Felieton: Matura w piżamie


Adam Mickiewicz spóźnił się na własny ślub, dlaczego więc maturzysta ma przyjść punktualnie na egzamin? Nie zdziwiłem się więc ani trochę, gdy uczennica zadzwoniła, że nie dojedzie na czas. Z Aleksandrowa do Łodzi są takie korki, że nie ma szans. Niech profesor coś zrobi.

Może byłbym bardziej surowy w tych sprawach, ale tradycja zobowiązuje. W mojej szkole mamy nawet napisane na sztandarze, że szanujemy tradycję. A do zwyczajów placówki należy spóźnianie się. Zresztą to nie jest tylko przywilej uczniów, kadra też przychodzi, jak Bóg da. Poprzedni dyrektor stracił zdrowie, aby ludzi nauczyć punktualności. Nic to nie dało. W końcu sam zaczął się spóźniać. Z tradycją nie wygrasz.

Nowa szefowa też próbuje zniszczyć tradycję, ale nie tę najstarszą, związaną z niepunktualnością, lecz z telefonami. Tu bez przerwy się rozmawia albo pisze SMS-y. Taki zwyczaj. Na szkoleniu z procedur dowiedziałem się, że mam nie zabierać na egzamin telefonu. Najlepiej jak zostawię go w domu. To już prędzej zostawię głowę niż telefon. Nie ma takiej opcji. A gdy ktoś zadzwoni, że się spóźni? Jak się tego dowiem, jeśli nie będę miał przy sobie telefonu?

(…)



Dariusz Chętkowski

Więcej na ten temat – tylko w Głosie Nauczycielskim (nr 20-21, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 20-21/2021: