Klasy mundurowe będą świętować lada moment 20 lat. Czy przetrwają?


Z Grażyną Widerą, dyrektorem II Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Ligonia w Chorzowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

MON proponuje szkołom utworzenie oddziałów przygotowania wojskowego (OPW). To na razie tylko projekt rozporządzenia. Koncepcja wygląda bardzo poważnie: szkolenie bojowe, logistyczne, prawne. Jak Pani ocenia projekt programu, który miałby wejść do szkół/klas mundurowych od września tego roku?

– Rzeczywiście to, co przeczytałam w projekcie rozporządzenia MON, brzmi bardzo poważnie. Mam sporo wątpliwości. Jeszcze nie wiem, czy zdecydujemy się na wejście w ten program.

Po 20 latach prowadzenia klasy mundurowej?

– To jest nie tylko klasa wojskowa. My skupiamy się na wszystkich służbach – wojsku, policji, straży pożarnej, straży miejskiej. Dlatego mocno się w tej chwili zastanawiam, czy chcemy ograniczyć się wyłącznie do kształcenia wojskowego. Chcę w tym miejscu zwrócić uwagę, że uczniowie wybierają klasy mundurowe z różnych pobudek, najczęściej na zasadzie: „Włożę mundur, będzie fajnie, spróbuję czegoś ciekawego, a potem się zobaczy”. Rzadko który z nich od razu wie, czego chce.

Kiedy ostatecznie zdecydujecie, co dalej?

– Przed rozpoczęciem rekrutacji na nowy rok szkolny. Będziemy się zastanawiać, czy pozostajemy przy naszym wieloletnim programie, czy wybieramy nowość nastawioną wyłącznie na szkolenie wojskowe. To będzie trudna decyzja, bo program zamieszczony w tym projekcie rozporządzenia jest bardzo rozbudowany, i co najważniejsze, miałby szansę, aby ujednolicić kształcenie mundurowe w Polsce – zobowiązać jednostki wojskowe, by umożliwiały uczniom korzystanie ze sprzętu wojskowego, usprawnić oddelegowanie kadry wojskowej. Ale… pojawia się sprawa kosztów.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 8 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 8/2020: