Praca nauczycielki. Od rana w przedszkolu, potem w supermarkecie…


Z Magdaleną Krawczyk, nauczycielką przedszkola z Dąbrowy Górniczej, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Ile lat pracuje Pani jako nauczyciel przedszkola?

– Mija 16. rok mojej pracy. Mam stopień nauczyciela dyplomowanego.

Czasami Pani żałuje, że została nauczycielem?

– Kiedy patrzę na moje dzieciaki w przedszkolu, to wtedy o tym nie myślę, spełniam się w 100 proc. Kiedy wracam do domu i muszę zmierzyć się z wieloma problemami, wówczas zastanawiam, się czy to był właściwy wybór. Nie mogę powiedzieć, żebym korzystała z życia. Na niewiele mogę sobie pozwolić.

Rząd inwestuje w oświatę powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas exposé. Czuje Pani, że jest oczkiem w głowie rządu?

– Humorów nam rząd nie poprawił. Jesteśmy zaskoczeni, że po tym wszystkim, co działo się w kwietniu i po tych nikłych podwyżkach od września, ktoś w ogóle może mówić, że jest lepiej. Jako nauczyciele czujemy się zawiedzeni, a jako nauczyciele przedszkola po prostu oszukani, gorszego sortu.

Skąd biorą się takie odczucia?

– Nauczyciele przedszkoli są spychani na boczny tor i traktowani jako mało znacząca grupa zawodowa. Część społeczeństwa uważa nas wyłącznie za „panie przedszkolanki”, które potrafią wyłącznie podcierać pupy i karmić dzieci. Politycy zresztą podtrzymują te odczucia społeczne. Zapominają, że nauczyciele przedszkoli nie tylko wychowują i opiekują się dziećmi, ale także uczą i realizują podstawę programową. Nauczyciele przedszkoli także mają wykształcenie wyższe i niejednokrotnie po kilka dyplomów.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 49 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 49/2019: