Wywiad: Nauczyciel nie może być pariasem


Z prof. dr. hab. Tadeuszem Pilchem, prezesem Stowarzyszenia Ruch Pedagogów Społecznie Zaangażowanych oraz członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, rozmawia Katarzyna Piotrowiak.

Coraz więcej grup społecznych i stowarzyszeń wspiera działania środowiska oświatowego zmierzające do poprawy ich sytuacji finansowej. Jednocześnie prezentowane są sondaże, z których ma wynikać, że duża część rodziców jest przeciwna strajkowi w kwietniu, a niektórzy oponenci wręcz odmawiają nauczycielom prawa do strajku w tym terminie. Tymczasem czy można w ogóle mówić o złym lub dobrym terminie?

– Z moich obserwacji nie wynika, aby opinia publiczna była źle nastawiona do strajku nauczycieli. Kiedy są tak istotne racje materialne po stronie nauczycieli, a okoliczności podnoszą temperaturę i rangę sprawy, to trzeba się zorganizować w taki sposób, by skłonić władze do poważnego potraktowania postulatów nauczycieli. Inaczej można się spodziewać, że nie będzie żadnej reakcji z ich strony. Nie dziwi mnie determinacja środowiska oświatowego. Nasze władze już pokazały, że są bardzo biegłe w okazywaniu obojętności wobec niektórych kwestii i grup zawodowych. Popatrzmy na ubiegłoroczny strajk osób niepełnosprawnych oraz ich rodziców w Sejmie, wicepremier do spraw społecznych w ogóle tam nie zajrzała. Chcę przez to powiedzieć, że obecnie nie ma dobrego sposobu, by prowadzić konstruktywny dialog społeczny.

 

Z czego wynika brak możliwości porozumienia?

– Brak dialogu wynika ze swoistego rodzaju bariery komunikacyjnej między rządem a środowiskami, które domagają się poprawy swojego bytu poprzez podwyżkę swoich wynagrodzeń. Na przykład kilka dni temu premier Morawiecki podczas wywiadu emitowanego na całą Polskę opowiadał, że rząd daje samorządom dotacje na dodatki dla nauczycieli, ale zdarza się, że samorządy je wstrzymują i nie przekazują ich nauczycielom. Trudno to nawet skomentować. Nie od dziś wiadomo, że niemal każdy samorząd dokłada do dotacji rządowych, wiele dopłaca 50 proc. lub więcej. Sugerowanie, że gminy nie wypłacają tych pieniędzy jest rodzajem takiego ostentacyjnego przekręcania faktów i rzeczywistości oraz w gruncie rzeczy przecinania kanałów komunikacyjnych czy uzgodnień, które mogłyby być jakąś płaszczyzną porozumienia. Podobnie jest z głoszoną od kilku tygodni wyliczanką, że suma podwyżek w okresie sprawowania władzy przez rząd PiS jest wyższa od sumy podwyżek za czasów poprzedniego rządu.

(…)





Pozostałe artykuły w numerze 11/2019: