Felieton. Pozamiatane


„Miłe złego początki, lecz koniec żałosny” (Krasicki). Wrzesień okazał się nadzwyczaj spokojny. Ani nauczyciele nie strajkowali, ani uczniowie z podwójnego naboru nie byli tacy krytyczni, jak się obawiano. Rodzice pierwszoklasistów właściwie nie mieli roszczeń. Nie napisano ani jednego donosu, nie złożono ani jednej skargi – nie zdarzyło się to u nas nigdy! Cicho, cicho, cicho! Kontrola może do nas walić jak w dym. Jest idealnie.

A przecież powodów do nerwów i stresów aż nadto. Tłum na korytarzu, długie kolejki do toalety, liczne zerówki w planie lekcji, późny koniec zajęć, trudne sprawdziany diagnostyczne na dzień dobry. Nie wszystkie przedmioty obsadzone i wielka niewiadoma, czy w ogóle znajdą się nauczyciele. Zastępstwa, zastępstwa, zastępstwa, kadra wciąż nie w komplecie. Dziwne przepisy. Zarobki liche. Z każdego kąta wyziera oko kamery, dyżury nauczycieli podwojone, ciągła inwigilacja, same zakazy i nakazy. Bezwzględnie egzekwowany każdy przepis. Żadnego własnego zdania – szkoła ma być tradycyjna, konserwatywna, skromna i pobożna. Wszystko to powinno doprowadzać do szału. Tymczasem jest cisza.



(…)

 

Dariusz Chętkowski

 

Cały felieton – tylko w Głosie (nr 40, e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 40/2019: