Oddolny opór wobec lex Czarnek? Senat wysłuchał rodziców, nauczycieli i samorządowców

Samorządy, nauczyciele i rodzice nie zamierzają składać broni w obliczu lex Czarnek. Jeśli ustawa, która m.in. daje kuratorowi prawo do decydowania w sprawie wyboru przez rodziców zajęć dodatkowych dla swoich dzieci, wejdzie w życie, to samorządy przeniosą te zajęcia do m.in. bibliotek publicznych i domów kultury. Dyrektorzy mają zaś otrzymać ochronę prawną

Takie zapewnienia pojawiły się podczas posiedzenia senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, która rozpatrywała uchwaloną niedawno przez Sejm nowelizację ustawy – Prawo oświatowe (tzw. lex Czarnek). Senatorowie szczególnie dużo czasu oddali przedstawicielom samorządów, organizacji pozarządowych, związkom zawodowym i rodzicom, którzy nie mieli możliwości pełnego wypowiedzenia się podczas prac nad projektem w Sejmie.

Sejm uchwalił lex Czarnek. To smutny dzień dla dyrektorów, nauczycieli, rodziców i uczniów…

Biuro Legislacyjne Senatu podważyło najważniejsze punkty ustawy. Poparło przy tym uwagi zgłaszane przez Rzecznika Praw Obywatelskich i ZNP. – Podzielamy zastrzeżenia do regulacji wzmacniającej rolę kuratora kosztem ograniczenia samorządności i uprawnień jednostek samorządu terytorialnego – poinformowała Danuta Drypa z BLS. Dotyczą one m.in. wiążącej możliwości wystąpienia kuratora do organu prowadzącego z wnioskiem o odwołanie dyrektora bez wypowiedzenia, jeśli nie zrealizuje on zaleceń. Kurator będzie mógł też żądać odwołania dyrektora, jeśli nie naprawi on wskazanych uchybień. – Organ prowadzący nie będzie miał żadnego wpływu na to, czy dyrektor pozostanie na stanowisku, czy nie – zauważyła przedstawicielka BLS. – Kurator otrzyma uprawnienia organu prowadzącego bez przejęcia jego ustawowych obowiązków – dodała. To zaś narusza zasadę decentralizacji władzy publicznej zapisaną w art. 15 Konstytucji RP oraz zasadę pomocniczości z preambuły w Konstytucji.

– Organ, którego zadaniem jest sprawowanie nadzoru pedagogicznego, stanie się organem nadzoru także nad samorządem – podkreśliła Danuta Drypa. A to jest sprzeczne z art. 171 konstytucji gwarantującym samorządom niezależność od władzy centralnej.

Legislatorzy Senatu mają też zastrzeżenia do znajdujących się w ustawie przepisów umożliwiających kuratorom blokowanie zajęć dodatkowych organizowanych w szkole przez podmioty zewnętrzne. – Ta regulacja powierza podjęcie zasadniczych decyzji organowi nadzoru. Nie musi on wydawać zgody na zajęcia, choć zgodę wyrazi dyrektor i rada rodziców. To narusza samodzielność szkół w zakresie ich działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej, innowacyjnej – oceniła przedstawicielka BLS. Co prowadzi do naruszenia art. 48 Konstytucji, który mówi o prawie rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

Przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich zwrócił natomiast uwagę na naruszenie przez ustawę konstytucyjnej zasady decentralizacji i pomocniczości. – W ocenie RPO zadaniem ustawodawcy powinno być wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i aktywności obywateli. Wydaje się, że szkoła jest takim miejscem, gdzie to jest szczególnie istotne. Stąd przepis dotyczący działalności organizacji i wprowadzenie wiążącej zgody kuratora, może wywołać efekt mrożący i uniemożliwić działalność obywateli na terenie szkół – zauważył przedstawiciel RPO. Procedura uzyskiwania zgody kuratora jest ponadto czasochłonna i w praktyce uniemożliwi działalność organizacji pozarządowych w szkołach. – Przepisy ustawy uzależniają odbycie się zajęć od decyzji kuratora, która może być niezgodna z wolą społeczności szkolnej – przypomniał przedstawiciel RPO. Ministerstwo edukacji uderza też w konstytucyjne prawo do nauki.

