Zwiększenie nakładów na oświatę, 20-procentowe podwyżki dla nauczycieli od 1 stycznia 2022 r., powiązanie nauczycielskich wynagrodzeń ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce oraz wzrost wynagrodzeń pracowników niepedagogicznych szkół – to postulaty, z jakimi ZNP i FZZ udały się na dzisiejsze posiedzenie Rady Dialogu Społecznego.
Na środowym posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego głównym tematem dyskusji ma być edukacja. RDS z udziałem m.in. ministra edukacji zajmie się aktualnymi problemami w oświacie. W lutym br. dwa związki – Związek Nauczycielstwa Polskiego i WZZ „Forum – Oświata” – poinformowały, że aktualne są wspólne ustalenia zawarte w porozumieniu związków zawodowych z 13 października 2021 r., zgodnie z którymi domagają się one wzrostu wynagrodzeń oraz:
* powiązania wysokości minimalnych stawek wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej,
* przywrócenia nauczycielom uprawnień do emerytur na zasadach określonych w art. 88 Karty Nauczyciela.
ZNP i FZZ chcą wspólnie działać na rzecz wzrostu wynagrodzeń w oświacie.
– Chciałbym zacząć od wyrazów podziękowania dla wszystkich nauczycieli i pracowników oświaty, tych wszystkich, którzy w sposób niezwykle gościnny i z ogromnym zaangażowaniem odnoszą się do uchodźców z Ukrainy. Zarówno w przedszkolach, w szkołach podstawowych, średnich, na uczelniach wyższych – podkreślił prezes ZNP Sławomir Broniarz, który ma nadzieje, że „nie zostaną tu pozostawione sami sobie i otrzymają wsparcie ze strony ministerstwa edukacji oraz samorządów lokalnych”.
ZNP oczekuje od rządzących „szybkiego podjęcia prac nad obywatelskim projektem ustawy, którego pierwsze czytanie w Sejmie odbyło się w lutym br.”. Projekt zakłada uzależnienie wynagrodzenia nauczycieli od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. – Chodzi nam o średnie wynagrodzenie w gospodarce osób o podobnych kwalifikacjach, jakie maja nauczyciele. A 99,9 proc. nauczycieli to osoby z wyższym wykształceniem nauczycielskim – zastrzegł Sławomir Broniarz.
Związek oczekuje jednocześnie zwiększenia nakładów na oświatę, ponieważ bez tego „nie jesteśmy w stanie zrealizować żadnego z postulatów”. – Oczekujemy 20-procentowego wzrostu wynagrodzenia nauczycieli oraz podjęcia rozmów w sprawie wzrostu wynagrodzeń nauczycieli, którzy nie są nauczycielami, a którzy także wzięli na siebie ogromny ciężar wsparcia nie tylko dla dzieci z Ukrainy, ale generalnie ciężar funkcjonowania oświaty w pogarszających się warunkach – stwierdził prezes ZNP. Pracownicy niepedagogiczni szkół zarabiają często poniżej płacy minimalnej, a ogromna większość z nich musi otrzymywać dodatki wyrównawcze.
RPO alarmuje, że z powodu braku nauczycieli prawo do nauki może być zagrożone
Prezes ZNP powołał się na najnowszą edycję raportu OECD – „Education at a Glance”, z którego wynika, że polscy nauczyciele należą do najgorzej wynagradzanych w Europie. – Tylko nauczyciele na Węgrzech, w Słowacji i Grecji mają niższe wynagrodzenia od nauczycieli polskich. Za miesiąc w Walencji odbędzie się szczyt krajów o największym poziomie w edukacji, w którym ma wziąć udział minister Przemysław Czarnek. Fakt, że jesteśmy w grupie krajów o najwyższym poziomie edukacji jest zasługą przede wszystkim nauczycieli, a pan minister jedynie „konsumuję” pracę setek tysięcy nauczycieli i pracowników oświaty – przypomniał prezes ZNP.
Z raportu OECD wynika, że wynagrodzenie polskiego nauczyciela w szczytowym punkcie kariery stanowi zaledwie 55,2 proc. średnich zarobków nauczycielskich w OECD i 54,8 proc. średniej w UE. – Od stycznia 2022 r. duża część nauczycieli w Polsce otrzymuje dodatek wyrównawczy, bo ich pensja jest niższa od wynagrodzenia minimalnego! Wynagrodzenie nauczyciela stażysty znajduje się zdecydowanie poniżej płacy minimalnej, a magister bez przygotowania pedagogicznego zarabia 2818 zł brutto. Z takim wynagrodzeniem absolwent wyższej uczelni wkracza do zawodu – zauważył Sławomir Broniarz.
ZNP zwrócił też uwagę na opublikowany w listopadzie ub.r. raport Głównego Urzędu Statystycznego na temat zarobków w gospodarce.
GUS podał, ile naprawdę zarabiają Polacy. Nauczyciele pod kreską
– Wynika z niego, że dla tzw. prac prostych wynagrodzenie wynosi ok. 3500 zł. Gdy przeglądamy tabelę wynagrodzeń stanowisk nauczycielskich, to z 12 takich stanowisk aż 11 ma wynagrodzenie mniejsze niż wynagrodzenie osób wykonujących prace proste. W ten sposób odbiera się osobom młodym ochotę do wykonywania pracy w tym zawodzie, pogarszamy warunki pracy i płacy tych, którzy chcieliby do tego zawodu wejść i związać swoją przyszłość ze szkołą – ocenił Sławomir Broniarz. Trzysta tysięcy polskich nauczycieli otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze mniejsze niż osoby, którym pracodawcy zlecają wykonywanie „prac prostych”.
– Nie może być tak, że w kraju, gdzie edukacja zajmuje ważne miejsce i gdzie możemy się pochwalić tak dużymi osiągnięciami, nauczyciele należą do najgorzej wynagradzanych w krajach europejskich. Z tym ZNP nie może się pogodzić. Stąd postulat 20-procentowych podwyżek i rozpoczęcia prac nad zmianami systemu wynagradzania pracowników, którzy nie są nauczycielami – podsumował prezes ZNP.
ZNP i FZZ wspólnie walczą o wyższe wynagrodzenia w oświacie. – Bariera niskich płac jest barierą rozwoju polskiej edukacji. Do tego doszły kolejne problemy, jak fala uchodźcza w Polsce, czyli ponad 100 tys. dzieci, które weszły do polskiego systemu edukacji. Dziwimy się, że ministerstwo w taki właśnie sposób próbuje rozwiązać problem. My stoimy na stanowisku, że najbliższe miesiące powinny być poświęcone na pomoc psychologiczno-pedagogiczną dla dzieci zmagających się z traumą wojenną i uciekły przed bombami, a nie wprowadzanie ich do systemu polskiego, dla nich kompletnie nieznanego, włącznie z systemem oceniania i egzaminowania. To kompletne nieporozumienie – ocenił Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum – Oświata”.
Rekordowa inflacja. Za wynagrodzenie w oświacie kupisz coraz mniej
Oba związki domagają się ponadto zmian w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. – Chcemy skończyć z wieloletnią fikcją w sektorze finansów publicznych, że partnerem dla związków zawodowych w walce o lepsze warunki pracy i wyższe wynagrodzenia jest dyrektor placówki, który nie ma nic do powiedzenia zarówno w sprawie swojego budżetu jak i podniesienia wynagrodzeń – tłumaczył Sławomir Wittkowicz. – Stronami sporu powinny być tak jak przy ponadzakładowych układach zbiorowych pracy wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta, marszałek województwa, a w sferze związanej z administracją rządową – odpowiedni minister lub Rada Ministrów – dodał.
Jakie podwyżki dla nauczycieli w 2022 r.? Dziś rozstrzygnięcie w Sejmie
Zarobki pracowników są dramatycznie niskie nie tylko w oświacie, ale także w szkolnictwie wyższym i nauce. – Od grudnia ub.r. pracownicy polskich uczelni protestują żądając zwiększenia wynagrodzeń. Podtrzymujemy postulat 17-procentowego wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników, nie tylko dla pracowników akademickich. Żądamy też dotrzymania umowy zawartej w 2018 r. przy wprowadzaniu w życie tzw. ustawy 2.0. Ówczesny minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin powiedział, że bez znaczącego wzrostu nakładów na szkolnictwo wyższe żadna ustawa się nie powiedzie. Umowa była taka, że wynagrodzenie zasadnicze profesora, które jest wskaźnikiem wysokości wynagrodzeń na uczelniach, ma co roku wzrastać. Tymczasem od 2018 r. nie wzrosło i wynosi ok. 6,4 tys. zł – przypomniał Janusz Szczerba, prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP.
RSzWiN ZNP podjęła decyzję o kontynuowaniu działań protestacyjnych (komunikat)
– Co oznacza, że asystent na uczelni, osoba z wyższym wykształceniem, ze znajomością języków obcych, zarabia tylko 105 zł więcej niż wynosi minimalne wynagrodzenie za pracę – dodał. Pracownicy niepedagogiczni wyższych uczelni zatrudnieni są zaś na płacy minimalnej.
Efektem jest zapaść na uczelniach. – Za chwilę nie będzie komu pracować na uczelniach – podkreślił Janusz Szczerba.
Przeciętny dodatek stażowy profesora wynosi prawie 20 proc., co oznacza, że pracuje on na uczelni już ok. 20 lat. W przypadku doktora habilitowanego jest to 18,6 proc. Wśród adiunktów jest to 16 proc. Kariera tych ostatnich praktycznie zatrzymała się w miejscu, choć miała się rozwijać, a adiunkci powinni zdobywać kolejne tytuły naukowe.
– Nie mamy adiunktów, doktorów. Studenci po studiach doktoranckich nie będą przychodzić do uczelni pracować za ok. 4,5 tys. zł. To poniżej średniej krajowej. Sytuacja jest tragiczna. Priorytety rządu są jednak całkiem inne. Za kilka lat nasz kraj przestanie się rozwijać, nie dogonimy krajów wysoko rozwiniętych. Świat się zmienia, a my nadal nie chcemy inwestować w edukację, szkolnictwo wyższe i naukę – podsumował Janusz Szczerba.
(PS, GN)