Naprawdę warto inwestować w zdolną młodzież, a to nie najlepiej wychodzi


Z Elżbietą Markowiak, sekretarzem Komitetu Okręgowego Olimpiady Geograficznej w Sosnowcu oraz członkiem zarządu Oddziału Katowickiego Polskiego Towarzystwa Geograficznego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Przed laty zmieniła się formuła organizacji olimpiady, organizator jest wyłaniany co trzy lata. To dobre zmiany?

– Obecnie trwa pierwszy etap 46. Olimpiady Geograficznej, która organizowana jest od 1975 r. W ciągu tak długiego czasu jej formuła zmieniała się wielokrotnie. Rzeczywiście, obecnie olimpiady są projektami trzyletnimi. W tym roku szkolnym rozpoczynamy kolejny taki projekt. Była więc okazja, żeby coś poprawić, zmienić. Mój okręg zmobilizował się i niemal połowa nauczycieli opiekunów olimpijczyków przygotowała na piśmie swoje spostrzeżenia, uwagi. Dotyczyły one np. sytuacji uczniów klas pierwszych szkół ponadpodstawowych, którzy w momencie rozpoczęcia kolejnego trzyletniego cyklu olimpiad mają niewiele czasu na przygotowania do pisania pracy konkursowej w porównaniu z uczniami klas starszych. Pierwszoklasiści mają na to tylko dwa miesiące – wrzesień i październik. Inna sprawa to terminy. Kwalifikacje do finału to druga połowa lutego i początek marca, więc maturzyści nie bardzo wiedzą, czy uczyć się do matury, czy do olimpiady.

Jak ta trzyletnia formuła przekłada się na finansowanie olimpiady?

– Raz na trzy lata otrzymujemy dotacje z MEN, a Komitet Główny w Warszawie musi to jakoś podzielić na każdy rok.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 46 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 46/2019: