Toruńskie szkoły w czasach koronawirusa


Presja czasu, przytłaczająca odpowiedzialność i lęk o postępy uczniów – tak można określić warunki, w których przyszło pracować nauczycielom. Ich koledzy z administracji i obsługi skarżą się natomiast na nadmiar obowiązków

W poniedziałek 14 września br. gruchnęła wieść, że koronawirus pojawił się w jednej z toruńskich placówek. Na kwarantannę skierowano 44 osoby z Zespołu Szkół Technicznych, z których jedna miała kontakt z chorym na COVID-19. To uczniowie drugiej klasy technikum i pracujący z nimi nauczyciele. Szkoła nie została zamknięta, ale dyrekcja wraz z pozostałą częścią grona pedagogicznego pilnie musiała skorygować obowiązujący plan zajęć. Trzeba go było dostosować do nowej, niełatwej sytuacji. Na szczęście wszystkie odizolowane osoby czuły się dobrze, nie miały żadnych objawów mogących zwiastować zachorowanie na koronawirusa. Mimo to atmosfera była aż gęsta od strachu.

 

Odpowiedzialność i trudne pytania

– Już w weekend wiedzieliśmy, co się dzieje. Byliśmy w stałym kontakcie z sanepidem. To dało nam więcej czasu, żeby się przygotować na zmiany, zacząć wdrażać przyjęte wcześniej procedury – tłumaczyła Agnieszka Jankowska, dyrektorka Zespołu Szkół Technicznych. – Plan zajęć został tak przeorganizowany, by szkoła mogła funkcjonować normalnie. Wszyscy nauczyciele skierowani na kwarantannę zadeklarowali chęć pracy zdalnej, w tym samym trybie uczy się młodzież objęta domową izolacją. Pozostali uczniowie normalnie przychodzą na zajęcia do szkoły. Lekcje zdalne z nauczycielami w kwarantannie mają popołudniami.



(…)

 

Justyna Wojciechowska-Narloch

 

Cały tekst – GN nr 39 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 39/2020: