Samorząd: Chcemy uniknąć cięć


Z Bożeną Wieloch, wójtem gminy Lipie w woj. śląskim, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

W miejscowości Rębielice Szlacheckie zamknięto szkołę podstawową. Kto jest winny?

– Trudno tu mówić o winnych. Powodem był stan techniczny budynku i obawa o bezpieczeństwo dzieci. Uczniowie szybko jednak wrócili do budynku po przeprowadzonych przez nadzór budowlany oględzinach.

Jak długo szkoła była zamknięta?

– Była wyłączona z użytkowania przez pięć dni. Dzieci były w tym czasie w domach mimo że zapewniliśmy im zastępcze miejsce nauki w szkole oddalonej o kilka kilometrów. Uczniowie mogli dojeżdżać na koszt gminy i uczyć się w tych samych klasach z tymi samymi nauczycielami.

Kto powiadomił nadzór budowlany?

– Najpierw zwróciłam się m.in. do elektryka o przeprowadzenie kontroli w związku z brakiem aktualnego protokołu rocznego z okresowej kontroli stanu technicznego obiektu. Okazało się, że instalacja elektryczna nie spełnia norm ochrony przeciwporażeniowej i w możliwie najkrótszym terminie konieczna jest jej wymiana w całym niemal budynku szkolnym. Następnie poprosiłam nadzór budowlany o pilne sprawdzenie stanu technicznego i wydanie opinii. Nadzór szkołę wyłączył z użytkowania w trybie natychmiastowym a po kilku dniach włączył ją z powrotem.

Trochę to niezrozumiałe. Zgodzi się Pani ze mną?

– Zgodzę się, ale wokół szkoły sporo się działo. Rodzice uczniów uznali, że wyłączenie szkoły z użytkowania jest próbą jej zamknięcia. Z kolei politycy, którzy zdecydowali się włączyć w sprawę, obiecali rodzicom, że zrobią wszystko, aby placówka funkcjonowała.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 50 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 50/2019: