Zastrajkować nie możemy, ewentualnie można byłoby rozpocząć protest głodowy


Z Mariuszem Banachem, wiceprezydentem Lublina, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Nie będzie większych pieniędzy ani na podwyżki dla nauczycieli od września, ani na zwiększenie subwencji w celu zrekompensowania strat poniesionych przez samorządy w latach 2018/2019. Sejm nie poparł poprawek klubów opozycyjnych do ustawy budżetowej na 2020 r.

– Spodziewaliśmy się tego. Teraz pozostaje nam czekać do jesieni, bo wtedy, jak wynika z prognoz, zaczną się poważne problemy finansowe. Będzie nam brakować pieniędzy nawet na obiecane przez rząd 6 proc. podwyżki dla nauczycieli. To jest naprawdę poważny problem dla dużych miast. Bez zwiększenia subwencji będziemy musieli podwyższyć m.in. rachunki za wodę, opłaty za wywóz śmieci, ceny biletów komunikacyjnych itp. Ale będziemy walczyć dalej.

Jak chcecie walczyć?

– Będziemy zabiegać o kolejne zmiany w budżecie. Ale arytmetyka sejmowa… jest bezlitosna. Zastrajkować nie możemy, ewentualnie można byłoby rozpocząć protest głodowy. Musimy coś zrobić, inaczej zapłacą za to mieszkańcy.

To jak zmienić finansowanie oświaty? Może na przykład budżet państwa powinien pokrywać koszty funkcjonowania oświaty w 100 proc.

– My tego nie chcemy. Chcemy na miarę swoich możliwości być odpowiedzialni za oświatę, a mam tu na myśli również odpowiedzialność finansową. Nie chcemy np., by rząd wchodził w nasze inwestycje i zaczął budować szkoły. Jest też propozycja, żeby rząd nie przekazywał nam subwencji, ale wziął na siebie wypłatę pensji nauczycielskich.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 8 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 8/2020: