„MEN nie zakazuje prac domowych”. Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer poinformowała w Sejmie, że rozporządzenie zostanie doprecyzowane

– Nie jest prawdą, że prace domowe na każdym etapie będą zakazane. Będą ograniczone jeżeli chodzi o ich obowiązek lub ocenianie w klasach IV-VIII. W przypadku klas I-III ograniczenie sprowadza się do prac pisemnych i praktyczno-technicznych. W przypadku szkół ponadpodstawowych nie ma żadnych ograniczeń – tłumaczyła Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji, podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Zapowiedziała, że w rozporządzeniu dot. ograniczenia prac domowych pojawi się definicja „prac pisemnych ” i „prac praktyczno-technicznych”.

Wiceminister edukacji przypomniała, że projekt rozporządzenia do 26 lutego znajduje się na etapie konsultacji i „resort czeka na uwagi by móc wypracować jak najlepsze rozwiązania”. Według niej czymś normalnym jest, że polskie społeczeństwo jest podzielone ws. zadawania prac domowych, bo to pokazuje jak ważna jest edukacja.

Posiedzenie komisji zaczęło się jednak od wystąpienia Dariusza Piontkowskiego, który uzasadnił wniosek PiS dotyczący przedstawienia informacji przez minister edukacji Barbarę Nowacką „w sprawie zapowiedzi likwidacji prac domowych dla uczniów”. Bo to właśnie na wniosek PiS komisja zajęła się tym tematem.

– Ta tematyka wywołuje bardzo duże poruszenie wśród nauczycieli, dyrektorów szkół, samych uczniów i wszystkich osób zainteresowanych polską edukacją – mówił Piontkowski.

Były minister i wiceminister edukacji powoływał się m.in. na badania IBE sprzed ponad 10 lat według których zdecydowana większość polskich nauczycieli – 97 proc. –  opowiada się za zadawaniem prac domowych „jako ważnym elementem pracy z uczniami, który powinien być stosowany”.

Wskazywał też na ostatnie wyniki sondaży i opinie RPO na temat projektu rozporządzenia MEN, a także na wyniku badań PISA, z których wynika, że słabsi uczniowie osiągają lepsze wyniki gdy są motywowani do nauki kierunkowo zadawanymi pracami domowymi. – Kierownictwo MEN nie odrobiło pracy domowej – zarzucił. – Zamiast hasła „róbta co chceta”, co może tylko doprowadzić do obniżenia poziomu polskiej szkoły, może lepiej  pamiętajmy o tym, że „ćwiczenie czyni mistrza” – pouczał.

MEN reprezentowała jego wiceszefowa, Katarzyna Lubnauer, która wyłuszczyła intencje jakie przyświecały resortowi ws. zmian w pracach domowych.  – Jak słyszę z ust posłów PiS o autonomii, o decydowaniu, o godności nauczyciela, to mam wrażenie, że diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni – kontrowała Lubnauer.

 – Problem polega na tym, że prace domowe odrabiane przez uczniów często stawały się pracami domowymi odrabianymi przez rodziców. W tym kontekście ich ocenianie jest niesprawiedliwe, bo wyniki zależą od zaplecza kulturowego danego ucznia – tłumaczyła Lubnauer i podkreśliła, że jeszcze nigdy taką plagą nie były też korepetycje.

– Polski uczeń w ostatnich latach miał zdecydowanie więcej zadawanych prac domowych niż wynosi średnia europejska – zaznaczyła. – I co więcej były one blokadą by rozwijał swoje pasje, żeby mógł ten czas poświęcić na zajęcia sportowe, muzyczne, na inne zajęcia które go rozwijają – przekonywała.

Nr 6-7/7-14 lutego 2024

Lubnauer zwróciła uwagę na postęp technologiczny. – My nie chcemy zachęcać młodzieży do oszukiwania. Nie chcemy by praca domowa była łatwym sposobem na zdobycie dobrej oceny dzięki rodzicom lub korepetytorom, czy sztucznej inteligencji. Chcemy uczyć młodych ludzi odpowiedzialności za swój rozwój – wyjaśniła.

– Zdajemy sobie sprawę, że rozporządzenie powinno być jak najbardziej precyzyjne dlatego pojawi się tam definicja prac pisemnych i praktyczno- technicznych – zapowiedziała. – Po konsultacjach ze środowiskiem pedagogów chcemy też dopisać do rozporządzenia możliwość ćwiczeń dotyczących tzw. małej motoryki w klasach I-III, czyli ćwiczeń dotyczących literek, szlaczków, tego co ma usprawnić rączkę dziecka, uważamy, że to jest ważne. Podobnie jak zajęcia logopedyczne – poinformowała.

Przypomniała, że w klasach IV-VIII nauczyciele będą mogli zadawać prace domowe, nie będą one mogły być tylko oceniane i obowiązkowe.

– Za to uczeń ma otrzymać informację zwrotną – wskazywała. – Zgodnie z projektem naszego rozporządzenia nauczyciel ma nadal możliwość zadawania wiersza na pamięć, nowych słówek, tekstu na sprawdzian, czyli tego wszystkiego co wiąże się z powtarzaniem, utrwalaniem, uczeniem się i przygotowywaniem na lekcje – mówiła. – W dalszym ciągu uczniowie mają też obowiązek czytania lektur w domu, bo czytanie, umiejętność czytania ze zrozumieniem jest dla nas bardzo ważne – tłumaczyła.

Zadawanie prac domowych – wiemy co MEN chce zmienić. Jest projekt rozporządzenia

Zwracała uwagę na badania, które mówią o przeładowaniu polskich uczniów pracami domowymi. – Ostatnie wyniki PISA pokazały, że mimo prac domowych, mimo 8 lat rządów PiS-u polscy uczniowie znacząco spadli w rankingach, a jeżeli chodzi o postępy w wiedzy matematycznej, jest to największy spadek w całej UE – przypomniała Lubnauer.

O badaniach naukowych, na których MEN oparło swoje propozycje dotyczące ograniczenia prac domowych opowiadał dr Maciej Jakubowski, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych (pełna informacja na temat badań naukowych jest dostępna w ocenie skutków regulacji –  przyp.red).

– Tych badań nam w ostatnich latach brakowało – zaczął swoje wystąpienie Jakubowski.

Tłumaczył, że niektórzy uczniowie deklarują w badaniach, że mają zadawane tyle prac domowych, „iż nie mają czasu nie tylko na realizowanie swoich pasji ale także na naukę”.

– Głównym problemem jaki pokazują wyniki tych badan jest jednak zróżnicowanie. Mamy szkoły gdzie tych prac domowych praktycznie nie ma i mamy szkoły gdzie obciążenie pracami domowymi jest bardzo wysokie – opowiadał Jakubowski.

Zwrócił uwagę, że badania pokazują też niskie poczucie przynależności do szkoły, uczniowie nie czują się częścią społeczności szkolnej. – To jest bardzo niepokojące. Autorytarne narzucanie im jak się uczyć dodatkowo psuje te relacje ze szkołą i nauczycielami – przekonywał.

Z badań międzynarodowych wynika – jak wskazywał Jakubowski – że „przeciętnie” zadawanie zadań domowych przynosi korzyści, aczkolwiek nie w szkole podstawowej. – Jeżeli już to w szkole średniej – mówił. – Myślę, że to jest zgodnie z duchem rozporządzenia -dodał.

– Z tego też względu wiele krajów w pierwszych latach nauki prace domowe ogranicza albo wręcz zakazuje ich zadawania. – Efekty prac domowych są bardzo niewielkie nawet w szkołach średnich. Jeśli spojrzymy na efekty edukacyjne i czas spędzany na wykonywaniu prac domowych, to prace domowe są jedną z gorszych inwestycji. Jeżeli pojawia się ocenianie, czyli przymus, to te efekty znacznie maleją – tłumaczył.

– Badania pokazują, że uczeń który jest oceniany za swoją pracę w domu koncentruje się tylko na tej ocenie. Nie interesuje go co zrobił, jak zrobił, czy dobrze zrobił, czy się czegoś nauczył – wyjaśniał szef IBE. – To prowadzi do tego, że uczniowie nie tyle ściągają, bo dzisiaj wystarczy mieć telefon, by szybko rozwiązać pracę domową. Za chwilę stanie się to jeszcze łatwiejsze – ocenił.

– To nie znaczy, że uczeń nie powinien pracować  w domu. Tylko on nie powinien pracować z obowiązku i z obawy przed tym, że dostanie złą ocenę – mówił dr Jakubowski.– Dawanie informacji zwrotnej, ale nie wystawianie oceny pracy ucznia, jest jedną z bardziej efektywnych metod nauczania – podkreślił.

Odnosząc się do „rodzinnej roli pracy domowej” poseł PO oraz nauczyciel i były dyrektor szkoły Marcin Józefaciuk powiedział, że „wolał z rodzicami wyjść i porozmawiać, a nie zrobić pracę domową szkolną”. Podkreślił, że „prace domowe mają być inteligentne, użyteczne”. – I takie nauczyciele zadają, więc proszę nie mówić, że ktoś mówi, że nauczyciele nie potrafią pracować i zadawać prac domowych, bo nie jest to prawda – dodał.

Na temat zadawania prac domowych, wyników badań naukowych oraz prac odbywających się w IBE nad wytycznymi ws. zmian w zsadach zadawania zadań domowych rozmawiamy w najnowszym Głosie Nauczycielskim z wicedyrektorem Instytutu dr. Tomaszem Gajderowiczem.

Nr 8-9/21-28 lutego 2024

Przypomnijmy, że projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczący niezadawania prac domowych uczniom klas I-III szkół podstawowych i braku obowiązku wykonywania prac domowych przez uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych trafił do konsultacji publicznych 26 stycznia br.

W uzasadnieniu można przeczytać m.in., że efektywność prac domowych zależy od ich jakości, a nie ilości.

– W Polsce mamy ponad 600 tys. nauczycieli. Są wśród nich zwolennicy zadawania prac domowych i tacy którzy już od lat nie zadają prac domowych, stosują ocenianie kształtujące. Ale mamy 4,5 mln uczniów, którzy mają swoich opiekunów i oni też mają swoje przemyślenia na temat prac domowych. I to oni muszą z tymi dziećmi albo prace odrabiać albo pilnować dzieci by je odrabiały. To oni również zgłaszają nam że w wielu wypadkach nie jest to motywacja dla dziecka, że w wielu wypadkach nadmiar prac domowych robi niestety krzywdę dzieciom. Każde stanowisko musi być wzięte przez ministerstwo pod uwagę. I nauczycieli i uczniów i rodziców. Ale rozwiązanie, ostateczny kształt rozporządzenia, które podpisze minister edukacji musi przede wszystkim sprzyjać dobru dziecka – podsumowała obrady komisji jej przewodnicząca Krystyna Szumilas (PO), była minister edukacji.

(GN)

Zapraszamy do udziału w naszej ankiecie!

Nauczycielu, jak oceniasz propozycje zmian w podstawie programowej Twojego przedmiotu, zaproponowane przez ekspertów MEN?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

RPO skierował do MEN uwagi ws. zmian w pracach domowych. Proponowane zmiany kłócą się z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia autonomii szkół?

Sondaż: Większość badanych ocenia, że likwidacja zadawania prac domowych to zły pomysł

Ankieta Głosu. Ważne wyniki głosowania. Prace domowe – zmiany, które trzeba konsultować