Posłowie dyskutowali o odwołaniu Przemysława Czarnka. Minister nie pofatygował się na posiedzenie sejmowej komisji

Opozycja próbowała trzykrotnie odroczyć w Sejmie dyskusję nad wnioskiem o odwołanie ministra edukacji Przemysława Czarnka do czasu aż szef MEiN weźmie w niej udział i pojawi się w parlamencie. Czarnek nie chciał skonfrontować się z wysuwanymi pod jego adresem zarzutami o m.in. niskie wynagrodzenia w oświacie. Ze strony posłów opozycji padły zarzuty o tchórzostwo oraz lekceważenie uczniów, rodziców i nauczycieli.

Zgłoszonym wspólnie przez demokratyczną opozycję (KO, Lewicę, Koalicję Polską i Polskę 2050) wnioskiem o wotum nieufności wobec Czarnka zajęła się dziś sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Szef MEiN niestety nie pojawił się na dyskusji dotyczącej jego pracy w resorcie edukacji. Generalnie, minister praktycznie nie pojawia się na posiedzeniach komisji wysyłając co najwyżej któregoś ze swoich zastępców. Dziś na debacie o odwołanie go z urzędu ministerstwo reprezentował Tomasz Rzymkowski, zastępca Czarnka i poseł PiS.

Posłowie opozycji trzykrotnie składali wniosek o odroczenie obrad komisji do momentu pojawienia się ministra Czarnka. Dwukrotnie wydawało się, że mają duże szanse na powodzenie, ponieważ część posłów PiS zasiadających w komisji była nieobecna na posiedzeniu. Wtedy jednak przewodnicząca komisji Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) ogłaszała przerwę, w trakcie której partia rządząca ściągała na salę brakujących posłów.

– Jego nieobecność jest obraźliwa wobec większości społeczeństwa, w imieniu której zgłaszamy wniosek o jego odwołania. 70 proc. ankietowanych domaga się odwołania Czarnka. Wobec tych ludzi minister Czarnek powinien mieć minimum odwagi i powiedzieć za ostatnie lata demolowania polskiego systemu edukacji i zawłaszczanie pieniędzy, które powinny służyć dzieciom, młodzieży i szkołom. Domagamy się informacji, gdzież to on się podział w czasie posiedzenia Sejmu i komisji edukacji – przekonywała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy.

– To tchórzostwo, uciekanie z pola dyskusji – podkreśliła Krystyna Szumilas, posłanka KO. – Czarnek jest ministrem edukacji i powinien bronić swojego stanowiska. Widocznie doszedł do wniosku, że nie ma nic do powiedzenia na swoją obronę – oceniła była szefowa MEN.

Wniosek o odwołanie Przemysława Czarnka z funkcji ministra edukacji i nauki jest pokłosiem publikacji portalu TVN24.pl, opisującego, jak pieniądze z konkursu MEiN trafiały do fundacji założonych i zarządzanych przez osoby związane z PiS. Jak wskazał portal, wielomilionowe dotacje przeznaczono na zakup luksusowych nieruchomości – willi, apartamentów, a nawet pałacyków. Jednocześnie wiele organizacji zajmujących się edukacją oraz placówek dydaktycznych nie otrzymało z budżetu resortu ani złotówki.

Miliony z MEiN dla fundacji powiązanych z politykami PiS. “Dlaczego minister nie zadbał o polskich nauczycieli i uczniów, a dba o fundacje?”

Wniosek dotyczy też innych aspektów działalności Czarnka. – We wniosku wskazaliśmy na wiele obszarów działania ministra edukacji. To dwukrotne zawetowanie przez prezydenta lex Czarnek, pieniądze na konkursy „dla swoich”, pieniądze na „willę plus”, to sprawy związane z wynagrodzeniami dla nauczycielami, marną płacą, jaką nauczyciele otrzymują – wymieniała Krystyna Szumilas. Jej zdaniem, w Czarnek nie chce, by polska szkoła „działała w sposób wolny, demokratyczny, żeby była przestrzenią do dyskusji, wymiany poglądów, gdzie młody człowiek czuje się dobrze”.

– Pan minister nie myśli o dobru młodego człowieka, o tym, żeby szkoła była miejscem rozwoju, gdzie poznaje on świat, w którym czuje się bezpiecznie. Tego wszystkiego pan minister Czarnek nie daje młodym ludziom dlatego, bo uważa, że skoro stanowisko ministra uzyskał z rąk Morawieckiego za zgodą Kaczyńskiego, to jego zadaniem nie jest działanie dla dobra młodego człowieka, ale dla partii – stwierdziła była minister edukacji.

Sejm zajmie się wnioskiem opozycji o odwołanie ministra edukacji Przemysława Czarnka

Za przykład upartyjnienia ministerstwa edukacji wskazała aferę „willa plus”, gdzie pieniądze przeznaczone na pomoc oświacie otrzymały organizacje, w których „są ludzie PiS”, a „wille będą służyły partii”. Resort Czarnka promował też podręcznik do nowego przedmiotu historia i teraźniejszość autora polityka PiS Wojciecha Roszkowskiego. – Czarnek walczył o to, żeby szkoły korzystały z podręcznika Roszkowskiego nie dlatego, że to dobry podręcznik, ale dlatego, że przedstawiał świat według pomysłu pana prezesa Kaczyńskiego – oceniła Szumilas.

Czarnek o seksie i usuwaniu fragmentów podręcznika Wojciecha Roszkowskiego

– Kiedy trzeba wybrać między dobrem ucznia a dobrem partii i kolegów, to minister wybiera się dobro partii i kolegów. Gdy wyszła sprawa ujawnienia przez Radio Szczecin danych małoletniego syna naszej koleżanki, ofiary pedofila, to pan minister nie stanął po stornie tego młodego człowieka, ale bronił przecieku do mediów. Nie usłyszałam ani słowa aktu potępienia przeciwko ujawnieniu danych dziecka. Dla pana ministra najważniejsze jest dobro partii. Dlatego minister powinien zostać odwołany – podsumowała.

RPO z urzędu podjął sprawę samobójstwa nastolatka ze Szczecina. Interweniuje w KRRiT oraz w prokuraturze

– Zadaniem ministra jest dbałość o codzienne sprawne funkcjonowanie systemu, rozwiązywanie problemów i dotykających system kryzysów. Czarnek na te kryzysy i problemy nie potrafi reagować – oceniła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. „Zalegalizowanym złodziejstwem” nazwała przeforsowaną przez Czarnka w Sejmie ustawę pozwalającą przeznaczać publiczne pieniądze na fundacje powiązane z politykami PiS.

– Czarnek do funkcji ministra edukacji po prostu się nie nadaje. Nie rozumie, czym jest system edukacji. Polska oświata i nauka zmierza ku katastrofie, za którą płacić będzie nie Czarnek i jego partia, ale dzieci, młodzież i nauczyciele – zauważyła posłanka Lewicy.

Symptomem zbliżającej się katastrofy jest brak nauczycieli w szkołach. Dziemianowicz-Bąk powołała tu się na dane ZNP, z których wynika, że w ten rok szkolny polska oświata weszła z brakiem nauczycieli w liczbie ok. 70 tys. Lukę tę udało się częściowo zasypać dzięki „heroicznym wysiłkom dyrektorów”, zatrudnieniu emerytów oraz przekonaniu nauczycieli do pracy w godzinach ponadwymiarowych. – Jednak według stanu na marzec 2023 r. wciąż jest nieobsadzonych ok. 100 tys. godzin tygodniowo. To oznacza, że 250 tys. dzieci nie otrzymuje pakietu edukacji gwarantowanej przez konstytucję – tłumaczyła Dziemianowicz-Bąk.

Jej zdaniem, Czarnek doskonale zdaje sobie sprawę z tego problemu, ale „po prostu go ignoruje”.

Czarnek popędza samorządy ws. wypłaty nauczycielskich wynagrodzeń. Tymczasem sam zwlekał z podpisaniem rozporządzenia płacowego 3 tygodnie

Podobnie rzecz się ma z problemem niskich wynagrodzeń w oświacie. Posłanka Lewicy przypomniała, że według ostatnich odczytów inflacja wynosi ok. 16 proc., tymczasem wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela początkującego to 3690 zł brutto, czyli zaledwie 2845 zł „na rękę”. Nauczyciel mianowany otrzymuje „na rękę” 2891 zł, a dyplomowany – 3431 zł. Jednocześnie pensja minimalna to 3490 zł brutto.

– Jeżeli pracę osób odpowiadających za wychowanie dzieci wycenia się na 106 proc. pensji minimalnej, to nie dziwmy się, że w szkołach nie ma nauczycieli. Nie wierzę, że tych liczb nie znacie. A mówicie o podnoszeniu prestiżu zawodu nauczyciela. To pierwszy przypadek podnoszenia prestiżu przez zubożanie tego zawodu – przekonywała Dziemianowicz-Bąk.

– Czarnek budzi emocje, dzieli ludzi, buduje napięcie. Wszystko po to, by na kanwie złych emocji budować swoją pozycję polityczną. Jako minister edukacji powinien zajmować się rozwojem szkoły, a zajmuje się próbami ich kontrolowania. Bulwersujące były jego ciągłe próby umacniania pozycji kuratora, a tym samym nadzoru politycznego nad szkołami – uzasadniał wniosek Dariusz Klimczak z Koalicji Polskiej.

Jego zdaniem, podstawa programowa „nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością” i nie odpowiada na problemy, z jakimi zmaga się młode pokolenie. – Rodzice posyłając swoje dziecko do szkoły publicznej chcieliby, żeby nauczyło się ono płynnie mówić w języku obcym. Co zrobiono tutaj? Nic. Rodzice za to muszą inwestować w korepetycje. Rodzic po godzinach zamienia się w taksówkarza i wozi dziecko od korepetycji do korepetycji. MEiN nic z tym nie zrobiło – ocenił Klimczak.

Katarzyna Lubnauer (KO) przypomniała, że wniosek o dymisję Czarnka pojawił się, gdy opinia publiczna dowiedziała się o aferze „willa plus”. – Największe dofinansowanie z MEiN, 5 mln zł, dostała fundacja, w której fundatorem jest europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. Pieniądze na docieplenie kościoła otrzymała fundacja, która powstała 3 dni przed złożeniem dokumentów.

NIK podjęła kontrolę w resorcie ministra Czarnka ws. “Willi Plus”. Jest też kolejny sondaż. Co o tej sprawie sądzą Polacy?

– 14 z 45 projektów trafiła do województwa lubelskiego, z którego pochodzi minister – relacjonowała efekty swojego śledztwa Lubnauer.

Kolejne miliony ministerstwo edukacji miało wydać m.in. na wątpliwej jakości projekty badawcze realizowane przez polityków PiS (w tym na badanie poziomu „chrystianofobii” w Polsce).

– Szkoła szwagra ministra dostała duże pieniądze na remont – przypomniała Lubnauer. W kolejnym konkursie, tym razem dla szkół niepublicznych, pieniądze w 95 proc. trafiły do placówek katolickich, diecezji i parafii.

Czarnek: Trzeba walczyć z chrystianofobią we Francji i w Polsce

– Warto przypomnieć też o słynnej balandze współpracownika ministra w operze wrocławskiej. Dziwnym trafem było to finansowane przez fundację. Prezes fundacji pracuje w innej fundacji, która dostaje pieniądze od Czrnka. Przypadek? Nie sądzę – podkreśliła posłanka KO.

Zorganizował urodziny w operze, na których miał bawić się Czarnek. Już nie pracuje w MEiN

Jej zdaniem, Czarnek próbował „zamurować szkoły” dla organizacji pozarządowych, ale powstrzymało go przed tym jedynie weto prezydenta Andrzeja Dudy. Minister wywołał też skandal, gdy jego resort promował podręcznik do HiT autorstwa Wojciecha Roszkowskiego, który uderzał w dzieci urodzone z in vitro.

– Minister obraża też społeczność LGBT w sytuacji, gdy w szkołach jest duża społeczność takich osób. Wiemy ponadto, jakie wyobrażenie o kobietach ma minister Czarnek – uzasadniała Lubnauer. – Na każdym ze spotkań, jakie organizuję, przychodzą nauczyciele i mówią o upodleniu ich jako grupy zawodowej. Od 1 września nauczyciel będzie zarabiał tylko 90 zł więcej niż wynosi pensja minimalna. Jak w ten sposób najlepsi mają przyjść do pracy w szkole? – dodała.

Rodzinna wieś Czarnka w programie MEiN “Poznaj Polskę”

W jej opinii, „nie ma obszaru, gdzie byśmy mogli powiedzieć, że Czarnek zrobił coś dobrego”. – Dla niego uczniowie to stopień, po którym może wspiąć się wyżej w swojej karierze. Na wojnie ideologicznej w szkołach chce zrobić karierę. W ten sposób zapewnia sobie miłość PiS, bo formatuje uczniów na wyborców PiS – podsumowała posłanka KO.

Poparcie dla wniosku o odwołanie Czarnka zadeklarowały też inne ugrupowania sejmowe. – Czarnek dostał ministerstwo edukacji jako nagrodę pocieszenia, ponieważ pierwotnie miał zostać ministrem sprawiedliwości. Nie dziwię się, że nie przychodzi przez lata na komisję, tylko wysyła swoje awatary. To go nie interesuje, ma to stanowisko, bo ma. Będziemy głosowali za jego odwołaniem – zapewnił Artur Dziambor (KP Wolnościowcy).

Posłowie PiS bronili szefa MEiN wytykając autorom wniosku m.in. literówki i błędy ortograficzne. – Wniosek o wotum nieufności podpisało 122 posłów. Pytanie, ilu tak naprawdę podpisało. Mam wątpliwości, bo jest tyle błędów merytorycznych, że ja nie wierzę, że tylu go podpisało. Pomyliliście rok szkolny. Nie wspomnę o literówkach – przekonywał Tomasz Zieliński (PiS).

– W życiu nie widziałem tak źle napisanego wniosku. 38 błędów merytorycznych, interpunkcyjnych, ortograficznych. Lata wam się pomyliły. Przecinki, kropki, źle odmieniane czasowniki – wymieniał Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji.

Ich zdaniem, zarzuty stawiane we wniosku są nieprawdziwe, a ministerstwo edukacji pod wodzą Przemysława Czarnka ma na koncie liczne sukcesy, w tym m.in. zwiększenie nakładów na edukację i zwiększenie liczby godzin z pomocy psychologiczno-pedagogicznej.

W głosowaniu wniosek o wotum nieufności zyskał poparcie 19 posłów, 19 było mu przeciwnych, nikt nie był przeciw. To oznacza, że komisja zaopiniowała go negatywnie (bo wniosek nie zyskał większości).

To jednak tylko rekomendacja dla Sejmu, który zdecyduje o losach Przemysława Czarnka jutro wieczorem, podczas głosowaniu na posiedzeniu plenarnym.

(PS, GN)