Berezynie. Udział w walkach Władysław Kocot zakończył 19 października 1920 r.
Dr Piotr Wierzbicki
ZNP Kraków-Śródmieście/Muzeum AK
***
Bibliografia
>> J. Cisek, K. Paduszek, T. Rawski „Wojna polsko-sowiecka 1919-1921”. Warszawa, Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, 2010
>> „Bitwa Warszawska 13-28 VIII 1920. Dokumenty operacyjne. Część II (17-28 VIII)”, A. A. Bartnik (oprac.), M. M. Tarczyński (red.), Warszawa: Rytm, 1996
>> J. Szczepański „Mazowsze Północne podczas najazdu bolszewickiego 1920 roku”, redakcja naukowa: B. Michalec, T. Skoczek, Płock – Warszawa 2020
>> W. Kocot „Pamiętnik z roku 1920”, Krasnosielcki Zeszyt Historyczny nr 23 TPZK, dodatek specjalny do społecznego miesięcznika „Wieści znad Orzyca” nr 6(98), czerwiec 2015 r.
>> „Pamięci tych, którzy odeszli. Józef Stachowicz” (w:) A. Sudoł „Polska Ojczyzna moja. Część II”, Sanok: 1999, s. 312-317
>> „Niektórzy z grona. Władysław Dziduszko” (w:) S. Dydek „Zespół Szkół Mechanicznych w Sanoku 1946-1996”, Brzozów, Oficyna Wydawniczo-Reklamowa „Edytor” 1997
>> „Warszawa nie zawiodła. W 90 rocznicę bitwy warszawskiej”, Warszawa: Archiwum Państwowe m.st. Warszawy, 2010
>> A. Tyszkiewicz „Stroński (Doliwa-Stroński) Zdzisław Karol” (w:) „PSB t. 44”,
>> E. Zając „Początki >>Rocznika Sanockiego<<. Józef Stachowicz (biogram)”
>> Fryderyk Staub, Serwis Polska Podziemna, STAUB, Fryderyk. (dws-xip.com)
>> P. Wierzbicki „Wojna 1920. Generał Bolesław Popowicz i inni członkowie Związku w wojnie polsko-bolszewickiej”, Głos Nauczycielski nr 35-36 z 22 sierpnia – 2 września 2020 r.
***
Nauczyciele w wojnie 1920. Poszli walczyć o Polskę
Oczywiście Władysław Kocot nie był jedynym walczącym w obronie Polski w 1920 r. nauczycielem i (późniejszym) członkiem Związku. Najbardziej znanym związkowcem w mundurze Wojska Polskiego był przedstawiany wiele razy na łamach Głosu wówczas major i podpułkownik, a później generał Bolesław Popowicz (1878-1937), dowodzący dużymi jednostkami w kluczowych operacjach wojny 1920 r. Jego związki z organizacją nauczycielską nie były przypadkowe, bowiem można go zaliczyć do współtwórców ZNP, był nauczycielem w szkołach lwowskich, przyjacielem Juliana Smulikowskiego.
Natomiast szacuje się, że na apel Związku wzywającego w 1920 r. do walki z bolszewikami odpowiedziało ok. 8 tys. nauczycieli, którzy poszli walczyć z bolszewikami jako ochotnicy. Wymieńmy tylko kilka nazwisk…
>> Fryderyk Staub (1899-1982), członek ZNP na Politechnice Śląskiej, profesor metaloznawstwa, związany ze Lwowem, walczył z bolszewikami w 1. Dywizji Piechoty Legionów. Za męstwo otrzymał Krzyż srebrny Virtuti Militari oraz Krzyż Walecznych. Brał także udział w wojnie obronnej 1939 r. oraz był członkiem AK i uczestniczył w Akcji „Burza” w 1944 r.
>> Adam Markowski (1898-1976) – nauczyciel i dyrektor warszawskich liceów. Walczył jako ochotnik w 6. Pułku Piechoty Legionów w 1920 r., związany z ZNP jeszcze przed II wojną światową, członek Tajnej Organizacji Nauczycielskiej. Za swe męstwo otrzymał Krzyż Legionowy, Medal 10-lecia Niepodległości, a od Związku – Złotą Odznakę.
>> Władysław Dziduszko (1899-1972) – założyciel pierwszej mechanicznej szkoły w Sanoku, członek ZNP, żołnierz ZWZ/AK i uczestnik tajnego nauczania. W 1920 r. wziął udział w zmaganiach z bolszewikami jako ochotnik. Odznaczony Krzyżem Zasługi i Złotą Odznaką ZNP.
I na koniec dwie pomnikowe postacie!
>> Józef Stachowicz ps. „Halban” (1900-1985) to nauczyciel, pedagog, związany z Sanokiem. W wojnie polsko-bolszewickiej walczył w 2. Pułku Strzelców Podhalańskich. Brał udział w walkach o Brześć, w bitwie białostockiej i operacji nad Niemnem. Otrzymał Krzyż Walecznych oraz Medal pamiątkowy za Wojnę 1918-1921 „Polska Swemu Obrońcy”. Organizował tajne nauczanie, był pisarzem, członkiem Związku odznaczonym Złotą Odznaką ZNP. Po wojnie był prześladowany przez komunistów.
>> Zdzisław Stroński (1894-1972) był posłem na Sejm II RP, związany ze Związkiem Strzeleckim, w 1920 r. walczył jako ochotnik, działał także w Inspektoracie Ochotniczym. W okresie międzywojennym organizował Związek we Lwowie. W czasie II wojny światowej był żołnierzem AK. Po wojnie pracował jako nauczyciel w Warszawie. Odznaczony Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotą Odznaką ZNP.
Wymienieni wyżej przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego stanowią jedynie część tych, którzy bronili Polski w 1920 r. Wielu z nich wymaga ponownego odkrycia i przypomnienia członkom ZNP, że gdy była Ojczyzna w potrzeba poszli „śladami Ojców z roku 31-go i 63-go!” (jak wzywał w 1920 r. Zarząd Główny Związku).
Autor jest członkiem ZNP – Oddział Kraków Śródmieście – oraz adiunktem w Muzeum Armii Krajowej im. Gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie.