Partia rządząca będzie chciała nas „wziąć głodem”


Z Rafałem Rudnickim, wiceprezydentem Białegostoku ds. edukacji, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czy rząd oszczędza na oświacie?

– Niestety, tak, rząd oszczędza na oświacie. Od wielu lat, a już szczególnie za rządów Prawa i Sprawiedliwości, jesteśmy świadkami tego, że z kasy państwa płynie coraz mniej środków do samorządów. My jako miasta dokładamy od zawsze do zadań oświatowych, ale od 2017 r., kiedy rozpoczęła się reforma edukacji, wkład własny miasta z każdym rokiem jest wyższy.

Ile wzrósł w ostatnich latach?

– W 2016 r. nasze środki własne stanowiły ok. 31 proc. wydatków bieżących, w 2017 r. kształtowały się na poziomie 33 proc., obecnie wkład własny wynosi 35 proc. Subwencja ciągle maleje. To jest bardzo niepokojące zjawisko. Rząd wychodzi z założenia, że szczególnie miasta, a już na pewno te największe, muszą sobie z tym poradzić, bo mają duże przychody i będą w stanie finansować oświatę. W tym tonie wypowiada się również minister edukacji Dariusz Piontkowski.

A jak jest?

– Nie zgadzamy się z takim stanowiskiem. Nie może być tak, że na samorządy przerzuca się finansowanie tak wielu zadań edukacyjnych. Ciągle mam wrażenie, że te słowa trafiają do niewielu osób, a my naprawdę mamy coraz trudniejszą sytuację i nie możemy pozwolić, żeby tak naprawdę działać za państwo, być wyłącznie płatnikiem oświaty. Ze strony państwa jest to wygodne działanie, bo wiadomo, że żadna z gmin nie chce obcinać wydatków na oświatę, tylko będzie szukać tych pieniędzy u siebie. Bo co inaczej? Nie będziemy płacili nauczycielom? Zlikwidujemy zajęcia dodatkowe? To jest możliwe, ale takie decyzje będą uderzały nie w rząd, nie w MEN, tylko w nas oraz uczniów i nauczycieli.

(…)



Więcej – tylko w GN nr 36 z 4 września br. (e-wydanie)



Pozostałe artykuły w numerze 36/2019: