Wysłano nas na wojnę bez amunicji


Z Jolantą Gajęcką, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

„Wypuścił nas Pan ponownie na tę wojnę nie tylko bez broni, ale nawet bez tarczy… Przehulał Pan nasz wspólny cenny czas…” – Pani słowa skierowane do szefa rządu odbiły się szerokim echem. O co Pani apeluje teraz?

Ciągle o to samo. Żeby nas słuchano niezależnie od tego, w jakim trybie będziemy uczyć. Powtórzę to jeszcze raz: apeluję o to, żeby premier słuchał ludzi, którzy od wielu miesięcy naprawiają błędy jego rządu. Dotyczy to nie tylko nauczycieli, ale także innych grup zawodowych, w tym lekarzy.

Rząd ostatecznie zdecydował się objąć czerwoną strefą cały kraj.

To są spóźnione decyzje. Od początku, czyli od marca, podejmowane są działania bez przemyślenia, bez zastanowienia, nawet takiego prostego namysłu. W marcu z dnia na dzień kazano nam zdalnie pracować, wysłano nas na wojnę bez amunicji, a my jak partyzanci robiliśmy, co tylko się dało, żeby przetrwać. Każdy łapał, co miał. Zamiast już wtedy zastanowić się, podjąć decyzje nieco bardziej dalekowzroczne, bo wiadomo było, że pandemia zaraz się nie skończy, to w zasadzie nie zrobiono nic, a my od marca pracujemy bez konkretnej perspektywy czasowej. Szarpiemy się.



(…)

 

Cała rozmowa – GN nr 44-45 (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 44-45/2020: