Nie pamiętam takiej sytuacji. Paniki nie ma, ale jest niepokój. I chyba narasta z każdym dniem


Z Marią Stachowicz-Polak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 19 w Rybniku, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Wśród pierwszych zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 najwięcej było osób z Rybnika. Zamknięto szkoły w Pani mieście, potem w Poznaniu, a następnie w całym kraju. W Polsce obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. Czuje Pani ulgę po tych decyzjach?

– Najpierw, po decyzji o zamknięciu wszystkich szkół w kraju, poczułam ogromną ulgę, bo na dyrektorze ciąży ogromna odpowiedzialność za uczniów, nauczycieli, cały personel szkoły. To przeświadczenie i ta świadomość, że odpowiada się za bezpieczeństwo wielu osób były dla mnie na pewno bardzo stresujące. Jako dyrektor szkoły jestem spokojniejsza, że takie decyzje zapadły odgórnie. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego to bardzo dobre posunięcie, ale uważam, że spóźnione. Najważniejsze są bezpieczeństwo i odpowiedzialność. Tę lekcję – „społecznej próby” – musimy odrobić wszyscy, i to najlepiej, jak potrafimy. Choć trudno powiedzieć, co będzie się działo dalej…

Jak rodzice to wszystko przyjęli, posłali dzieci do szkoły w te dni przejściowe 12 i 13 marca br.?

– Żadnego dziecka nie było w świetlicy. Rodzice stanęli na wysokości zadania, podeszli do tego bardzo odpowiedzialnie.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 12 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 12/2020: