NIK pokazuje, że po reformie szkoły działają gorzej, niż działały


Z Dorotą Łobodą, prezeską fundacji Rodzice Mają Głos oraz przewodniczącą Komisji Edukacji Rady m.st. Warszawy, rozmawia Jarosław Karpiński

NIK nie zostawiła suchej nitki na zamianach w systemie oświaty, które doprowadziły m.in. do likwidacji gimnazjów i wydłużenia nauki w szkołach podstawowych do ośmiu lat. Odczuwa Pani gorzką satysfakcję?

– Nie ma mam żadnej satysfakcji, zwłaszcza że moja córka jest w ósmej klasie. Oczywiście mogę po raz kolejny powiedzieć: „a nie mówiłam”, bo nic mnie w tym raporcie nie zaskoczyło. Od trzech lat alarmowaliśmy, że właśnie takie będą skutki tej reformy. Słyszeliśmy, że jesteśmy nieobiektywni, że jesteśmy totalną opozycją, że posiłkujemy się argumentami czysto politycznymi, a przecież wszystko jest dobrze policzone, szkoły świetnie działają i będzie jeszcze lepiej. Teraz NIK potwierdziła, że to my mieliśmy rację. Ten raport jest bezwzględny. Pokazuje, że szkoły działają gorzej, niż działały, no i że mamy aż trzy poszkodowane grupy, czyli samorządy, nauczycieli i przede wszystkim dzieci.

Nic Pani w tym raporcie nie zaskoczyło, ale może któryś z zarzutów NIK jest dla Pani szczególnie porażający?

– Porażające jest dla mnie m.in. to, że według raportu NIK w co trzeciej szkole warunki się pogorszyły. Nie możemy więc twierdzić, że tylko w pierwszym roku po wdrożeniu reformy mieliśmy do czynienia z chaosem.

(…)



Więcej – tylko w Głosie nr 22 i w e-wydaniu



Pozostałe artykuły w numerze 22/2019: