Miarą instytucji jest to, jakie jest ich podejście do grup najbardziej bezbronnych. Taką grupą, choć nie jedyną, z definicji są dzieci i młodzież. Uwzględnianie ich potrzeb i tworzenie bardziej przyjaznych warunków dla ich życia jest wspólnym dobrem i leży w najlepiej pojętym interesie nas wszystkich.
Z dr. Konradem Ciesiołkiewiczem*, ekspertem w zakresie dialogu społecznego, twórcą inicjatyw społecznych na rzecz dzieci i młodzieży, jednym z tegorocznych laureatów Nagrody im. Janusza Korczaka, rozmawia Jakub Rzekanowski
Mija pół roku od ogłoszenia – w maju br. – I edycji raportu „Dojrzeć do praw”** czyli raportu z monitoringu praw i podmiotowości dziecka w Polsce w dobie społeczeństwa informacyjnego. Wkrótce, już 20 listopada, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Praw Dziecka, w tym dniu wszyscy, także w szkołach, mówimy o respektowaniu właśnie praw dziecka. To dobry moment, by podsumować dotychczasowe działania i inicjatywy zwracające m.in. uwagę na poszanowanie praw dziecka także w świecie cyfrowym. Jest to obszar szczególnie zaniedbany. Czy można powiedzieć, że my, dorośli zaczęliśmy „dojrzewać do praw”, czyli do respektowania praw, które dzieciom przysługują także w świecie cyfrowym? Czy ten proces zaczął się?
– Coraz silniej zauważamy, jak bardzo wyzwania, do których podchodziliśmy wcześniej czysto technokratycznie, są tak naprawdę wybitnie społeczne, a zaniedbania na tym polu wiążą się z kosztami psychicznymi, kryzysem zaufania, wszechobecną kulturą przemocy, dezinformacją i wieloma innymi. Do dojrzałości jest nam jeszcze daleko. Tak też oceniła grupa ekspertek i ekspertów. Stworzony przez Jana Herbsta z Fundacji Stocznia Indeks Podmiotowości i Praw Dziecka w skali 0-10 punktów, wyszedł całościowo na poziomie 2,6. Najgorzej wypadła w nich ochrona przed mową nienawiści (0,6 pkt), udział młodych ludzi w procesach decyzyjnych (1 pkt), nauka krytycznego podejścia do mediów cyfrowych (1 pkt), a także edukacji obywatelskiej (1,2 pkt). Zapożyczając tytuł książki Prof. Mirosławy Nowak-Dziemianowicz („Szkoła jako przestrzeń uznania”) świat mediów cyfrowych z pewnością nie jest przestrzenią uznania dla młodych ludzi. Nie tylko młodych zresztą. Nie podchodzimy do niego jako do sprawy wspólnej, wspólnego dobra. Wciąż więcej w niej strategii darwinistycznych.
Mówiąc obrazowo, długo mówiliśmy o cyfryzacji społeczeństwa, teraz czas na humanizację sfery informacji i mediów cyfrowych tak, by zwiększyć jej potencjał rozwojowy oraz ograniczyć koszty związane z brakiem właściwego przygotowania do życia w świecie nimi przepojonym.
Zapewnienie warunków do zdobycia kompetencji krytycznego i refleksyjnego podejścia do zjawisk cyfrowych i świata informacji powinno być odczytywane jako prawo człowieka i prawo dziecka. To wyzwanie alfabetyzacji w XX wieku.
Warto przypomnieć niektóre inicjatywy poświęcone prawom dziecka w kontekście obecności dzieci w świecie cyfrowym. Oprócz raportu „Dojrzeć do praw” były jeszcze debaty i konferencje, m.in. „Dziecko. Prawa. Podmiotowość” (luty 2023) czy Wysłuchanie w ramach Inicjatywy na rzecz Ochrony Dzieci przed Destrukcyjnymi Treściami (sierpień 2023). W Głosie Nauczycielskim publikowaliśmy Pana artykuły m.in. o ostatnich zalecaniach Komitetu Praw Dziecka ONZ (grudzień 2022), o tym jak wspierać podmiotowość i prawa dziecka w środowisku społeczno-cyfrowym (luty 2023). W innym artykule w Głosie proponował Pan nowe odczytanie dorobku Korczaka jako pedagoga społeczeństwa informacyjnego (luty 2023). Mam wrażenie, że te publikacje także rezonowały w środowisku edukacyjnym tworząc klimat do rozmowy na ten temat. Jak to się stało, że nam dorosłym wcześniej ten temat umknął, nie zauważyliśmy co się dzieje z dziećmi w świecie cyfrowym?
– Większość z nas po prostu nie miała na to wpływu. Tempo zmian było i jest tak szybkie, że ledwo możemy za nim nadążyć. Do tego wszystkiego zachłysnęliśmy się możliwościami technologii, która – wiemy to – stwarza nam ogromne możliwości i bardzo pomaga w codziennym życiu. Jednak przez to, że najmłodsza grupa społeczna jest w pewnym sensie dyskryminowana, to w politykach publicznych i decyzjach biznesowych nie bierzemy w pierwszej kolejności pod uwagę dobra dziecka. Dzieje się tak pomimo przyjęcia takiego zobowiązania w 1991 roku przy ratyfikacji Konwencji o prawach dziecka.
Swoją drogą, istnieje potrzeba wprowadzenia do polskiego porządku prawnego definicji dobra dziecka, co postuluje od dawna i konsekwentnie Instytut Praw Dziecka im. Janusza Korczaka proponując projekt nowego Kodeksu rodzinnego.
Szczególna rola w tym „dojrzewaniu do praw” przypada nauczycielom i wychowawcom, osobom pracującym z dziećmi i młodzieżą. Ważne jest nie tylko respektowanie praw dziecka w szkole, ale też edukacja o tych prawach, nauka tych praw niejako w praktyce, w procesie wychowania. Czy ta rola nauczyciela wychowawcy zmienia się – jest np. coraz większa?
– O tak. Rola nauczycielek i nauczycieli jest tutaj kluczowa. My w Fundacji wychodzimy z założenia, że nie ma możliwości kształtowania podmiotowości najmłodszych, jeśli nie zatroszczymy się o tych, którzy pracują z nimi bezpośrednio i najbliżej. Z danych UNICEF wiemy, że to szkoła jest miejscem, z powodu którego dzieci i młodzież najczęściej odczuwają, że są nieszczęśliwe. Co czwarte dziecko doświadcza przemocy słownej, mowa nienawiści i atmosfera przemocy – wiemy to także z naszych badań „Dojrzeć do praw” – jest swego rodzaju codziennością. 1/10 doświadcza przemocy fizycznej w szkole. 26 proc. młodych ludzi doświadczyło w swoim życiu wykorzystania seksualnego bez kontaktu fizycznego, mamy też do czynienia ze wzrostem przemocy rówieśniczej, co wiemy z najnowszej diagnozy bezcennej Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Nauczyciele wiele widzą. Co trzeci nauczyciel dostrzega łamanie praw dziecka i aż 9 na 10 jest przekonana, że w procesie nauczania powinna mieć miejsce edukacja o prawach dziecka. Jednocześnie są tak przytłoczeni swoją pracą, że trudno myśleć o tym, co nie jest obowiązkowe.
1/3 uważa, że prowadzone przez nich zajęcia nie dają możliwości przekazywania właściwej wiedzy na ten temat. W wielu dyskusjach sami prawnicy przyznają, że oni na studiach także nie uczyli się o prawach najmłodszych, które nie są u nas odrębną „specjalnością”. Zatem praca do wykonania jest ogromna i w pierwszej kolejności wobec świata dorosłych – nie tylko szkolnego, ale też domowego, instytucji publicznych oraz sektora gospodarczego. To przecież system naczyń połączonych.
Nie ma i nie będzie respektowania praw dziecka bez wychowania w dialogu i na rzecz dialogu społecznego. To ważne, jeśli chcemy, by przyszłe społeczeństwo odznaczało się wysokim poziomem zaufania społecznego, by było odporne na zagrożenie radykalizacją. Z dialogiem są jednak kłopoty, m.in. na poziomie instytucjonalnym. Nie tylko nie uczymy dzieci dialogu, ale jako dorośli często pokazujemy, że nie jest to ceniona wartość – nawiązuję tu do kryzys dialogu społecznego w ostatnich latach. Dlaczego to takie ważne?
– Dialog jest centralną wartością społeczną zakorzenioną w Konstytucji RP, ale też w doświadczeniu życiowym, z którego wiemy, że poziom zaufania społecznego jest wprost proporcjonalny do zdolności prowadzenia dialogu. Poza tym, że jest on wartością, jest także kompetencją, której można się uczyć i którą można doskonalić.
Bardzo ważna dla świata edukacji i spraw społecznych postać, Paulo Freire, uhonorowany nagrodą UNESCO na wychowanie dla pokoju, wnosił o stosowanie metod dialogicznych w każdej zmianie społecznej i przeciwstawienie ich siłowym, jednokierunkowym i perswazyjnym metodom, obecnym na masową skalę, także w nauczaniu.
Podejście perswazyjne ma tendencje do wykluczania, spychania na margines i sprzyja różnym formom przemocy. Kiedy kilka lat temu badałem polskie instytucje dialogu społecznego, to okazało się, że nawet uczestniczący w jej pracach utożsamiają udany dialog jedynie z porozumieniem się i wydaniem wspólnego stanowiska. A przecież dialog dotyczy różnorodności i nie tyle przekonywania do swoich racji, co próbie zrozumienia punktu widzenia innych. Ze strony jednego ze związków zawodowych padały propozycje wprowadzenia do szkół elementów wiedzowych i umiejętnościowych z zakresu dialogu. Praktykowanie takich metod, bez względu na to, czy będą się one kryły pod nazwą bliskiego mi Podejścia Skoncentrowanego na rozwiązaniach, NVC (Porozumienie bez Przemocy), Treningu Umiejętności Społecznych, czy warsztatów z empatii, jest najlepszą szczepionką na przeciwdziałanie przemocy, radykalizacji i budowania demokratycznej kultury zaufania.
Ostatnio ukazała się nowa publikacja pod Pana redakcją „Empatyczne instytucje”. To o tym jak należy rozumieć i respektować prawa dziecka w praktyce działania organizacji i instytucji. Jak możemy sprawić, by instytucje były bardziej empatyczne? Czy to nie oksymoron?
– Możemy zrobić bardzo wiele, ale wymaga to niemałego wysiłku i sporych umiejętności humanistycznego zarządzania. Mówiąc górnolotnie empatyczne instytucje koncentrują się na człowieku, jego godności i prawach jako na podstawowej motywacji swojego systemu wartości. Cechować muszą się stałą uważnością społeczną i być zdolne do ciągłego przekraczania swoich słabości, a więc cechować się zdrowym, ale silnym autokrytycyzmem oraz stawiania wartości dobra wspólnego wyżej niż krótkookresowej efektywności. W praktyce, opierając się na własnym doświadczeniu społecznym i zawodowym, w przytoczonej publikacji, proponuję kierunkową propozycję pewnego modelu opierającego się na trzech filarach: wartościach, praktykach zarządzania i refleksyjności. Jeśli chodzi o wartości, to kluczowe wydają mi się: dobro wspólne, a nie, co często ma miejsce, społeczny darwinizm, dialog, różnorodność, przywództwo humanistyczno-demokratyczne będące zaprzeczeniem wszelkich autorytarnych zapędów, tzw. charyzmatycznych liderów i tego typu pomysłów.
W zakresie praktyk proponuję koncentrację na sześciu rodzajach standardów, dobrych praktyk i polityk. Są nimi: zarządzanie etyką, różnorodnością, standardy ochrony dzieci, polityki praw człowieka i dziecka w organizacji oraz przeciwdziałania przemocy, procedury zgłaszania naruszeń oraz ochrony sygnalistów i zasady odpowiedzialnego komunikowania się.
Ważne, żeby one wszystkie nie stanowiły kagańca biurokracji. Muszą zawsze być zarządzane kolegialnie, regularnie zmieniać się i być traktowane jako wsparcie, nie utrudnienie działań lub wewnętrzny prokurator. Temu służyć powinna instytucjonalna refleksyjność, a więc stałe mechanizmy samooceny, wyciągania wniosków z tego, co działa, a co nie i dążenie do spójności misji i wartości z rzeczywistością. Miarą instytucji jest to, jakie jest ich podejście do grup najbardziej bezbronnych. Taką grupą, choć nie jedyną, z definicji są dzieci i młodzież. Uwzględnianie ich potrzeb i tworzenie bardziej przyjaznych warunków dla ich życia jest wspólnym dobrem i leży w najlepiej pojętym interesie nas wszystkich.
Dr Konrad Ciesiołkiewicz: Janusz Korczak – pedagog społeczeństwa informacyjnego
Jesteśmy po inauguracji prac Sejmu X kadencji. Nowy Sejm to także szansa na zmiany w prawie wzmacniające poszanowanie praw dziecka w Polsce. Jakie są nadzieje i oczekiwania? Co warto zrobić, z jakich projektów i inicjatyw skorzystać? I co jest ważniejsze – uchwalanie przepisów czy raczej edukacja i zmiana klimatu społecznego wokół dzieci i ich praw?
– Oczekiwania i nadzieje są bardzo duże. Oczywiście, że ważne jest jedno i drugie. Przepisy zawsze wynikać powinny z pewnego ducha czy klimatu społecznego i najlepiej, gdyby były wypracowywane w dialogu z wieloma środowiskami. Tak jak autorytarne zakusy poznaje się nie po słowach i deklaracjach, ale po metodach rządzenia, tak samo buduje się demokratyczną kulturę zaufania. Wobec dzieci i młodzieży zmienić musi się niemalże wszystko. Mówiąc to mam na myśli potrzebę postawienia dobra tej grupy społecznej w centrum procesów polityk społecznych i budowanie rozwiązań rozpoczynając od ich potrzeb i praw, także tych, które stanowią dzisiaj wielkie nowe wyzwania, jak prawo do polityk klimatycznych, zdrowego i czystego środowiska, uwzględniania głosu tej zróżnicowanej grupy wiekowej przy podejmowaniu wszystkich decyzji, które ich dotyczą, prawa do bycia podmiotem w świecie informacji i mediów cyfrowych.
Dziękuję za rozmowę.
*Konrad Ciesiołkiewicz – doktor nauk społecznych, prezes Fundacji Orange, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG, szef rady Fundacji Dorastaj z Nami, w maju br. został jednym z laureatów tegorocznej edycji Nagrody im. Janusza Korczaka kategorii dla osób publicznych działających na rzecz dzieci i młodzieży
**„Dojrzeć do praw”, Raport z monitoringu praw i podmiotowości dziecka w Polsce w dobie społeczeństwa informacyjnego (I edycja), Fundacja Orange, 2023
Fot. Archiwum prywatne
Prawa dziecka a środowisko cyfrowe i nowe technologie. Ważne zalecenia Komitetu Praw Dziecka ONZ
Fundacja Orange podsumowuje debatę – „Dziecko. Prawa. Podmiotowość” i przedstawia listę rekomendacji
Dr Konrad Ciesiołkiewicz: Dbajmy o nauczycieli, bo to oni stanowią fundament funkcjonowania państwa