Mija rok od wprowadzenia ograniczeń w zadawaniu prac domowych. Minister Nowacka zapowiada, że MEN sprawdzi, jaki przyniosło to efekt edukacyjny

– Musimy poprawić komunikację i wsparcie dla nauczycieli, żeby wiedzieli, że prace domowe nie są zabronione, tylko nie są obowiązkowe – mówiła w poniedziałek minister edukacji Barbara Nowacka w Porannej rozmowie w RMF FM. – Nauczyciele mogą zadawać prace domowe i bardzo często je zadają. Mogą je sprawdzić, ale nie musi to być ocena cyfrowa, mogą to być inne narzędzia, a nauczyciele mają ich mnóstwo – tłumaczyła.  Szefowa MEN zapowiedziała jednocześnie, że resort pod koniec roku szkolnego przeprowadzi ewaluację tego, w jaki sposób działa nieobowiązkowość prac domowych i jaki przynosi efekt edukacyjny.

Przypomnijmy, że od 1 kwietnia 2024 roku w szkołach podstawowych obowiązują nowe przepisy dotyczące prac domowych. Zgodnie z nimi, w klasach I–III nie są zadawane prace domowe, z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą. W klasach IV–VIII prace domowe nie są obowiązkowe, a zamiast oceny uczeń ma otrzymać informację, co zrobił dobrze, a co wymaga poprawy.

Jak wynika z niedawnej sondy Sieci Organizacji Społecznych SOS dla Edukacji 82 proc. nauczycieli, którzy wzięli w niej udział, uważa, że prace domowe są potrzebne. 85 proc. twierdzi, że to oni powinni podejmować decyzje o tym, ile i jakie prace są zadawane. Tylko 6 proc. nauczycielek i nauczycieli uważa, że decyzję o sposobie zadawania prac domowych powinno podejmować ministerstwo.

Jednym z największych problemów, na które zwracają uwagę nauczyciele, jest brak nawyku powtarzania przez uczniów materiału w domu. Wcześniej prace domowe zmuszały uczniów do samodzielnej nauki, teraz wielu z nich nawet nie zagląda do zeszytów. W efekcie poziom zapamiętanej wiedzy znacząco się obniża, a nauczyciele muszą poświęcać więcej czasu na przypominanie wcześniejszych treści zamiast realizować nowe zagadnienia.

Wielu nauczycieli obawia się, że w dłuższej perspektywie brak nawyku regularnej nauki może negatywnie wpłynąć na wyniki uczniów, zwłaszcza na późniejszych etapach edukacji. W szkołach ponadpodstawowych i na studiach wymaga się bowiem większej samodzielności w przyswajaniu wiedzy, a brak wypracowanych wcześniej mechanizmów może skutkować problemami z organizacją nauki i radzeniem sobie z większą ilością materiału.

Także coraz więcej rodziców ma krytyczny stosunek do nieobowiązkowości prac domowych.

Jak zapowiada minister edukacji, prawdopodobnie we wrześniu tego roku ruszy ewaluacja, jakie skutki przyniosły zmiany w pracach domowych. – Będziemy pytać nauczycieli, będziemy pytać uczniów i będziemy pytać rodziców – wyjaśnia Barbara Nowacka.

Szefowa MEN była pytana w RMF FM także o inne sprawy np. o edukację dla bezpieczeństwa.

– Ten przedmiot na pewno wymaga rewizji. Przygotowujemy reformę, która będzie wchodziła od 2026 roku. Natomiast patrząc na edukację dla bezpieczeństwa i na realne potrzeby dzisiaj, też młodych ludzi, którzy widzą, co się dzieje wokół, którzy chcieliby być silniejsi, również psychicznie, by mieć większą odporność na to, co się dzieje i więcej umieć, pewne działania zostaną podjęte tak, żeby edukacja dla bezpieczeństwa już mogła ulec pewnym zmianom i modyfikacją – zaznaczyła Barbara Nowacka.

Minister wyjaśniała, że jest już moduł pierwszej pomocy w klasach 1-3, który będzie realizowany we wszystkich szkołach. Szef resortu chwaliła też pilotaż programu edukacja z wojskiem, czyli spotkania z żołnierzami.

Prowadzący rozmowę red. Tomasz Terlikowski zapytał o uczniów szkół ponadpodstawowych, czy może nie powinni mieć 2 lub 3 lata edukacji dla bezpieczeństwa, tak żeby faktycznie ich do czegoś przygotować. – Zawsze jest takie pytanie kosztem czego – fizyki, historii, matematyki – zauważyła Barbara Nowacka.

Zaznaczyła jednocześnie, że zmieniana jest podstawa programowa z wychowania fizycznego, tak żeby tam też był element przygotowujący ewentualnych chętnych albo do klas mundurowych albo do wojska.

Pytana o lekcje religii i opinię, którą w tej sprawie ma wydać Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu (24 marca Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwróciło się do Trybunału w Strasburgu ze skargą – przyp. red), odparła, że nie widzi podstaw, by została wydana w tej sprawie negatywna opinia, ponieważ to rozporządzenie było wielokrotnie konsultowane.

Minister zaznacza, że pomimo zarzutów Kościoła, resort skorzystał również z niektórych uwag episkopatu, m.in. zrezygnowano z łączenia grup w klasach 1-3. Barbara Nowacka przyznaje także, że resort nie ma w planach wycofania lekcji religii całkowicie i ta jedna godzina pozostanie na pierwszej lub ostatniej lekcji.

Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że około 10 tys. katechetów może stracić prace. – My też zapewniliśmy liczne możliwości zdobycia dodatkowych kwalifikacji uczenia innych przedmiotów – zaznaczyła Barbara Nowacka.

W dalszej części rozmowy szefowa MEN stwierdziła, że uczniowie nie powinni mieć telefonów podczas lekcji. Jednocześnie przyznała, że nauczyciele nie mają odpowiednich narzędzi sankcyjnych, by takie zakazy egzekwować. MEN zamierza się jednak pochylić nad zaleceniami, by wprowadzić higienę cyfrową w klasach I-III.

– Są zalecenia, do których będziemy się odnosić, żeby w klasach I-III zachowywać higienę cyfrową – mówiła w RMF FM minister edukacji narodowej Barbara Nowacka. Podkreśliła, że obecnie egzekwowanie takich regulacji byłoby dla nauczycieli bardzo trudne, gdyż nie mają do tego narzędzi.

(GN)