ZNP wystąpił do Małopolskiego Kuratora Oświaty o informację publiczną ws. listy organizacji „szkodliwych” w szkołach

– Szkoła publiczna to nie oznacza szkoła rządowa. W zgodzie z Konstytucją edukacja publiczna to nie jest edukacja rządowa. Rozumiem motywy, którymi rząd kieruje się, by zrealizować swoje cele w zakresie edukacji, ale w zgodzie z Konstytucją w ten sposób tego zrobić nie można – podkreślił prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista.

Iwona Waszkiewicz, wiceprezydent Bydgoszczy i przedstawicielka strony samorządowej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przypomniała, że samorządy apelowały o wycofanie się „z tych szkodliwych pomysłów”. – Nie dowiedzieliśmy się, jaka jest prawdziwa idea wprowadzenia tych przepisów przez MEiN – relacjonowała. Komisja zapytała ministerstwo, ile jak dotąd było przypadków niewypełnienia przez dyrektorów zaleceń sformułowanych przez kuratorium. Okazało się, że to zjawisko występujące niezwykle rzadko. – Były 4 przypadki niewykonania zaleceń. Kurator zwracał się o odwołanie dyrektora i samorząd za każdym razem się na to zgadzał – poinformowała wiceprezydent Bydgoszczy. – Nie było żadnego merytorycznego powodu, by wprowadzać tak restrykcyjnego przepisu. Chodzi o zastraszanie dyrektorów i uruchomienie szybkiej ścieżki usuwania dyrektorów, którzy są niewygodni – dodała.

Według Sylwii Bielawskiej, wiceprezydent Wałbrzycha, wielu rodziców, nauczycieli i dyrektorów nie zdaje sobie sprawy z tego, na czym polegają wprowadzane przez MEiN zmiany w prawie. – Szczególnie uderza nas kwestionowanie roli dyrektora i wprowadzanie zasady strachu. Nie chcemy się na to zgodzić jako organy prowadzące – podkreśliła Sylwia Bielawska.

Dodała, że samorządy już dziś przygotowują się na wejście w życie lex Czarnek i zabezpieczają uczniów oraz nauczycieli i dyrektorów przed działaniem kuratorów. – My, samorządowcy, zaprosimy organizacje pozarządowych do innych jednostek podległych samorządom, by te organizacje mogły prowadzić swoją działalność na rzecz dzieci i młodzieży – zapewniła wiceprezydent Wałbrzycha.

Pomoc otrzymają też nauczyciele i dyrektorzy. – W miastach pojawią się zespoły wyspecjalizowanych prawników, które będą dbały o to, żeby dyrektorzy dbający o demokratyczne wartości, mogli to nadal robić dla naszych uczniów. Takie rozwiązania prawne, by mogli zachować stanowiska i by ich nie można było skrzywdzić – wyjaśniła Bielawska.

Jej zdaniem, „w ludziach tkwi duch przekory”. – Jeżeli zakażecie organizacjom działalności na terenie szkół, to my przeniesiemy ją do bibliotek, ośrodków kultury, miejskich ośrodków pomocy społecznej. To będzie bardzo wartościowa nauka dla młodzieży. Młodzież doświadczy edukacji demokratycznej, będą umieli znaleźć rozwiązanie określonego problemu. Zapewniamy, że jako samorządowcy dokonamy starań, by szkoła była taka, jaka była, demokratyczna i wolna, a uczniowie mogli nadal chodzić do tej szkoły – wyjaśniła wiceprezydent Wałbrzycha.

Senackie komisje za odrzuceniem lex Czarnek. Senatorowie chcą się kierować opinią ZNP na temat tej ustawy

– Kiedy po reformie Zalewskiej wydawało się, że nic gorszego nie może się stać w szkołach, przyszedł minister Czarnek – stwierdziła Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy. – Dowiedzieliśmy się, że po 25 latach zarządzania oświatą, robimy to źle, a my mamy być tylko administratorem budynku, możemy kupować kredę i oczywiście musimy łożyć pieniądze na oświatę – dodała.

Jej zdaniem, w ustawie znajdują się przepisy umożliwiające dofinansowanie szkół nie zgodnie z obiektywnymi kryteriami, ale wyłącznie zgodnie z wolą ministra. – Chodzi o przepis, gdy to minister może udzielać z budżetu państwa dotacji na finansowanie kosztów realizacji inwestycji oświatowych. To kolejny przepis dotyczący kryteriów uznaniowości przy dzieleniu pieniędzy między szkoły – poinformowała wiceprezydent stolicy. Przypomniała, że już dziś tzw. luka oświatowa, czyli różnica pomiędzy nakładami samorządów na oświatę a otrzymywaną z budżetu państwa subwencją, wynosi 30 mld zł. – Dziś w szkole funkcjonującej w czasie pandemii, przy podwójnych rocznikach w szkołach średnich, olbrzymich problemach związanym z m.in. brakiem wsparcia, w tym wsparcia psychologicznego i psychiatrycznego, w czasie nauki zdalnej, przy ogromnych problemach, z jakimi wszyscy się borykają, dostajemy projekt Czarnka, który w żadnym punkcie nie mówi o problemach polskiej szkoły. Z tymi problemami zostajemy sami – zauważyła Kaznowska.

– Przepisy są skonstruowane w taki sposób, że na koniec dnia obudzimy się w szkole ministra Czarnka. Czy chcecie, by wasze dzieci i wnuki chodziły do takiej szkoły? – zapytała.

Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty zwrócił uwagę na próbę odebrania rodzicom i społeczności szkolnej możliwości wyboru organizacji pozarządowych, z którymi chciałyby współpracować. Przy okazji sugeruje się, że „nauczyciele to element podejrzany, że urzędnik może się postawić nad tymi specjalistami”. – Jakie kompetencje urzędników stoją ponad nauczycielami i specjalistami pracującymi z dziećmi w szkole? Jakie uprawnienia dają urzędnikom prawo decydowania, czy rodzice mogą się zgodzić na określone zajęcia dla swojego dziecka? Co z konstytucyjnym prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie z ich wartościami? – pytał Marek Pleśniar.

ZNP i Lewica apelują do prezydenta o spotkanie w sprawie lex Czarnek. Aktualizacja! Kancelaria Prezydenta odpowiedziała

Przypomniał, że zgodnie z lex Czarnek, procedura dopuszczenia organizacji pozarządowej do współpracy ze szkołą będzie trwała aż 3 miesiące. Tymczasem praktyka działalności wielu szkół pokazuje, że to termin zdecydowanie zbyt długi, który odbije się na uczniach, zwłaszcza uczniów potrzebujących pomocy. Za przykład podał jedną ze szkół na Mazowszu, do której zapisano dziewczynkę chorą na HIV. Szkoła musiała szybko zorganizować przy współpracy z organizacją pozarządową zajęcia dla uczniów wyjaśniające, jak bezpiecznie funkcjonować w takiej sytuacji i nie stygmatyzować uczennicy. W innej gminie do szkoły trafiły dzieci uchodźców, co wywołało w placówce konflikty między uczniami. Szkoła musiała szybko zareagować. Pomogli im w tym specjaliści z Polskiej Akcji Humanitarnej, – Decyzję podjęto natychmiast, a nie po 3 miesiącach – podkreślił Marek Pleśniar. – Mamy szkołę publiczną, która jest dobrem wspólnym społeczności szkolnej – dodał.

– Lex Czarnek postanowił zastąpić zasadę pomocniczości zasadą arbitralności. Naruszane jest prawo do nauki i do wychowania. To będzie prawo do nauki i wychowania zgodnie z wolą ministra i jego ekspertów – oceniła Alicja Pacewicz Szkoła z Klasą. – Mimo, że prawo jeszcze nie obowiązuje, to efekt mrożący w szkołach już wystąpił. Wiele inicjatyw oddolnych, także samorządów uczniowskich, rodziców, już teraz są blokowane przez dyrektorów – dodała. Jej zdaniem, nauczyciele „mówią o pełzającym strachu, który widzą na korytarzach”.

– Powinniśmy krzyczeć, bo następuje całkowita destrukcja szkoły. Proszę się nie łudzić, że zmiany lex Czarnek są dobre dla rodziców i w ogóle mówi się o rodzicach. W ramach lex Czarnek wszystko, co wykracza poza podstawę, ma podlegać ocenie kuratora – mówiła Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu. – Już dziś podstawa programowa jest zmieniana, obowiązuje nowa lista lektur, gdzie nie ma Kołakowskiego czy „Stowarzyszenia umarłych poetów” – dodała. W jej opinii, celem zmian w prawie „nie jest dobro dzieci, ale stworzenie posłusznego obywatela”. – On ma wiedzieć, zapoznać się, przeczytać, rozróżnić. Nie ma tam oceny, analizy, krytycznego myślenia. Nie ma wiedzy o demokracji, zasadach partycypacji. Chodzi o podporządkowanie oświaty celowi partyjnemu – podsumowała wiceprezydent Sopotu.

Katarzyna Liszka-Michałka, ekspert Związku Powiatów Polskich, jest przekonana, że ustawa lex Czarnek nie rozwiąże jakichkolwiek problemów, natomiast wiele z nich spotęguje. Tak będzie z pomysłem odwoływania nauczycieli z funkcji dyrektora przez kuratorów. – Jeżeli dyrektor zdecyduje, że do odwołania doszło bezpodstawnie, może się udać ze swoją sprawą do sądu pracy. Stroną tu będzie szkoła i organ prowadzący, a nie kurator, choć to on podejmował będzie decyzje. Dojdzie do kuriozalnej sytuacji, gdy to pracodawca będzie musiał wypłacić odszkodowania takiemu dyrektorowi szkoły – przypomniała ekspertka ZPP.

Na kolejne problemy związane z lex Czarnek zwrócił uwagę przedstawiciel ZNP. – Ustawę lex Czarnek należy czytać w szerszym kontekście. Czeka ustawa lex Wójcik, czeka ustawa o sygnalistach i nowy przedmiot od 1 września – historia i teraźniejszość – zauważył Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP. – Lex Czarnek zmienia w sposób zasadniczy ustawę o Systemie informacji oświatowej. To niezwykle groźnie. Będzie pełna inwigilacja jeśli chodzi o choroby nauczycieli i urlopy macierzyńskie nauczycieli. Osoba, która tworzyła ten przepis chyba nie rozumie tego, co napisała – dodał.

ZNP pyta ZUS: Do czego potrzebne są wam dane wrażliwe na temat nauczycieli?

ZNP zwrócił się do prezes ZUS, z pytaniem, co się kryje za obowiązkiem, jaki wkrótce spocznie na Zakładzie. – Co kwartał minister będzie raportował do ZUS o przyczynach nieobecności nauczycieli w pracy z powodu choroby czy urlopu macierzyńskiego. Zaznaczając nie tylko nazwisko, ale także np. formę zatrudnienia, stopień awansu itp. Wystąpiliśmy w tej sprawie do GIODO. GIODO odpowiedział, że to dane wrażliwe, takie informacje nie mogą być nigdzie raportowane. To jest rzecz niedopuszczalna, żeby tego typu rozwiązania były zapisane w ustawie o SIO? Chcieliśmy postawić ministrowi pytanie, czemu to w ogóle ma służyć? – pytał Krzyszotof Baszczyński.

Edyta Książek, członek Zarządu Głównego ZNP, alarmowała senatorów, że „polityka wdziera się do szkół, do sal lekcyjnych naszych dzieci”. – Liczymy na to, że w Senacie przemówi głos rozsądku. Już dziś według badania dla „Rzeczpospolitej”, 2/3 młodych osób w Polsce obawia się upolitycznienia szkół przez Przemysława Czarnka. Z czego wynikają te obawy? – pytała. Chodzi m.in. o podstawę programową do przedmiotu historia i teraźniejszość. – ZNP, podobnie jak wielu dydaktyków i historyków, stoi na stanowisku, że wprowadzenie od 1 września do polskiego systemu edukacji HiT, który ma zastąpić częściowo historię i wyrugować zupełnie WOS ze szkół ponadpodstawowych, jest zjawiskiem szkodliwym, krzywdzącym. Skutki tych decyzji, upolitycznienia, będą widoczne w następnych pokoleniach Polaków – ostrzegła przedstawicielka ZNP.

Uczniowie nie poznają już wiedzy dotyczącej edukacji obywatelskiej, ale też kształcenia, doskonalenia zawodowego, aplikowania na uczelnie wyższe za granicą, szukania pomocy w przypadku naruszenia praw człowieka, szukania pomocy w instytucjach międzynarodowych, zależności między prawem unijnym a krajowym.

– Nie dość, że podstawa programowa HiT zawiera sformułowania błędne pod względem rzeczowym, zupełnie niemające nic wspólnego z nauką, a bardziej z publicystyką, że jest przeładowana, zawiera 120 zagadnień na 90 godzin, których nie sposób omówić na jednej godzinie lekcyjnej, że jest niedostosowana do możliwości percepcyjnych ucznia, to 14-15-latkowie mają zrozumieć zawiłości dziejowe nie tylko PRL, ale też Chin, Kambodży i Wietnamu. To jest po prostu niemożliwe – tłumaczyła Edyta Książek.

W jej opinii, zmiany programowe tylko pogłębią kryzys przedmiotów humanistycznych widoczny choćby po wynikach matury. – Likwidacja WOS to koniec edukacji obywatelskiej opartej na pluralizmie i dialogu – podkreśliła. Szkoła jest od dawna na celowniku PiS. To już kolejna reforma programowa po reformie Zalewskiej. Kolejna zmian programowa wchodzi zanim zakończy się ta pierwsza – dodała.

Mirosław Kozik, przewodniczący Klubu Młodego Nauczyciela Okręgu Śląskiego ZNP, zwrócił uwagę na piętno, jakie odciśnie na polskiej szkole lex Czarnek. – Ta ustawa stanowi blokadę dla wolnego umysłu, krytycznego myślenia, stanowi barykadę dla tolerancji, szkoły patrzącej w gwiazdy, szkoły wolnej od indoktrynacji i zaściankowości. Lex Czarnek może cofnąć polską szkołę o dekady i na dekady, a urzędniczy podpis kuratora będący przedłużeniem twardej i homofobicznej ręki ministra będzie blokował każdą szkolną aktywność – mówił przedstawiciel ZNP. – Aktywność i kreatywność nauczyciela, ucznia, środowiska lokalnego, rodziców obwarowana zostanie urzędniczą sygnaturą, która pozwoli na coś lub nie, która wyda administracyjną zgodę lub nie, która w większości przypadków jeszcze bardziej pozbawi szkołę kolorytu, atrakcyjności i chęci przebywania w niej – dodał.

W jego opinii, lex Czarnek zablokuje wszelką aktywności. – Ja, jako nauczyciel, nie będą już mógł sobie pozwolić np. na wykonanie telefonu do prof. Turskiego, by za dwa dni przyjechał na lekcje, bo zablokuje to kurator. Choćby poprzez trzymiesięczny tryb procedowania nad zgodą na takie spotkanie – wyjaśnił Mirosław Kozik. Zaapelował o to, by każdy „w trybie atomowym” próbował blokować lex Czarnek.

ZNP zaapelował do Senatu o odrzucenie lex Czarnek. Zwrócił się też do prezydenta z prośbą o spotkanie w sprawie tej ustawy

– Procedowane zmiany w Prawie oświatowym są powrotem do przeszłości, do czasów PRL. W miejsce szkoły, która przez dziesięciolecia była skutecznie zarządzana przez samorządy, dyrektora, nauczycieli, rodziców, uczniów, będziemy mieli szkołę, w której decydujący głos zyska urzędnik, kurator. Osoba, na którą decydujący wpływ, będzie wywierał minister. Zmiany idą w bardzo złym kierunku – ocenił Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku.

Monika Chabior, wiceprezydent Gdańska, zwróciła uwagę senatorów na trudności jakie już dziś mają samorządy z rozpisywaniem konkursów na dyrektorów szkół. – W tej chwili polska szkoła jest w sytuacji, gdy nie ma osób, które chcą być dyrektorami. Gdy na konkurs przychodzi jedna osoba na jedno stanowisko, to jesteśmy szczęśliwi – zapewniła.

Senat ma czas do 13 lutego na zajęcie stanowiska w sprawie lex Czarnek. Senat może ustawę odrzucić, wprowadzić do niej poprawki lub przyjąć bez poprawek. Potem ustawa wróci do Sejmu i to posłowie ostatecznie zdecydują o kształcie tego dokumentu.

(PS, GN)