Nie odpuszczamy, osiągniemy nasz cel, jak nie teraz, to w następnych latach


Ze Sławomirem Broniarzem, prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego, rozmawiają Jakub Rzekanowski i Piotr Skura

To był chyba najtrudniejszy czas w ostatnich 30 latach historii Związku – mówimy o kadencji 2014-2019. Oświatą wstrząsnęły tzw. reformy narzucone przez rządzących, a pracownicy protestowali przeciwko złym zmianom i szkolnej biedzie. Była wcześniej inna tak intensywna kadencja?

– Pod względem organizacyjnym dla Związku na pewno trudniejsza była kadencja 1998-2002, gdy ZNP przekształcał się i dostosowywał swoje struktury do reformy administracyjnej kraju. To wymagało wysiłku i budziło wiele emocji. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę wszystko to, co działo się w oświacie, to rzeczywiście ta kadencja była wyjątkowa. Mam na myśli nie tylko kwietniowy strajk, ale wszystko, co wiązało się z tzw. reformą edukacji. Można to porównywać z napięciami, które pojawiły się w momencie wprowadzania przez ministra Mirosława Handkego gimnazjów. Wtedy doszło nawet do okupacji gmachu MEN, ale nie chodziło o gimnazja, lecz o płace. W przypadku tzw. reformy Anny Zalewskiej mieliśmy do czynienia z nieustającymi protestami trwającymi od 2016 r. Do tego dochodziła nasza walka o podwyżkę wynagrodzeń. Musieliśmy przekonać opinię publiczną, że edukacja jest najważniejsza, a Związek walczy nie tylko o płace, ale też o lepszą szkołę. Stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem, a strajk był zwieńczeniem trudnej, nerwowej i odpowiedzialnej kadencji.

To była kadencja dwóch strajków. Najpierw wybuchł ten jednodniowy w 2017 r., a potem strajk w kwietniu br. – największy w historii oświaty.

– Strajk w 2017 r. wiązał się z wieloma problemami. To był właściwie strajk nie tylko w sprawie płac, ale też w obronie szkół, które postanowiono zlikwidować wyłącznie z powodów politycznych. Nie usłyszeliśmy od rządzących żadnego merytorycznego uzasadnienia tej decyzji. Protest był o tyle trudny, że część nauczycieli podzielała argumenty strony rządowej, że gimnazja należy zlikwidować. Związek potrafił jednak zorganizować ogólnopolski strajk, przekonać sporą część nauczycieli i pracowników oświaty, że warto bronić szkół, które się sprawdziły. To ważne osiągnięcie. Natomiast strajk kwietniowy przejdzie do historii ruchu związkowego, historii społecznej współczesnej Polski i historii ruchów społecznych ze względu na swój zasięg. Nasz protest był ogromny. Pytanie, czy potrafimy z tego strajku wyciągnąć wnioski na przyszłość dotyczące działalności Związku, postaw ludzkich, kwestii organizacyjnych. Nie wolno nam zmarnować potencjału, który się w ludziach wtedy narodził.



(…)

 

Chcesz przeczytać całą rozmowę? Sięgnij po GN nr 47 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 47/2019: