Sprawdzam! Edukacja oparta na dowodach (13)


Słowo „teoria” budzi często złe skojarzenia jako coś, co ma niewiele wspólnego z praktyką, jest oderwane od rzeczywistości i niezmienne, sztywne. Jednak „nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria”

W poprzednim odcinku naszej serii przedstawiłem argumenty i wyniki badań studzące katastroficzne wizje Manfreda Spitzera (Spitzer, 2013) związane z zagrożeniem – jak to nazywa – „cyfrową demencją” (patrz: „Cyfrowa demencja?”, GN nr 25-26 z 17-24 czerwca br.).

Spitzer formułuje też postulaty edukacyjne, w Polsce upowszechniane przez dr Marzenę Żylińską i znane jako neurodydaktyka. Słabe podstawy tych postulatów omówiłem w innym miejscu (Garstka, 2016, s. 188-209). Tu zacytuję – trafne moim zdaniem – podsumowanie działalności i publikacji Spitzera, dokonane przez Aleksandra Lubinę, nauczyciela, doradcę i konsultanta: „Spitzer tłumaczy (naukowo) to, co znajduje się w lekturze nauczyciela od dziesięcioleci i dłużej. Sęk w tym, że moim zdaniem przed lekturą Spitzera powinno się znać dorobek psychologii akademickiej i stosowanej (praktycznej), nie pomijać psychologii humanistycznej. (…) Bez tej lektury opowieści o neuronach lustrzanych i hipokampach są klechdą, sbajeczką, bajeczką futurystyczną dla analfabety… (…) Bez tej wiedzy opowieści o neuronach lustrzanych i hipokampach są bezmyślnie w nieskończoność powtarzaną nudną mantrą… (…) Koniec fiki-miki neurodydaktyki” (Lubina, 2015).



(…)

 

Tomasz Garstka,

psycholog

 

Cały tekst – tylko w Głosie (nr 27-28, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 27-28/2020: