Felieton: Nowe wymagania


Szkoła pilnie zatrudni nauczyciela. Ogłoszeń na stronie kuratorium od groma. Zachodzę więc w głowę, jakiego przedmiotu mógłbym jeszcze uczyć, aby dorobić do chudej pensji w budżetówce.

Oczywiście dyplomu uniwersyteckiego z kapelusza nie wyciągnę, ale inne świadectwa walają się po domu. Jak dyrektor nie może znaleźć w danej dziedzinie magistra z przygotowaniem pedagogicznym, niech każe pracownikom poszukać kwalifikacji w szufladach. Każdy coś znajdzie.
Niedawno koleżanka złapała kilka godzin w szkole branżowej. Czego konkretnie uczy, nie powie. Jeśli fizyk może uczyć optyki, matematyk rysunku technicznego, a biolog patologii oka, to ona może uczyć wszystkiego. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu dyrektorzy wybrzydzali. Gdy zgłosiłem się z chęcią uczenia etyki, szef obejrzał moje dwa dyplomy magisterskie – filologa i filozofa – i zauważył, że przygotowanie pedagogiczne zdobyłem tylko na polonistyce, a na filozofii już nie. Jego zdaniem nie mam przygotowania pedagogicznego do nauczania etyki. Wprawdzie zatrudni mnie, ale ma poważne wątpliwości. Obecnie dyrektorzy już tak pilnie w papiery nie zaglądają. Szukajcie, koleżanki i koledzy, a okaże się, że macie szuflady pełne dodatkowych uprawnień.

(…)



Dariusz Chętkowski

Więcej – tylko w GN nr 41 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 41/2019: