Felieton: Ile kosztuje studniówka?


Didżej puszczał taką muzykę, że postanowiłem nie tańczyć. Przy łomocie się nie da. Gdy siedziałem przy stole, zagadał mnie nauczyciel, mówiąc, że dzisiaj bawi się z nami, a jutro z drugą szkołą. Dwie noce powinien wytrzymać. Przyszedłby jeszcze raz, ale nie dostał zaproszenia. Nic dziwnego, w trzeciej szkole ma tylko cztery godziny, dlatego o nim nie pomyśleli. Może za rok zaproszą. Nauczyciele pracujący w kilku liceach mają fajnie.

Grono osób nietańczących robiło się coraz większe. Muzyka nie dla nas. Dobrze, że chociaż można rozmawiać. Tydzień temu było tu tak głośno – zapewniała koleżanka, która u nas uzupełnia godziny – że nawet przy stolikach ludzie się nie słyszeli. Teraz trochę ściszyli. Mogłoby być jeszcze ciszej, ale raczej nie ma co na to liczyć. Młodzież lubi głośno. Można by tylko zmniejszyć basy, bo strasznie dudnią. Dzisiaj nie będziemy interweniować, ale jutro – okazało się, że niektórzy przyjdą tu bawić się ponownie jeszcze w ten weekend – muszą być ustawione łagodniej. Inaczej ogłuchniemy. No i na serce to bardzo źle działa. Takie dudnienie.

(…)



Dariusz Chętkowski

Więcej – tylko w GN nr 4 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 4/2020: