Felieton. Mężczyźni zostają w tyle


W liceach chłopcy stanowią mniejszość. Niejeden nauczyciel robi, co może, aby było ich więcej, najlepiej połowa, ale praw natury nie przeskoczy. Dziewczyny w wieku 15-16 lat są statystycznie lepsze. Mężczyzna musi mocno wyrastać ponad swoją płeć, aby w wyścigu o miejsce w prestiżowym liceum pokonać kobietę.

Rekrutacja odbywa się drogą elektroniczną. Dla bezdusznej maszyny liczą się tylko punkty, a tych płeć piękna zwykle ma więcej. Za oceny na koniec roku, za wyniki egzaminu, za udział w konkursach i olimpiadach, a wreszcie za wspieranie środowiska lokalnego i działalność na rzecz innych osób. Mężczyźni najczęściej zostają w tyle. Wychowawcy muszą stawać na głowie, aby mieć w zespole choćby minimalne grono chłopaków.

Nad prawidłowością obliczeń maszyn czuwa komisja rekrutacyjna, którą tworzą ludzie. I to właśnie z nimi należy rozmawiać, aby dali szansę płci upośledzonej przez naturę i w odpowiedniej chwili choćby kopnęli komputer. Drugie prawo sprawiedliwości Johna Rawlsa, amerykańskiego filozofa, głosi, że zasady społeczne muszą być ułożone z największą korzyścią dla osób najbardziej upośledzonych, szczególnie jeśli chodzi o dostępność do urzędów i stanowisk. Dlatego sprawiedliwe jest, gdy w walce o miejsca w najlepszych szkołach daje się fory słabszym z natury chłopcom, inaczej nie mieliby szans na dobrą naukę.
(…)



Dariusz Chętkowski



Pozostałe artykuły w numerze 10/2019: