Uczniowie chcą się bawić


Wdrażamy program wychowawczy pomagający uczniom zwalczyć negatywne skutki zdalnego nauczania, a młodzież po prostu chce się bawić. To najlepsze lekarstwo na stres pocovidowy: impreza. Zamiast słuchać dobrych rad wychowawcy albo brać udział w zajęciach terapeutycznych, do czego zachęca szkoła, należy poszaleć do rana w klubie. To podobno pomaga.

Okazji nie brakuje, są za to inne problemy. Klub, w którym klasy trzecie organizują zabawę z okazji połowy nauki w liceum, tzw. połowinki, ustalił dolną granicę wieku na 16 lat. Młodszych uczniów nie wpuści. Wchodząc, trzeba będzie pokazać nie tylko bilet, ale także legitymację szkolną, gdzie jest napisane, że ma się odpowiedni wiek. Młodsi kombinują, jak zdobyć taki dokument.

Cena wypożyczenia legitymacji szkolnej, potwierdzającej ukończone 16 lat, natychmiast poszła w górę. Gdy z powodu pandemii nie odbywały się imprezy w klubach, można było mieć taki papier za darmo, wystarczyło poprosić starszego kolegę czy koleżankę. Teraz trzeba wyłożyć ok. 50 zł za wypożyczenie legitymacji na wieczór. Natomiast aż 100 zł trzeba dać za potwierdzenie dorosłości. Horror! No ale pełnoletniość nie jest konieczna, żeby w klubie napić się alkoholu. Jak już uczeń wejdzie jako 16-latek na cudzy dokument (naprawdę ma lat 15 albo nawet 14), jest mało prawdopodobne, aby poproszono go o dowód, gdy będzie sączył drinka. Gdy już wejdzie do lokalu, może robić, co chce.

Bilety na połowinki rozeszły się błyskawicznie. Po kilku godzinach klasy trzecie, dla których ta impreza niby jest organizowana, odkryły, że biletów brak. Starsi uczniowie nie mogli uwierzyć, że nie wejdą na własne połowinki. A przecież władze klubu zapewniały, że przygotowały wystarczająco dużo miejsc.

 

(…)



Dariusz Chętkowski

 

Chcesz wiedzieć więcej? Czytaj Głos Nauczycielski (nr 42, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 42/2021: