Już we wrześniu może brakować nauczycieli


Z Przemysławem Foligowskim, dyrektorem Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Poznaniu, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Poznań jest jednym z 10 miast, które domagają się od rządu zwrotu pieniędzy za przeprowadzenie reformy.

– Tak, złożyliśmy w Ministerstwie Finansów wezwanie do zapłaty za koszty poniesione w latach 2017-2018. Koszty te wynikały bezpośrednio z wdrożenia reformy oświaty pani minister edukacji Anny Zalewskiej. Wezwanie obejmuje wydatki, które pokryliśmy z dochodów własnych, czyli nie ze środków uzyskanych z budżetu państwa. Chcę zaznaczyć, że mówimy wyłącznie o środkach, które jesteśmy w stanie udokumentować.

O jakiej kwocie mówimy?

– W tej chwili to ok. 9,5 mln zł poniesionych na wydatki rzeczowe związane z dostosowaniem pomieszczeń szkolnych na potrzeby różnych grup dzieci i młodzieży, co jest związane z likwidacją gimnazjów, wydłużeniem edukacji w szkołach podstawowych do ośmiu lat oraz wyposażeniem szkolnych pomieszczeń i zakupem pomocy dydaktycznych.

(…)



Więcej – tylko w Głosie nr 22 i w e-wydaniu



Pozostałe artykuły w numerze 22/2019: