Felieton. Hiszpańska bieda


Szkoła nie wie, co o tym myśleć. Nauczyciele w szoku. Grupka uczniów wystąpiła bowiem z nietypowym żądaniem, aby pani od hiszpańskiego albo dyrektorka opłaciły im dodatkowe godziny tego języka. Policzyli, że z powodu nieobecności iberystki wiele lekcji się nie odbyło. Ktoś powinien im te godziny oddać.

Pani od hiszpańskiego opiekowała się chorym dzieckiem, sama chorowała – widocznie Opatrzność tak chciała. Ponieważ tylko jedna osoba uczy tego przedmiotu, lekcje przepadały. Uczniowie czasem byli zwalniani, czasem mieli zastępstwa z innym specjalistą. Chodzili na matematykę, chemię, polski, angielski, czasu więc nie marnowali. Niestety, nie uczyli się tego przedmiotu, który wybrali. Czy to zgodne z prawem?
Nie tylko nauczycielka hiszpańskiego jest w szkole rodzynkiem. W podobnej sytuacji znalazło się znacznie więcej osób. Geografii też uczy jeden człowiek. Także informatyk jest jeden oraz fizyk, romanistka również sama. Etyki też nikt więcej nie uczy, tylko jeden osobnik. Germanistów na razie mamy dwoje, ale chodzą słuchy, że ostanie się tylko jeden. W ogóle przybywa przedmiotów, które obsadzone są przez jednego człowieka. Reforma zrobiła to dzieciom.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – tylko w Głosie! (nr 14, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 14/ 2019: