Wynagrodzenia to podstawowy problem do rozwiązania, ważniejszy niż zmiany systemowe


Z Waldemarem Bojarunem, wiceprezydentem Katowic, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

„Nauczyciel to ma fajnie, kiedy jedzie z uczniami na wycieczkę” to jeden z często powtarzanych mitów na temat pracy nauczycieli. Jak Pan ocenia ten cytat?

– Mam pełną świadomość, jak wygląda praca nauczyciela, nie tylko z punktu widzenia samorządu, ale też nadzoru pedagogicznego, bo przed laty pracowałem w Kuratorium Oświaty w Katowicach. Wiem, że te 18 godzin pensum ma się nijak do rzeczywistych godzin przepracowanych przez nauczyciela. Źle się stało, że w świadomości społecznej utkwił  ten niesprawiedliwy obraz. To, że wynagrodzenia nauczycielskie nie są adekwatne do zaangażowania, też wiemy.

Nauczyciele walczą o podwyżki i o to, by ich praca była doceniana, ale czują się osamotnieni w tej walce.

– Nie są osamotnieni. Nikt nie odmawia ich postulatom zasadności. Jestem także zwolennikiem odbiurokratyzowania systemu oświatowego. I pewnego ustabilizowania go. System edukacji obserwuję od blisko ćwierć wieku. Wszystkie zmiany w oświacie są wprowadzane w sposób nieprzygotowany i na chybcika. Dzieje się tak bez względu na to, jaki akurat mamy rząd. Doskonale pamiętam reformę z 1998 r. Ani reforma ministra Handkego, ani reforma minister Zalewskiej nie były nowatorskie. Natomiast 20 lat temu chaos był mniejszy, choć protest społeczny był równie wielki, jak przy odwracaniu tamtej reformy przez byłą już minister Zalewską. Wtedy jednak mieliśmy więcej czasu na wdrożenie zmian. Gdybyśmy mieli przynajmniej rok na przygotowania, inaczej wyglądałaby kwestia podwójnego rocznika, nie zgubiono by części młodych ludzi.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 44 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 44/2019: